6

168 33 0
                                    


Camila podniosła się gwałtownie na widok właścicielki zielonych tęczówek. Z żalem do siebie opadła  jęcząc na łóżko. Była zawiedziona swoim zachowaniem i tym, jak skończyła się wczoraj ich mała impreza.

- Kawa ? - zapytała Lauren, ziewając i przeciągając się.

Camila zauważyła jak spędziła noc. Ona pod kołdrą, natomiast Lauren pod nędznym kocem. Dręczyły ją wyrzuty sumienia, bo przecież w mieszkaniu jest zimno, znów jęknęła i opadła w ramiona Lauren z lekkim śmiechem.

Lauren na początku zdezorientowana, domyśliła się po chwili, że kac męczy jej gościa i też się zaśmiała, pocierając krzepiąco jej plecy.

- To co z tą kawą ?

- Bardzo chętnie. Dziękuję.

Chwilę później stały w kuchni i przygotowywały śniadanie. Lauren z papierosem w ustach, a Camila z uśmiechem. Żartowały co jakiś czas z przyjaciółek, które wydawały z siebie "dziwne dźwięki"

Lauren rozłożyła stół w kuchni i dostawiła trzy krzesła. Obudziła wszystkich i niedługo potem siedziały razem, pół śpiące, sączące kawę.

- Znowu musiałaś jarać? - zapytała złośliwie Normani, kiedy odór papierosów powędrował do jej nozdrzy.

- Znowu musisz narzekać - westchnęła Lauren.

- Która właściwie jest godzina ? - Ally zabrała głos i wyjęła telefon. Spojrzała w stronę Lauren z grymasem i odchyliła się na krześle.- Poważnie? Przecież mogłyśmy spać.

- A wtedy były byście głodne i marudziły "dlaczego nas nie obudziłaś " bla bla bla. Znam to już - wyjaśniła i wstała, kierując się do sypialni.

- Ma rację, jesteśmy przyzwyczajone do jej wstawania. Dlatego zawsze po piciu staramy się wracać do domu.

- I ona zawsze tak wcześnie ? Przecież nie pracuje. - dopytywała Camila. Rzadko zdarza się, żeby ktoś wstawał we wczesnych porach, nie mając co robić w ciągu dnia.

- Nie powiedziałabym. Wydaje mi się, że pomaga w schronisku. Często widuje się ją z psami na spacerach. Poza tym nigdy nie mówi, co robi gdy jej nie ma.

- Ciekawe..- przyznała bardziej do siebie i spojrzała w stronę sypialni.

- Mila, masz zamiar wracać w ogóle do domu ? - Dinah ścierała stoliki i podrygiwała do lecącej w tle muzyki.

Zastanowiwszy się dłuższą chwilę, pokręciła głową i powiedziała, że najchętniej by nigdy nie wracała. Lauren wnet się wyprostowała i wystawiła palec wskazujący w górę, uśmiechając się znacząco.

- Nawet o tym nie myśl, Lauser. Camila wraca do domu jak tylko skończy zmianę - mówiła Normani. - Jasne? - Przeniosła wzrok na brązowooką.

-Tajest! - odpowiedziały jednocześnie i uśmiechnęły szeroko.

Lauren korzystając z chwili samotności, wyszła na papierosa. Gdy wyciągała paczkę z kieszeni, wypadła wizytówka. Obejrzała ją i wykręciła numer.

Piętnaście minut później wróciła do środka. Jej blada twarz przybrała odrobinę czerwonej barwy. Na dworze było bardzo zimno, kropił deszcz i "cholernie" wiało. Kobiecie to nie przeszkadzało, taka pogoda ostudza emocje.

Usiadła na standardowym miejscu i spojrzała na każdą dziewczynę z osobna.

- Mam rozmowę o pracę - rzuciła beznamiętnie i skupiła się na telewizji.

Angel Camila \\ camren [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz