Rozdział 1

1.4K 55 27
                                    

Uciekałem... i to najszybciej jak potrafiłem. Byłem w niemałych kłopotach. Będzie już chyba druga godzina, odkąd wpadłem jak przysłowiowa śliwka w kompot. Gdzie jest Biedronka? Przydałoby się wsparcie. Ja rozumiem, że może być zajęta w piątkowy wieczór, ale bez przesady.

- Nie uciekniesz przede mną — krzyknęła za mną obłąkana dziewucha — nie masz nawet, po co próbować.

Kociara była kolejną ofiarną Władcy Ciem i jego akumy. Była wielka, miała chyba z dwa metry, oraz pręgowane futro. Jej miauczenie miało taką siłę tornada, że beton kruszyło. A wszystkie koty widziały w niej przywódczynie. Dobrze, że mnie nie przyciąga, inaczej musiałbym nawrzeszczeć...to znaczy...pogadać z Plaggiem. To chyba najlepszy jej obraz, jaki teraz mogę przestawić. Wszystko mnie już boli.

- Chce mieć Cię w swoim posiadaniu, Czarny Kocie tak jak wszystkie koty w tym mieście — zawołała za mną, a ja czułem, że opadam już z sił.

No i co z tego, że ktoś ukradł jej kota. Nie musi od razu czepiać się na mnie, czy innych.

Te dwie godziny temu, już dawno byłoby po sprawie, ale nie miałbym co zrobić z akumą. Potrzebna mi Biedronka. A teraz przez to, że omal pięć razy nie zginąłem i nie mam już sił, by walczyć. Musiałem jej uciec, by odpocząć.

Dobrze, że mnie olśniło i już wiedziałem, gdzie mogę ją bezpiecznie zgubić.

Przed sobą zobaczyłem budynek, gdzie swoją drogą znajdowało się moje ulubione kino. Dla mojego planu musiałem przebyć jeszcze parę przecznic od niego. Niestety z kina akurat wychodziło pełno ludzi. Gdy mnie zobaczyli razem z ofiarą akumy, popadli w panikę i rozbiegali się we wszystkich kierunkach, oprócz dwóch dziewczyn. Chciałem je przeskoczyć, by jak najszybciej odgonić psychopatkę od niewinnych ludzi, ale Kociara zmusiła mnie do „awaryjnego" lądowania.

Na moje nieszczęście wylądowałem na jednej z tych dwóch osób. Okazało się, że to Alya została, by sfilmować wszystko, a Marinette, która jej towarzyszyła, posłużyła, jako amortyzator mojego upadku.

- Auuu... - jęknęła Marinette.

- Przepraszam – odpowiedziałem.

Nad nami pojawiła się Kociara i nie była zadowolona z tego, co zobaczyła. Nadal na niej leżałem w trochę dwuznaczny sposób.

- Ten kot jest MÓJ – krzyknęła na mnie i na dziewczynę. Była wściekła.

Zawstydzony szybko z niej wstałem, chwyciłem za rękę i pociągnąłem ją w ostatniej chwili. Tam, gdzie stała widniała ogromna dziura po uderzeniu fal dźwiękowych od zaakumionaj kobiety.

Nie sądziłem, że miauczenie może być tak groźne.

Kierowałem Marinette do miejsca, gdzie miałem szansę zgubić moją „przyszłą właścicielkę". Tylko teraz miałem jeszcze dodatkowo ochronić niewinną dziewczynę, by nie stała się kocim żwirkiem.

Biegłem do dzielnicy zabytkowych kamienic. Jak się tam nie zna drogi, to idzie się zgubić. Na nasze szczęście ja znam, dzięki moim (trochę zbyt częstym) wycieczkom w postaci bohatera. Pociągnąłem ją w ten „labirynt".

Słyszeliśmy wrzaski Kociary, która miała trudności z przemieszczaniem się przez wąskie uliczki.

Razem z Marinette schowaliśmy się w ciemnym zaułku. Dobrze, że była noc, a ja mam czarny kostium. Przyciągnąłem ją do siebie i...no...przytuliłem. Przez chwilę była sztywna, a kiedy krzyki złoczyńcy były bardzo blisko nas, schowała moje blond włosy za swoimi ciemnymi i starała się bardziej schować w moich ramionach w celu całkowitego zniknięcia w oparach nocy.

Ewolucja Miraculum - Miraculous RozdziałowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz