Rozdział 15

571 31 3
                                    

Mógłbym tak trwać całą wieczność. Tylko ona i ja. Nie było już między nami żadnych sekretów. Przy sobie teraz możemy być całkowicie sobą. Czy to nie jest cudowne?

- Czyli już między nami wszystko jest dobrze, tak? – spytała mnie niepewnie Marinette.

Odsunąłem ją trochę od siebie, by spojrzeć jej w oczy.

- Na to wychodzi – uśmiechnąłem się szeroko do niej, a ona odwzajemniła gest.

- Cieszę się z tego – słyszałem szczerość w jej głosie. Całkowicie się ode mnie odsunęła i wciągnęła głęboko powietrze – miałeś rację, czuje się dużo lepiej.

- Mnie tez ulżyło, a co powiesz na...- nie skończyłem, ponieważ usłyszałem jak ktoś nas woła.

Razem z Marinette obróciliśmy się w tamtym kierunku. Wołał nas Nino, który razem z Alyą szedł w naszą stronę.

- No tu się ukryliście, a my was po całej szkole szukamy. Przynajmniej już wyglądasz lepiej – oznajmił chłopak, gdy zatrzymał się koło nas.

- Tak, rzeczywiście — przyznała dziewczyna, ukradkiem spoglądając na mnie — już mi lepiej. A teraz nie powinniście byś na lekcji?

- Tak samo, jak wy, ale mamy szczęście...- zaczął Nino.

- ...w końcu zadziałał magiczny kwadrans – skończyła Alyą.

- Żartujecie? Madame Ponctuel nie przyszła – nie mogłem uwierzyć.

Nawet jej nazwisko mówiło, jaka jest, a tu nie przychodzi. Trochę dziwne.

- Też się zdziwiliśmy, ale teraz mamy wolne do dwunastej...a potem francuski — chłopak się wzdrygnął — jeszcze raz będę musiał słuchać zachwytu nad Antoine de Saint-Exupéry i jego Małym Księciem to się zastrzelę.

- Przestań, Nino. Nie jest tak źle- w głosie Alyi słychać było już znużenie.

- Może dla Ciebie...- następnie zadzwonił jego telefon – Ooo... Kim pisze, że razem z Alix za chwilą znów się ścigają. Idziemy zobaczyć?

- Ja z chęcią – Alya od razu się zgodziła – a, wy?

- Ja nie mam jeszcze na to ochoty – oznajmiła dziewczyna.

- A ja lepiej z nią zostanę, ale wy idźcie. Ktoś musi nam to nagrać – uśmiechnąłem się do nich.

- Pewnie, że to nagramy. To do zobaczenia – powiedziała Alya.

- Na razie – dopowiedział Nino.

- Pa – pożegnaliśmy się z przyjaciółmi.

Następnie wstałem i chwaliłem za swoją torbę. Marinette patrzała na mnie ze zdziwieniem.

- A co ty robisz?

- Skoro mamy wrócić jeszcze na lekcje, to muszę się po kogoś wrócić do domu...- odpowiedziałem.

- Po kogo? – dopytywała się, również się podnosząc.

- Możliwe, że...no...po moje kwami – odpowiedziałem, drapiąc się za tył głowy.

- Nie masz ze sobą Plagga! – usłyszałem piskliwy głosek. Ten sam co na wieży.

Torebka Marinette się otwarła i wystawiła z niej główkę mała czerwona istotka w czarne kropki. Po minie sądzę, że nie była zadowolona. Patrzała na mnie, jakbym coś przeskrobał.

- Nie mam, bo jak wychodziłem, to on jeszcze spał – tłumaczyłem się małej istocie, a Marinette w tym, czasie starała się nie parsknąć śmiechem — Był bardzo wyczerpany po wczorajszym dniu.

Ewolucja Miraculum - Miraculous RozdziałowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz