Levi zasnął przy Erenie. Gdy zaczynało się serio robić zimno,chłopak wziął Kaprala na ręce i zaniósł do pokoju,z dbałością oto by nikt nie zobaczył"chwili słabości" Leviego. Eren okrył śpiącego kołderką po czym sam udał się by iść spać.
Następny dzień jeszcze się nie zaczął a Armin maszerował do szpitala by odwiedzić Erwina który konał tam z nudów. Cichy blondyn przynosił Smithowi za każdym razem książki, jego nowe domysły oraz różne inne rzeczy by chory mógł jakoś zabić czas. Armin nie był duszą towarzystwa, zazwyczaj bardzo lękliwy i płochliwy nastolatek odnalazł przyjaciela w byłym dowódcy. Przychodził albo bardzo wcześnie rano albo późnym wieczorem gdyż dopiero wtedy znajdował czas na co kolwiek. Uchylił drziw po czym wszedł do środka. Erwin stał przy oknie patrząc na poruszających się ludzi.-D-dzień Dobry-wyszeptał chłopak.
-znów tak oficjalnie? Wystarczyło by cześć-uśmiechął się promiennie Smith.
-skoro tak wolisz, przeniosłem książki oraz moje pomysły. Zeszła noc spędziłem w bibliotecke i trochę się dowiedziałem
-więc słucham
Erwin bardziej niż nowe wiadomości lubił to że Armin poprostu do niego przychodził. Nie lubiał być sam...
-cóż to było by na tyle. Ostatnio też zauważyłem jedną dziewczyna rzecz
-mianowicie?
-Eren wcześniej nie kontrolował swoim zmian za bardzo jak sam wiesz...teraz robi to bez problemu ale...
-Ale?
-nie ważne
-Armin mów-Erwin położył dłoń na ramieniu chłopaka. Armina przeszły dreszcz spowodowany spojrzeniem Smitha które zabijało
-Eren bardziej kontroluje zmiany ale, to sie odbija na nim. Im silniejszy się staje tym jego ludzka forma cierpi. Ropne rany na jego rekach jak i nogach zabliźniają się dopiero po kilku dniach
-to nie możliwe. On się regeneruje przecież jest tytanem
-Owszem. Rany sie po jakimś czasie goją ale to są całe dnie. A nie minuty jak wcześniej. Mało tego Eren przychodzi Gechenne gdy rany parują.
-Dlaczego aż tam mocno trenuje? Wcześniej tez to robił ale nie na taką skale
-Erwin czy ja ci wyglądam na wróżkę? Mówię to co widzę...
-wiesz jak by tak popatrzeć. Masz kobiecą urodę, tylko coś różowego ii...
-skończ... ja Cię proszę
Tymczasem Eren ćwiczył od samego ran. Biegał by mieć kondycję, przenosił kolejne kilogramy na swoich barkach by być silniejszy. Chłopak miał swoje granice bólu i ludzkiej wytrzymałości lecz on za wszelką cenę chciał je zlikwidować. W końcu po kilku godzinach wrócił do budynku gdy cały korpus dopiero się budził. Wziął szybki prysznic i położył się w łóżku. Ledwie okrył się kołdrą a do pokoju wszedł Levi.
-wstawaj-rzucil ostro
-już już... chwilka
-Wstawaj do cholery!-chłopak podniósł się z łóżka,schował dłonie naciagajac na nie Rękaw by ukryć zdarte Kostki oraz rany-nie wiem co ty w nocy robisz że tak ciężko idzie ci wstawianie.
-Śpię
-Baaaka. Wstawaj i bierz się do roboty. Zapomnij o tym wczoraj! Byłem zmęczony
I tak Eren musiał przetrwać kolejny trening. Ackerman nie zostawał na nim suchej nitki. Chłopak zaciskał zęby wykonując kolejne polecenia. Zbliżał się wieczór... było stosunkowo ciepło. Wszyscy siedzieli na dworze obserwując niebo ciesząc się chwilą wytchnienia. Levi usiadł za Hanji która znów żarła z Sasha która znów ukradła coś z kuchni.
-E Okularnica. Gdzie Eren?
-myślałam że z Tobą jest
-Był,ale poszedł gdzieś po skończonych ćwiczeniach
-ty to nazywasz ćwiczeniami? Chłopak wyglądał jak zdjęty z krzyża.
-a ty co jego matka?
-nie,ale mamy zastąpić mu rodzinę. Zapomniałeś? Jego matka zginęła, ojca wiatr poniósł a Mikasa jest psychiczna.
-zamknij się jak Cię proszę...Hanij Złapała Ackermana za jego chusteczkę na co on odpowiedział odepchnieciem ręka. Para zaczęła się szarpać
-Uspokoić się!- warknął poważnym głosem Armin.
-Armin?-popatrzyła z zdumieniem Hanji
-jesteście tacy starzy a za grosz powagi! Zamiast tłuc się zaczęli byście myśleć o jutrze! Było któreś z was u Erwina?! Zachowujecie się jak dzieci. Levi czego Szarpiesz Kobiete? A ty Hanji znajdź sobie kogoś swoich rozmiarów.
Para popatrzyła na siebie, na czole Ackermana wyskoczyła żyła gdy usłyszał"swoich rozmiarów". Dwójka w końcu opuściła głowy gdyz Alter miał rację.
-Przepraszamy...
-wiem że ostatnio dużo się dzieje ale musimy trzymać się w ryzach tym bardziej Kiedy Erwin leży w szpitalu a żandarmeria patrzy na nasze ręce.Hanji poprawiła okulary po czym ruszyła w stronę szpitala a Levi w stronę głównego budynku. Szedł korytarzem, nagle zobaczył uchylone drzwi, oraz jasne słabo widoczne światło. Wszedł ostrożnie do środka. Eren siedział przy stoliku na którym miał miskę z wodą kilka gaz, bandaże oraz jodyne. Zanurzył wacik w roztworze po czym przyłożył do rany która miał na prawej stronie piersi. Brunet syknął z bolu. Levi stopniowo podchodził od tyłu chłopaka... stał centralnie za nim. Eren miał pełno ran. Zarówno na klatce piersiowej jak i dłoniach.
-ehh do jutra powinno jakoś wystarczyć.
-powinno-odpowiedział Levi
-L-Levi!- chłopak podniósł się z krzesła popatrzył przerażony na dowódcę po czym zaczął kurczowo chować opatrunki. Wkurzony Levi uderzył pięścią w stół.
-przystań...
-huh?
-przestań je chować... Dlaczego ćwiczyłeś ponad własne siły? Dlaczego tak bardzo chciales ukryć rany?
Brunet milczał i opuścił głowę.
-Odpowiadaj!*aww kolejny rozdział. Odzyskałam zalany tel XD... dla wszystkich którym telefon wpadł od rzeki i nie daje oznak życia. Włóżcie go do ryżu na 2 tygodnie <33💕✨❤**
CZYTASZ
"Jestem Tylko Człowiekiem"-Ereri
Fanfiction*Spojler 2 sezonu* Po tym jak Erwin stracił rękę Levi przejmuje całkowite dowodzenie. Ogrom obowiązków go przytłacza pomimo że jak zwykle nie daje tego po sobie poznać. Kapralem zaczyna interesować się Eren, czy chłopak przyzna się do swoich uczuć...