Do sali wszedł Zaroskany Erwin. Położył dłoń na ramieniu Leviego jego oczy wydawały się smutne, był zbyt bardzo obciążony wszystkim. Sam borykał się jeszcze z problemami po utracie ręki...
-Levi on się już nie wybudzi... zajmij się moimi ludzmi. Oni Cię bardzo potrzebują. W sumie oni są teraz już twoi, nie możesz ich zawieźć. Eren nie chciał by byś cały czas tu siedział i płakał.
Po tych słowach Ackerman poderwał się z miejsca.
-Skąd możesz wiedzieć czego on by chciał?! Znałeś go?! Przebywałeś tyle co ja?! Powiedz! Wszystko jest dopilnowane. Siedzę tutaj wieczorami w nocy tylko
-Tylko? Levi musisz odpocząć, kawa nie jest zasępcą snu.
-przestań.
-Levi odpuść
-PRZESTAŃ powiedziałem!
-co mam ci powiedzieć w takim razie?
-Nie wiem.
Świat jest chory! Widzę to już trzydziestą któraś wiosnę. I czuje gorycz świata chyba przez to że dorosłem.Najwyraźniej codzień będzie już to samo ale na ten ból nie pomoże mi paracetamol. Co byś powiedział gdy
byś wiedział że osoba która kochasz jutro umrze, to co byś jej powiedział by dać jej upragnioną ulgę?! Nie zaniedbuje swoich obowiązków więc jeżeli chcesz prawić kazania to patrz, tam są drzwi. Zrób z nich coś pożytecznego i wyjdź.Dni mijały a Eren pozostawał nie przytomny. Czasami udawało mu się wydusić coś przez sen. Levi trwał przy chłopaku. Siedział z nim w dzień w dzień. Prosząc boga by nie zabierał go jeszcze. Kapral pilnował wszystkiego. By Eren miał najlepszą opiekę każdą małą zmianę zgłaszał. Stał nad lekarzami niczym kat, patrząc na ich ręce czy nie popełniają błędu. Był wściekły i zrozpaczony swoją niedolą. Pewnego dnia usiadł na krzesełku obok łóżka. Eren wyglądał jak by spał głębokim snem. Kapral chwycił jego drobną bladą dłoń po czym przyłożył ją do swoich ust. Złożył na niej dellikatny pocałunek. Obwiniał się za to wszystko. Pragnął tylko by Brunet wreszcie się ocknął i wszystko było jak dawniej. Jak dawniej? Chyba nie w tym rzecz. Kapral pragnął wszystko zmienić by otoczyć Jagera ochroną i ciepłem którego nie miał okazji mu dać wcześniej.
-Eren, nigdy tego nie mówiłem...nawet o tym nie myślałem ale, tylko do ciebie tak bardzo się przywiązałem nieświadomie. Brakuje mi ciebie! Rozumiesz?! Prosze... proszę nie odchodz. Obiecałeś nie zostawić mnie.
Levi pragnął tylko by chłopak się obudził, może go nienawidzić ale by żył! Kapral nieustannie gładził rękę Erena. Nagle poczuł delikatnie ściśnięcie. Podniósł zapłakany wzrok na chłopaka który zaczął ruszać. Dzienne światło raziło oczy Erena, obraz wydawał się bardzo jasny i rozmazany. Słyszał przytłumiony głos Leviego, czuł ciepło jego dłoni.
-L-Levi...Udało...Udało mi się.
-Tak Eren udało ci się! Ale nie zamykaj oczu!
Kapral pognał jak błyskawica po pielęgniarkę. Był szczęśliwy i przerażony. Eren powoli się budził ale nie ma pewność czy wyjdzie z tego do końca. Blond kobieta wraz z lekarzem przybiegli czym prędzej, wyprosili Leviego a sami zajęli się brunetem. Ackerman prawie skakał z szczęścia. Cały ten czas czuł się jak by dryfował statkiem na morzu rozpaczy podczas sztormu a teraz widzi swoje światełko które wyprowadzi go na spokojne wody. Serce biło niczym oszalałe a endorfina powoli uderzała do mózgu który miał miliard myśli na minutę. Po dwóch godzinach lekarz otworzył drzwi sali, gestem ręki zaprosił Leviego do środka. Lekarz wraz z pielęgniarka opuscili salę zostawiając parę w spokoju. Ackerman powolnie szedł do Erena który patrzył na niego z lekkim przerażeniem w oczach. Chłody wzrok Leviego znów przeszywał Erena na wskroś. Chłopak zamknął oczy gdyż spodziewał się że Levi go poćwiartuje. Obojętny wyraz ust zmienił się w delikatny ciepły uśmiech. Kapral wykorzystał chwilę że Eren nie patrzył. Delikatnie pochylił się nad chłopakiem po czym złożył pocałunek na czubu głowy. Eren złapał za chusteczkę Leviego i przyciągnął do siebie, ich usta złączyły się w romantycznym pocałunku. Kapral był zaskoczony całą sytuacją, zaczerwieniony stracił władzę w rękach. Nie mógł się sprzeciwić woli Erena. Jak by jakąś siłą wpływała na niego i odbierała mu władzę nad jego ciałem. Ranny Brunet otworzył oczy a Levi ujrzał ten sam piekny kolor oczu jak dawniej. Błyszczały bardziej niż w Noc gdy para siedziała na dachu.
-nie zostawiłem cie, obiecałem ci-wyszeptał Eren patrząc na drżące usta Ackermana
-Opowiedz mi więcej...
-Opowiem ci o życiu i gdzie jest jego kres, ja już jedno zakończyłem tylko po to by zacząć z Tobą inne.
-Dziękuję Eren
-Za co?
-Dzięki tobie żyje, naraziłeś własne życie dla mnie...a ja traktowałem Cię...
-Ciii, to już minęło teraz jest tu,teraz i z Tobą.
-Pokochałeś mnie pomimo tego że wiedziałeś jaki jestemEren położył rękę na policzku kaprala, po czym uśmiechnął się czule. Jego rany wciąż bolały ale przy swoim ukochanym Kapralu zapominał o bólu i o tym że wciąż jest tylko śmiertelnym człowiekiem.
-Właśnie przez to że Cię znam i wiem jak jesteś Cię pokochałem. Jesteś Wyjątkowy Levi i doświadczyłem tego już nie raz. Udało mi się ciebie ocalić a to najważniejsze. Najlepiej nie mówmy już o tym co było, bo to wspomnienia. A wspomnienia najlepiej się tworzy i to z takim kimś jak ty...
❤💞awww zakończone. Jak się podoba?:3 może być?^^✨💕
CZYTASZ
"Jestem Tylko Człowiekiem"-Ereri
Fanfiction*Spojler 2 sezonu* Po tym jak Erwin stracił rękę Levi przejmuje całkowite dowodzenie. Ogrom obowiązków go przytłacza pomimo że jak zwykle nie daje tego po sobie poznać. Kapralem zaczyna interesować się Eren, czy chłopak przyzna się do swoich uczuć...