=5= jesteś ważny

1.1K 81 25
                                    

Poturbowany Eren wrócił do nieprzytomnego Leviego. Wziął go na ręce i resztkami sił wniósł do wnętrza największego drzewa w okolicy. Gdy wszedł do środka przestrzeń była ogromna. Chłopak ściągnął swoją kurtkę podłożył ją pod głowę nieprzytomu Kapralowi a zielonym plaszczem okrył go by ten sie nie wychodził podczas zimnych nocy. Nadszedł najbardziej bolesny moment. Eren zaczął ściągać z siebie koszulę, przez toksyczną ślinę elementy ubrania wtopiły się w jego skórę. Brunet zrywał z ran resztki odzieży krzycząc przy tym co nie miara, Ból porównywalny do tego podczas stęplowania ludzi rozgrzana pieczęcią do bydła. Po mniej niż pół godzinie było po wszystkim. Chłopak podszedł do wciąż nieprzytomnego Leviego. Otarł krew z jego ust kciukiem, odkrył płaszcz i zobaczył ziszczenie się jego najgorszych myśli. Levi byl ranny. Rozcięty prawy bok. Eren delikatnie rozpiął koszulę Kaprala gdy tylko zbliżał się w miejsce rany widział na jego twarzy ból. Nie myśląc wiele zrobił z resztek koszuli prowizoryczny opatrunek by zatamowac krwawienie. Zapiął starannie koszulę, patrzył na Czarnowłoswego jeszcze przez chwilę myśląc co zrobić by się wydostać stąd po czym zasnął.

Noc była chłodna podobnie jak poranek.
Eren wstał, podszedł do Leviego. Jego policzki jak i czoło były gorące. W ranę wdało sie zakażenie. Chłopak nie miał apteczki by pomoc Kapralowi. Mężczyzna wciąż spał zanurzony w głębokim śnie. Eren nie miał chodzby odrobiny gazu by wydostać się z lasu i dostać do bazy. Czuł się winny, nie chciał stracić Leviego gdyż to on dawał mu siłę do działań. Nagłe na policzek Leviego opadła jedna przejrzysta łza Erena który powoli nie wiedział co robic.

-Levi proszę obudź się! Obiecuję że Cię wydostanę! Jeszcze sam nie wiem jak! Ale obiecuję... obiecuję ci tu i teraz że nie umrzesz tutaj! Tak bardzo się starałem, a teraz gdy przyszło do rzeczy nie umiem nas uratować. Wybacz! Wybacz mi proszę! Sam zawsze mi powtarzałeś...

-Jeżeli masz braki w talencie, dopracuj to ciężka pracą...-wyszeptał Levi budząc się i łapiąc powoli kontakt z światem.

Eren popatrzył na karpala swoimi ogromnymi zielonymi oczami po czym żałośnie zapłakał wtulajac policzek w jego dłoń. Łzy wciąż spływały jedna za drugą.

-Levi...

-nie płacz znów.

-wydostanę nas stąd...

-idź sam, możesz sie transformować i ciągu kilku godzin będziesz w bazie. Ze mną nie będziesz mógł walczyć mam skróconą ko...

-przestań! Przestań! PRZESTAŃ! Przestań tak mówić! Nie zostawię Cię tu! Rozumiesz?! Nie możesz się poddac! Nie ty!

-Eren, posłuchaj się mnie ostatni raz-rzucil ciepło Kapral ocierajac dłonią łzy chłopaka.

-Nie! Zrozum, albo zostanę tutaj z toba albo wydostaniemy się stąd razem!

Eren pomógł wstać Leviemu. Resztkami gazu udało im sie bezpiecznie dostać na ziemię. Brunet wziął ramię Leviego na swoją szyję i lekko objął go w pasie. Dzięki temu Kapral mógł chodzić szybciej. Mężczyźni dość sprawinie pokonywali kolejne kilometry. Nagle Levi dostrzegł grupę tytanów po lewej stronie Erena. Byli zbyt blisko by uciekać.

-Eren uciekaj! Uciekaj rozumiesz?!!!
Kapral przypomniał sobie słowa Hanji która mówiła mu ile teraz każdą zmiana kosztuje Erena i że chłopak z każdą kolejną ociera się o śmierć. Dając na jej chude kościste ręce swoje życie. Pamiętał też jak mówiła że każdą zmiana może być jego ostatnią.

-Byłeś moim Bohaterem tyle lat, teraz ja chce być twoim-Eren ucałował czoło Kaprala patrząc ostatni raz w jego oczy. Ich kolor oraz blask będzie towarzyszyć mu nawet gdy zginie.-zawsze byłeś dla mnie kimś ważnym...

-Nie! Nie mów tak jak byś miał się żegnać! ROZUMIESZ?! To jest rozkaz do cholery! Nie zostawiaj mnie!

-Levi jestem tylko człowiekiem, nie jestem nie śmiertelny... przepraszam-Kapral czuł jak jego dusza powoli jest rozrywana, miliardy igiel wbijało się w jego serce. Pierwszy raz od 20 lat, czuł się bezsilny. Łzy napłynęły do jego oczu gdy Eren schował go za swoim ciałem. Brunet odgrzył ogromny płat mięśni z swojej ręki. Levi myślał wcześniej to TYLKO ugrzienia lecz Eren by przyspieszyć zmiane okaleczył się bardziej. Ogromne monstrum stało przed oczami Leviego. Tytan jakim był Eren nie był taki jak dawniej. Większy, silniejszy z czymś na kształt twardej jak stal kory zamiast skóry oraz zaostrzene pazury niczym szpony. Eren chwycił doma palcami Leviego popatrzył się na niego i delikatnie otarł sie nosem o niego. Następnie położył mężczyznę wśród sowich włosów. Eren przyjął pozycję do walki. Levi pierwszy raz od dawna czuł lęk. Tytan walczył z kolejnymi strzygami uważając na głowę na której był Levi. Kapral teraz widział jaki ogormny postęp zrobił chłopak. Jeden z tytanów wgryzł się w ramie Erena. Chłopak wydał przeraźliwy krzyk. Złapał tytana za głowę poczym zmiażdżył. Jego potęga była niewyobrażalna. Gdy Erenowi udało się zabić resztę tytanów. Ruszył biegiem przed siebie. Skrzyżował dłonie na klatce i w nich ukrył kaprala. Było tak o wiele bezpieczniej. Eren czuł każdy ból na swoim ciele. Wszytskie obrażenia... wiedział że nie może się poddac! Zbyt wiele poświęcił by teraz sie poddać! Oczy chłopaka płynęły rządzą wygranej. Nie był już dzieckiem lecz mężczyzna. Nie mógł ochronić matki więc chciał ochronić chociaż Leviego. Chłopak biegł coraz szybciej w końcu gdy dojrzał budynki bazy zwolnił. Jego ludzkie ciało było winiszczone. Zmiana w ten rodzaj tytana wiele go kosztowała. Gdy był już na dziedzińcu opadł bezwładnie na kolana wypuszczając z dłoni Leviego. Zaraz przebiegła Hanji raz z Mikasą i Arminem. Wezwali pomoc. Levi zamiast zająć się soba wyjął dwa miecze i próbował wykroic chłopaka z karku tytana. Tak cholernie się bał o niego.
-Levi co ty robisz?!
-Eren... on wciąż tam jest!!
Ostrza pękały na twardym pancerzu.
-On się musi sam wydostać!
-w tym problem że ta transformacja kosztowała go zbyt wiele! Eren wiem że mnie słyszysz!
Hanji patrzyła na nową postać Erena tytana z podniecniem na twarzy.
-Levi to już nie ma sensu! Skoro on nie wychodzi to napewno nie żyje!-wykrzyczal jeden z żołnierzy
-nie! Nie prawda! Eren jeżeli mnie słyszysz! I wlasnie CHCESZ sobie umrzec wiedz że cie wskrzesze i ci dokope! Ze umierasz bez mojego pozwolenia!-nagle po policzku kaprala spłynęła jedna samotna łza, Levi szybko otarł ją z zdziwieniem na twarzy. W końcu z karku wyłoniła się ręka Erena. Kapral czym prędzej wydostał chłopaka z cielska tytana.
-Eren! Proszę nie zamykaj oczu!
-mówiłem że cie uratuje... zawsze byłeś moim małym bohaterem a teraz ja miałem okazję być twoim..
-przestań! Przestań tak mówić! Wiesz że nie umrzesz! Nie możesz! Proszę... Eren..
-Levi nigdy tego nie powiedziałem wprost... Kocham Cię.
-powiesz jeszcze nie raz, jeszcze nie raz będziesz moim bohaterem. Jeszcze nie raz usiadziemy razem w chłodną noc obserwując gwiazdy! Obiecaj...obiecaj że przeżyjesz!
Eren podniósł rękę by otrzeć łzy Leviego lecz nagle jego dłoń opadła a Brunet zamknął oczy.
-Eren nie! Pomóżcie mu do cholery! POMÓŻCIE!

✨💕 Awww i jak?:3 może byc?^^ czy Eren przeżyje? Co Levi powie gdy chłopak będzie na łożu śmierci? Zadawajcie pytania do QandA mam już około 10(?) XD które zadano mi na fb:3 pozdrawiam💕👏

"Jestem Tylko Człowiekiem"-EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz