Erena na ręce wzięła Hanji, kobieta próbowała pomoc na miejscu ale szanse były marne. Biegła by resztkami sił donieść Chłopaka do szpitala. Levi próbował nadążyć za nią ale niestety nie mógł. Starał się biec pomimo bólu jaki sprawiał mu każdy krok. Kapral nigdy tak bardzo nie bał się. Leviego w końcu złapała dwójka żołnierzy by lekarz mógł go w spokoju popatrzeć. Niestety Kapral wyrwał się i zaczął biec w stronę szpitala. Krew z rany spływała bo jego skroni. Miał mętlik w głowie. Nie rozumiał czemu tak bardzo boi się o Erena ale z drugiej strony błagał boga by ten nie zabierał mu Erena. Wpadł do korytarz szpitalny jak popażony. Na niego już czekała Hanji. Kobieta była całą we krwi chłopaka. Złapała dłonią za okulary, uniosła je do góry po czym osadziła we włosach. Opuściła wzrok przyjmując pozycję baczności. Roztrzęsiony kapral podbiegł do brunetki łapiąc ją za ramiona. Rząd zacisnietych zębów ukazał się w jej stronę.
-Co z Erenem?!
-Levi tak mi przykro...
-Nie mów tak jebana okularnico! CO Z NIM?Hanji wyjęła z kieszeni kurtki zakrwawioną naszywkę zwiadoców. Wręczyła ją Leviemu. W tym momencie Kapral usłyszał jak jego serce spowalnia po czym pęka.
-MÓW DO CHOLERY!
-Eren... ta przemiana...bardzo wiele kosztowała jego ludzkie ciało. Mówiłam mu żeby ten rodzaj przemiany zostawił na specjalną chwilę...
-WIEDZIAŁAŚ O TYM!? Ty suko!
-Levi zrozum, nie mogłam ci powiedzieć. Obiecałam, zmienił się pierwszy raz gdy przesadził z treningami. Wtedy jego ciało było w ranach które nie chciały się goic a teraz...Jeżeli Eren przeżyje następne godziny być może będzie żyć
-BYĆ MOŻE?! Zabiję cieLevi złapał za kołnierz brunetkę. Ta się nawet nie opierała gdyż czuła się winna. Nagle pięść kaprala lecącą w strone Hanji złapała Mikasa która wraz z Jeanem pociągnęła rozwścieczonego Ackermana. Mężczyzna kipiał żalem i wściekłością. Opadł bezwładnie na kolana po czym rozpłakał się. Wszystkie uczucia tłumione przez lata zobaczyły światło dzienne właśnie teraz. Poderwał się na równe nogi i ruszył w stronę drzwi pociągając w miedzy czasie Hanji z kopniaka.
Wszedł do środka, pielengniarka dalej opatrywała chłopaka. Czerwone plamy od popażenia, rozcięty policzek a na nim szwy, bandaż na ramieniu przesiąknięty krwią. Ciągle kroplówki podawane przez wenflon.
-proszę wyjść!-syknął ostro lekarz.
Levi podszedł do łóżka z niedowierzaniem w oczach. Opadł na kolana,ciepła krew wciąż obmywała jego skroń. Ból w sercu powoli go niszczył. Czy tym jest miłość? Czy to poświęcenie dla drugiej osoby bez względu na cene? Miłość to nie świece ani byście ofiarą...
Kapral trzymał kurczowo ramę łóżka, jego przejrzyste łzy rozbijały się o podłogę. Nie krył się już z rozpaczą. Bał się, tak cholernie się bał...
Eren obudził się jak by w innym łóżku. Rozejrzał się do okoła i zobaczył swoją matkę. Rzucił się do niej z łzami w oczach...
-mama, mama! Mama!
-Eren cos się stało?-rzuciła ciepło kobieta.
-nie zostawiaj mnie juz nigdy-wyszeptał brunet.
-możesz tutaj zostać na zawsze
-jak to?
-masz coś do zrobienia?
-tak, zwiadowcy... Levi...
-Levi? Kim on jest?
-Levi jest Kapralem, ja walczylem by go uratować!
-jesteś dzieckiem Eren... a Kapralem jest Erwin przecież...💕✨ przepraszam że krótkie rozdziały :/ Ale postaram sie dodawac częściej a krótsze❤✨
CZYTASZ
"Jestem Tylko Człowiekiem"-Ereri
Fanfic*Spojler 2 sezonu* Po tym jak Erwin stracił rękę Levi przejmuje całkowite dowodzenie. Ogrom obowiązków go przytłacza pomimo że jak zwykle nie daje tego po sobie poznać. Kapralem zaczyna interesować się Eren, czy chłopak przyzna się do swoich uczuć...