niedziela

213 35 3
                                    

Does she know that we bleed the same?

Czekałem na ciebie całą sobotę, ale ty jak na złość nie pojawiałaś się w moich — a właściwie wciąż naszych — drzwiach. Byłaś uparta i stanowcza, przecież o tym wiedziałem, znałem cię nie od dziś, po prostu gdzieś w głębi duszy wierzyłem w to, że zatęsknisz. Już nawet nie chodziło o mnie, liczyłem, że wrócisz ze względu na Lilly. Gdy zawiozłem ją do dziadków i wróciłem do domu, bardzo długo nie mogłem zasnąć. Sen nie chciał do mnie przyjść, twoja poduszka wciąż pachnęła tobą. Tylko dzięki temu chociaż przez chwilę mogłem się poczuć jakbyś wciąż była obok.

Gdy sen nie przychodził zastanawiałem się czy cierpisz tak samo jak ja, czy mimo wszystko ci mnie brakuje. Ja nie mogłem znieść uczucia pustki, które się we mnie zalęgło. Chciałem, żebyś wróciła i zasklepiła rany, chciałem, żebyś znowu była tylko moja. Chciałem, żeby to wszystko co było między nami wróciło.

Tak często powtarzałem ci, że twoja czerwona szminka ma zbyt wyrazisty kolor, ale robiłem to tylko po to, żebyś pomalowała się tą różową, której kolor na twoich ustach wyglądał jakby był stworzony tylko dla ciebie. Powtarzałem, że jeansowe spodnie cię pogrubiają, bo chciałem widzieć cię w kolorowych sukienkach, które tak rzadko nosiłaś. Żartowałem, że znowu przesoliłaś zupę, tylko dlatego, bo chciałem następnym razem sam ugotować obiad, żeby zdjąć ten obowiązek z twoich barków. Chciałem zabrać wszystkie zmartwienia, żebyś tylko była szczęśliwa. Chciałem uczynić cię królową mojego życia, a zamiast to zrobić stałem się innym człowiekiem. Po zrezygnowaniu z kariery stałem się zazdrosny i arogancki, zbyt często cię lekceważyłem. Dlaczego dopiero zacząłem to dostrzegać?

Z samego rana zacząłem do ciebie dzwonić, ale nie odbierałaś. Co chwilę słyszałem tylko twój głos, który prosił, żebym nagrał się na sekretarkę, więc nagrałem ze sto wiadomości, że jesteś mi potrzebna, że przepraszam cię za wszystko. Mówiłem, że jestem żałosnym człowiekiem, bo tak po prostu pozwoliłem ci odejść zamiast wstać, chwycić cię za rękę i nie pozwolić ci wyjść. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej, może wtedy moglibyśmy nadal tworzyć rodzinę. Nie wiem, nie jestem w stanie cofnąć się w czasie i sprawdzić innych możliwych opcji. Może wszystkie doprowadziłyby do tego samego, a może chociaż jedna dałaby nam nadzieję.

Nie miałem numerów twoich koleżanek, ale wiedziałem, gdzie mieszkają, więc wsiadłem w samochód i po prostu jeździłem od drzwi do drzwi mając nadzieję, że w końcu znajdę cię w którymś z mieszkań, ale twoje znajome konsekwentnie powtarzały, że nie mają pojęcia gdzie jesteś, że nie mówiłaś im o żadnych naszych problemach, a ostatni raz widziały cię, kiedy opuszczałaś imprezę. Mówiły prawdę. A ja przez chwilę w to zwątpiłem, przez chwilę pomyślałem, że cały świat robi wszystko, żebyśmy się ponownie nie zobaczyli. Przepraszam, że wtedy przestałem wierzyć. To trwało tylko chwilę, ale czuję się winny.

Zadzwoniłem do twoich rodziców, oni też powiedzieli, że nie mają pojęcia gdzie jesteś, ani gdzie mogłabyś być. Twoja matka zawsze cię kryła, dlatego jej nie uwierzyłem, a może uwierzyłem, ale po prostu musiałem się przekonać na własne oczy, że cię tam nie ma. Nie wiedziałem, ale pojechałem do nich. Dojazd zajął mi dwie godziny, gdy ujrzeli mnie w drzwiach spojrzeli na mnie zdziwieni, chociaż w ich oczach było coś jeszcze. Może smutek? Nie potrafiłem tego dokładnie określić. Wbiegłem do środka i zacząłem krzyczeć twoje imię, nikt nie odpowiadał, wszystkie pokoje były puste. Byłem zdesperowany.

Sprawdziłem chyba wszystkie możliwe miejsca, w których mogłaś się zatrzymać, ale przepadłaś jak kamień w wodę. Jakbyś nigdy nie istniała, ale przecież, kiedy pytałem o ciebie innych to wiedzieli o kim mówię. Musiałaś istnieć, musiałaś być prawdziwa, zbyt idealna, zaginiona, musiałem cię odnaleźć, ale jak, skoro nie wiedziałem nawet, gdzie szukać?

To bolało, tak bardzo bolało. W niedzielę wieczorem, kiedy już wróciłem do domu stanąłem na ulicy i patrzyłem w gwiazdy, cały czas miałem nadzieję, że gdziekolwiek jesteś ty właśnie robisz to samo i chociaż dzięki temu nasze spojrzenia chociaż na chwilę się spotykają, że dzięki temu chociaż przez chwilę mogę się poczuć, jakbyśmy cały czas byli razem. 

cold sheets ~ t.morgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz