poniedziałek

178 32 1
                                    

Don't wanna cry but I break that way.

Nie pojechałem po Lilly, nie miałem nawet zamiaru po nią jechać dopóki cię nie odnajdę, ale poniedziałek był dla mnie dniem zwątpienia. Powróciły wszystkie obawy, że odeszłaś na zawsze, wyjechałaś z miasta, kto wie, może i z kraju, zostawiłaś mnie, bo na to zasługiwałem. Naszły mnie wątpliwości czy zasługiwałem na twoją miłość, czy zasługiwałem na takie życie jakim ono było. Nie zajrzałem do butelki, ale łzy same cisnęły mi się do oczu. Myślałem, że cię stracę, a właściwie już straciłem, myślałem, że jestem nikim, że to co było między nami, tak naprawdę nigdy nie istniało.

Wydawało mi się, że po raz kolejny zostałem sam. Bez żadnych planów, bez perspektyw, bez miłości. Przez własną głupotę. To było okropne uczucie, zresztą sama dobrze wiedziałaś jak strasznie bałem się życia. To ty czuwałaś nade mną, kiedy miałem w nocy koszmary o kolejnym upadku na skoczni, kiedyś śniło mi się, że z Lilly jest coś nie tak, ale nigdy nie śniło mi się, że tracę ciebie, to byłby jeden z najgorszych koszmarów, ale on stał się rzeczywistością. Nie wiedziałem czy jeszcze kiedyś będę spał spokojnie, wiedząc, że leżysz obok mnie, nie wiedziałem czy jeszcze kiedyś będziecie tańczyć z Lilly w deszczu.

Często zastanawiałem się co takiego we mnie dostrzegłaś, że zdecydowałaś się poświęcić mi swój cenny czas. To ja pierwszy się w tobie zakochałem, nieudolnie próbowałem zwrócić na siebie twoją uwagę, przy tobie stawałem się małym, nieśmiałym chłopcem, który zapomina, że ma w buzi język. Uśmiechałaś się, kiedy moje policzki robiły się czerwone i cicho wyjękiwałem, że ładnie wyglądasz. Kto to widział? Wielki skoczek, który boi się rozmawiać z dziewczyną. Nie bałem się skoczyć ze skoczni, ale bałem się zaprosić cię na randkę. Do teraz nie wiem jakim cudem udało mi się przy tobie otworzyć, do teraz czuję się jak małe dziecko, którym miałaś się opiekować. Stałaś się moją przyjaciółką, miłością mojego życia, nie mogłem cię tak po prostu stracić. Chciałem z tobą szczerze porozmawiać i jeżeli tylko nadal podtrzymałabyś decyzję, że chcesz odejść, to puściłbym cię wolno. Chciałem tylko, żebyś powiedziała mi wszystko prosto w oczy, powiedziała jak bardzo mnie nienawidzisz i jak bardzo żałujesz, że mnie poznałaś. Ta sprawa powinna być zakończona, a nie zawieszona w próżni przez jedną, małą karteczkę, którą napisałaś. Czułem się trochę pominięty, zbyty krótkimi wyjaśnieniami zamiast szczerą rozmową.

Czy o tak wiele prosiłem? Mogłaś chociaż odebrać telefon, napisać, że póki co nie jesteś gotowa na rozmowę, przecież nie wymagałem zbyt wiele. Chciałem tylko wiedzieć, że kiedy nadejdzie pora to mi wszystko wyjaśnisz, a tymczasem nie wiedziałem nawet gdzie jesteś, czy w ogóle żyjesz. Kiedy zadzwoniłem do Lilly spytała czy już cię znalazłem, nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, więc stwierdziłem, że nadal cię szukam, ale to kolejne jej pytanie wbiło mnie w ziemię. "Dlaczego mama odeszła?"

Znowu nazwała cię mamą i zapytała o rzecz, której wyjaśnić jej nie mogłem, bo co miałem powiedzieć. Uderzyłem ją, pokłóciliśmy i się postanowiła, że odejdzie? Tak właśnie było, chociaż nie wiedziałem do końca czy to tylko z tego powodu postanowiłaś odejść. Może to było skomplikowane o wiele bardziej niż myślałem, może po prostu chciałaś odpocząć ode mnie i od wszystkiego co ze mną związane. Naprawdę nie potrafiłem tego do końca zrozumieć, dlatego chciałem z tobą porozmawiać, jednak nie odbierałaś żadnego połączenia, nie odpisywałaś na wiadomości, traktowałaś mnie jakbym nigdy nie istniał, a ja umierałem z miłości. A właściwie z jej braku.

Postanowiłem, że następnego dnia jeszcze raz pojadę do wszystkich twoich znajomych, do ludzi, którzy mogli wiedzieć, gdzie jesteś. Przecież nie mogłaś zniknąć bez słowa, ktoś musiał wiedzieć co się z tobą dzieję, musiałaś się z kimś skontaktować. Przecież w końcu wszyscy zaczęliby się martwić, a ty zawsze troszczyłaś się o innych, kiedy miałaś spóźnić się o parę minut dzwoniłaś już godzinę wcześniej, że nie wiesz czy będziesz na czas. Robiłaś to, bo miałaś wspaniałe serce. Piękne i czyste, potrafiłaś kochać mocniej niż inni, twoi przyjaciele byli dla ciebie rodziną, robiłaś wszystko, żeby nigdy ich nie stracić.

A ja? Chociaż zawsze o nas walczyłem, popełniłem jeden głupi błąd, który przekreślił nasze szanse. Żałowałem, tak bardzo żałowałem. Chciałem ci to powiedzieć prosto w oczy, ale żeby to zrobić musiałem cię odnaleźć. Musiałem odnaleźć to co straciłem. Ciebie. 

cold sheets ~ t.morgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz