epilog

260 40 10
                                    

Did you run away,
Did you run away, I don't need to know
If you ran away,
If you ran away, come back home
Just come home.

Straciłem nad sobą kontrolę, wybiegłem z budynku i wsiadłem do auta. Nie wiem co mną kierowało, ale dobrze wiedziałem dokąd chciałem pojechać. W miejsce, w którym po raz pierwszy powiedziałem ci, że cię kocham. W miejsce, które było naszym początkiem. Od tamtego czasu zawsze jeździliśmy tam razem, ale ciebie już nie było, nie mogłem zabrać cię tam i powiedzieć, że nie żałuję dnia, w którym stanęłaś na mojej drodze. Nie mogłem spojrzeć w twoje oczy i zobaczyć ukrytej w nich miłości, nie mogłem dostrzec w nich siebie.

Leżałaś tam taka chłodna, obojętna, bez życia. Zupełnie jak nie ty. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to nas spotkało, nie widziałem w tym żadnego sensu, ale nie mogłem cofnąć czasu. Uciekłaś, chciałaś wrócić i zginęłaś w wypadku, najgorsze w tym wszystkim jest to, że czułem, że to wszystko jest moją winą. Gdybym wtedy nie zareagował tak gwałtownie, pewnie nie opuściłabyś naszego domu, nie spakowałabyś rzeczy. Byłabyś wtedy z nami. Żywa i szczęśliwa.

Zabiłem cię, zabiłem nas, zabiłem nasze dziecko. Zabiłem wszystko co kochałem, wszystko co było dla mnie ważne. Straciłem cię na własne życzenie, zniszczyłem wszystko i nie mogłem już spojrzeć nawet na swoje lustrzane odbicie, nie potrafiłem spojrzeć sobie w oczy. Czułem się jak morderca, spowodowałem śmierć nieumyślnie, nie miałem nawet takiego zamiaru, ale teraz poczucie winy niszczyło mnie od środka. Zapomniałem nawet o tym, że oprócz ciebie mam jeszcze Lilly, zapomniałem o wszystkim co mnie otaczało, byłaś tylko ty i nasze dziecko, chociaż w zasadzie i was już nie było.

Kiedy dojechałem na miejsce, wysiadłem z auta i stanąłem nad brzegiem jeziora. Było chłodno, więc miałem pewność, że nikogo tam nie zastanę i tak też było. Zobaczyłem cię zanurzoną w zimnej wodzie, uśmiechałaś się i machałaś do mnie, żebym przyszedł, ale wiedziałem, że ciebie tam nie ma. Byłaś tylko wytworem mojej wyobraźni, wspomnieniem z dawnych lat. Byłaś wszystkim co było mi potrzebne do życia. Czy mogłem cieszyć się życiem, w którym nie ma cię u mego boku?

Nigdy niczego nie żałowałem. Nie żałowałem, że zostałem skoczkiem narciarskim, nie żałowałem tego, że zakończyłem karierę, chociaż czasami w trudnych chwilach naprawdę w to wątpiłem. Nie żałowałem tego, że poznałem Kristine, nasze drogi się rozeszły, ale to dzięki niej mam Lilly. Moją kochaną, słodką córeczkę, dla której poświęciłbym swoje życie. Z drugiej strony byłaś też ty. Musiałem wybrać: życie z Lilly ze świadomością, że już nigdy cię nie zobaczę, że jestem odpowiedzialny za twoją śmierć czy własną śmierć po to, żeby dołączyć do ciebie, wyrównać nasze rachunki, pokazać ci jak bardzo wszystkiego żałuję, jak bardzo cię kocham. Dobrze wiedziałaś co wybiorę. Lilly miała jeszcze dziadków i matkę, a ja nie byłem gotowy na życie bez ciebie.

Zrobiłem pierwszy krok w stronę wody, nie pomyślałem nawet, żeby zdjąć buty. Po prostu zacząłem iść powoli przed siebie, coraz bardziej zanurzając się w lodowatym jeziorze. Byłaś ostatnią myślą w mojej głowie, zanim zniknąłem pod taflą wody, pomyślałem o tym, że robię to dla ciebie i wiesz co? Dzięki temu w ogóle się nie bałem, czułem jak trzymasz mnie za rękę i ciągniesz do przodu, jakbyś chciała przyspieszyć ten moment. A ja szedłem posłusznie w stronę, w którą mnie prowadziłaś, bo chciałem, żeby to wszystko już się skończyło. Chciałem, żebyśmy znowu mogli być razem. Wiesz dlaczego? Bo kochałem cię bardziej niż własne życie, Sabrino. I zawsze będę cię kochał. 

cold sheets ~ t.morgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz