Pije już chyba 5 piwo, barman patrzy na mnie jak na jakąś przekąskę, a do tego w tle leci jakaś chujowa muzyka. Ja to mam pecha...
Czuję jak moja głowa staje się coraz cięższa, najchętniej to poszlabym spać, ale jestem w barze i niestety nie ma tu mojego łóżeczka... Nawet nie wiem jak trafić do domu.. kuzwa, ale jestem głupia.. nie znam miasta, siedzę w jakimś obskurnym barze, najebana i bez pojęcia jak wrócić do domu... To wszystko wina tego sukinsyna Zayna.. ughhhh na samą myśl o nim chce mi się wymiotować.. a może to przez to piwo... ehh sama nie wiem.. wiem tyle że chce już być w domu.
-Przepraszam, jaka to ulica?-pytam barmana
-Santa Marino róg 39/42- odpowiada wycierajac kufel od piwa
-Dzięki- odpowiadam szukając telefonu w torebce, żeby zadzwonić po Nialla.
Mam nadzieję że po mnie przyjedzie, nie mam ochoty jechać metrem, życie mi miłe póki co..
-Heeeejoooo Brookuusiuuu... Gdzie Cię wcięło... imprezka się rozkręca, ale brakuje mi mojej psiapsi...- bełkota chyba bardziej nawalony niż ja..
-Niall.. cholera ile Ty wypiles.. chciałam żebyś po mnie przyjechał, bo sama się lekko wstawiłam.. jestem w jakimś barze na Santa Marino.-mówię zawiedziona
-Brookiee jak mogłaś się napić beze mnie... co z Ciebie za przyjaciółka? I do tego napilas się nie na mojej imprezie... teraz jestem zły..
-Niall... to nie tak.. po prostu poklocilam się z tym jebanym dupkiem i musiałam odreagować... nie bądź zły.. napijemy się jeszcze razem.. A teraz myśl jak mogę dostać się do domu, bo metrem trochę się boję, a na taksówkę nie mam kasy.. wszystko co przy sobie miałam poszło na alkohol...- mówię załamanym głosem, ale w tle słyszę jakieś szmery.. jakby ktoś zasłanial głośnik telefonu ręką...
-Niall... haaloooo... jesteś?-wołam do tego telefonu jak debil, ale nikt nie odpowiada..
-Gdzie Ty jesteś idiotko! Pojebalo Cię żeby samej szlajac się po jakiś barach i do tego się najebac?!?!?!-krzyczy do telefonu. Ale to nie jest głos Niall'a...
-Odpierdol sie ode mnie! Gówno Cię obchodzi gdzie jestem i co robię.. oddaj Niall'owi telefon! -odpowiadam o dziwo w miarę spokojnie.. to chyba to 5 piwo zaczyna działać... mam nagle wszystko w dupie i w sumie to chłopak obok mnie jest całkiem przystojny...
-Brooke kurwa! Jesteś?! Brooke!!- słyszę jakieś krzyki.. chyba się zawiesilam😂 ups..
-Jestem.. uspokoj się gnomie..- śmieje się do słuchawki.. hahaha gnomie.. ale mu pojechalam... nie ma co😂
-Chryyste Ty jesteś najebana... wracaj do domu..-mówi poirytowany gnom
-Hahaha poproszę tego chłopaka obok może mnie odprowadzi.. w sumie jest duży to mnie obroni w razie co -ciągle się śmieję.. nie wiem co w tym zabawnego, ale nie mogę przestać.. haha duży ten chłopak
-Jaki kurwa chłopak Brooke?!
-Skąd mam wiedzieć jaki.. przecież go nie znam... zaraz zapytam to Ci powiem 😂
-Nie! Do nikogo nie podchodz! Zwariowalas!! Przyjade po Ciebie, gdzie jesteś?-mówi z rezygnacją w głosie...
-Nigdzie z Tobą nie jadę.. to przez Ciebie tu jestem.. poradzę sobie, nie potrzebuje Twojej pomocy... Na razie...-mówię i rozłączam się.
Poradzę sobie.. ten chłopak wygląda całkiem nieźle.. poprawiam włosy i podchodzę..
-Część, jestem Brooke- przedstawiam się wyciągając rękę w geście powitania
-Czeeść... Luke..-również wyciąga rękę i przygląda mi się badawczo...
-Spokojnie.. nie będę z Tobą flirtowac.. chociaż nie powiem.. przystojny jesteś.. Ale nie o tym.. podeszłam, bo tak jakby się zgubiłam i nie wiem jak trafić do domu, a Ty wydales mi się osobą najbardziej godną zaufania z tego baru... Tak więc czy byłaby możliwość żebyś mnie doprowadził, a po drodze nie zgwałcił i nie zrobił mi krzywdy?- pytam na jednym oddechu, lekko sie uśmiechając..
-O rany.. aleś Ty bezposrednia.. -śmieje się pod nosem..- Jasne nie ma problemu.. odprowadze Cię...-mówi wołając barmana, żeby zapłacić rachunek za swoje piwo, po czym bierze mnie za rękę i wychodzimy.
-A więc Brooke tak? Gdzie mieszkasz? I czemu jesteś tu sama, jeśli można spytać...
-Mieszkam na Marchall SevenStreet 12/18, ii.. zapytać możesz zawsze, pytanie czy Ci odpowiem... -drocze się z nim, patrząc mu w oczy..
-A odpowiesz?-pyta patrząc przed siebie
-Nie.- uśmiecham się promiennie, i owijam ciasno rękami, noc jest chłodna, a ja mam tylko cienką bluze na sobie..
-Zimno Ci...-stwierdza -dałbym Ci kurtkę, ale wtedy ja zmarznę😂-droczy się ze mną..
-No cóż... w takim razie pozostalo mi ogrzac się samej.. nie martw się 😂 mam już wprawę..-mówię puszczając mu oczko
-Wariatka..😂 chodź tuu..-odsłania swoją kurtkę tak, że przytulam się do niego, a on owija nas oboje i obiema rękami pociera moje ramiona.. od razu lepiej...
-Jakbyś była moja, to w życiu nie pozwolilbym Ci ogrzewać się samej.. -mówi przyciskajac mnie do siebie bardziej.. -cieplej Ci już chociaż trochę?-pyta patrząc mi prosto w oczy
-Tak, o wiele cieplej.. dziękuję Ci..-mówię i chce się od niego odsunąć żeby iść dalej, ale zanim go puszczam, daje mu całusa w policzek..-dziekuje..
-Nie no teraz to już muszę oddać Ci kurtkę 😂 -patrzy na mnie z lekkim szokiem, iskierkami w oczach i uśmiechem na ustach..
-Hahaha.. wcale nie muusisz 😂 to było podziękowanie, a nie zaliczka za kurtkę😂- mówię śmiejąc się
-I tak bym Ci ją oddał 😂 Taki mój męski obowiązek- śmieje się eksponujac swoje bicki💪😂 a ja śmieje się z niego...
Podchodzi do mnie od tylu zarzucając mi kurtkę na ramiona, obejmując mnie mocno tym samym przytulając..
-Brooke!!!! Brooke!-słyszę jak ktoś krzyczy... obracam się i widzę jak Zayn biegnie w moją strone..
-Zayn??? Co Ty tu robisz do cholery?! -wyrywam się Lukowi, podchodzę do Zayna i popycham go
-Przyjechałem po nieodpowiedzialną gówniare, która upiła się w jakimś obskurnym pubie i wyszła na miasto z jakimś nieznajomym, którego spotkała po pijaku w barze... -zaczął krzyczeć na mnie jak opętany..
-Po pierwsze nie wrzeszcz na mnie, po drugie umiem o siebie zadbać i nie potrzebuje Twojej pomocy, a po trzecie możesz wracać do swoich panienek.. poradzę sobie..- obracam się na pięcie i wracam do Luke'a, ale Zayn łapię mnie za ramię i mocno szarpie, tak że odwracam się z powrotem do niego
-Ałaaa... to boli, puść mnie gnoju
-Może byłbym delikatniejszy, gdybyś nie była taka uparta.. wracasz ze mną do domu i nawet mnie nie wkurwiaj.. teraz nie będę taki wyrozumiały jak w drodze do sklepu i tym razem wrócisz ze mną czy Ci się to podoba czy nie!
-A kim Ty jesteś żeby o tym decydować?! Mam w dupie Ciebie i Twoje zdanie.. Zostaw mnie w spokoju.. puść mnie
-Do samochodu, i nawet mnie nie wkurwiaj! -łapie mnie jeszcze mocniej za ramię i prowadzi siłą do auta
-Zostaw ją! - krzyczy Luke, podchodząc do nas i łapiąc Zayna za rękę, próbuje wyrwać moje ramię z jego uścisku, ale to na nic, bo Zayn uderza go mocno w pierś, tak że Luke upada..
-Zostaw go! Pojebało Cię? Co Ci odbiło, żeby go pchać.. Pomógł mi.. -wyrywam się, podchodzę do Luke'a i sprawdzam co z nim.. na szczęście nic mu nie jest.. wstaje i chyba chce oddać Zayn'owi, ale zatrzymuje go, chwytam za obie ręce, patrze mu prosto w oczy -Nie warto.. proszę odpuść.Odprowadzisz mnie..? Twoja propozycja jest nadal aktualna.. nie ukrywam że....
-Jaka kurwa propozycja.. -Zayn przerywa mi, podbiega i znowu chwyta mnie za ramię.. patrzy na mnie takimi wściekłymi oczami, że zaczynam się go bać..
-Uspokuj się kurwa! Prosiłam go żeby doprowadził mnie do domu, a że jest zimno to zaproponował mi swoją kurtkę.. a w ogóle po co ja Ci się tłumacze... Zostaw mnie.. wrócę z Lukiem..-mówię wyrywajac się z jego uścisku
-Ile razy mam Ci powtarzać, że wracasz ze mną... koniec tej chorej dyskusji.. bierze mnie na ręce i idzie w kierunku auta..
-Zostaw mnie Ty idioto.. o chuj Ci chodzi... Nie rozumiesz że nic chce na Ciebie patrzeć a co dopiero być w Twojej obecności?
-Co Ty odpierdalasz?! Puść ją! -krzyczy Luke idąc za nami
-Wypierdalaj! To nasza sprawa.. nie wtrącaj się.. ona wraca ze mną do domu! -podchodzi do auta, wsadza mnie na przednie siedzenie i zamyka drzwi pilotem, tak ze nie mogę wyjść..
On jest nienormalny.. kurwa czuję się chujowo.. czy ten człowiek nie może odpuścić.. zawsze musi postawić na swoim... Drzwi od strony kierowcy się otwierają, Zayn wsiada i znowu zamyka nas w aucie od środka.
-Żebyś znowu nie wpadła na jakiś genialny pomysł jak na przykład wyskoczenie z jadącego samochodu-mówi śmiejąc się do mnie i puszczając mi oczko.. co kurwa?
-Co z Tobą nie tak?! Pojebany jesteś? Usmiechasz się do mnie? Nierozumiem Cię.. a w sumie.. mam to w dupie.. chcę juz położyć się spać-wzdycham i opieram się o fotel z rezygnacją.. zakładam ręce pod piersi i odwracam się twarzą w stronę okna..
-Uśmiecham się, bo wygrałem- słyszę po głosie, że się szczerzy
-Co wygrałeś?-pytam odwracając do niego, ze zdenerwowaniem na twarzy..
-Zakład
-Jaki kurwa zakład?- podnoszę głos, już lekko wkurwiona
-Założyłem się z Niallem, że wrócisz że mną do domu.. wygrałem kratę piwa..- mówi wielce zadowolony z siebie..
-Jesteś chujem.. nic więcej nie powiem- mówię odwracając się z powrotem do okna
-I tak mnie kochasz.. w głębi serca lecisz na mnie.. -szturcha mnie łokciem i wrednie się szczerzy...
-Oczywiście.. lecę na Ciebie.. już planuję nasz ślub i wybrałam imiona dla naszych dzieci..- uśmiecham się sarkastycznie..
-Uuuu.. sarkazm.. podoba mi się..
-Uuuu.. super... mam to w dupie..-mówię i włączam radio, żeby nie musieć go już słuchać....Mam nadzieję, że rozdział jest w miarę okey😊
![](https://img.wattpad.com/cover/64224611-288-k552301.jpg)
CZYTASZ
I can't love you
FanficBrooke jest typową nastolatką,ma 18 lat, jest kapitanem szkolnej drużyny cherleaderek lubi chodzić na zakupy ze swoją najlepszą przyjaciółką Amy, ma chłopaka, przystojnego Gareda, kapitana szkolnej drużyny, mieszka sama z rodzicami, którzy mają wła...