Kilka tygodni po dziwnym wydarzeniu w stołówce, wszystko zaczęło już wracać do normy. Przez pierwsze kilka dni, Leslie musiała mocno się trudzić, aby unikać ciekawskich spojrzeń pracowników, ale dzięki pomocy Luciela i Valerie, udało jej się odzyskać pewność siebie. Obiecała sobie, że następnym razem nikomu nie uda się już wyprowadzić jej z równowagi. Za żadne skarby nie chciała stracić tej pracy.
Był już początek grudnia, a w Seattle jak w każdym dużym mieście od miesiąca panowała już świąteczna atmosfera. Świąteczne ozdoby, mikołaje chodzący po chodnikach, oraz wielkie kolorowe choinki — dziewczyna uwielbiała święta. Zawsze spędzała je w rodzinnym domu na obrzeżach miasta razem z całą rodziną, dlatego nie wyobrażała sobie nie spotkać się w tym roku z bliskimi. Tęskniła już trochę za rodzicami i braćmi, odkąd dostała pracę w C&R International nie miała czasu ich nawet odwiedzić. Chciała też, jeszcze przed przerwą świąteczną, zabrać gdzieś swoich nowych przyjaciół, aby tym podziękować im za pomoc.
— Może pójdziemy gdzieś dzisiaj po pracy? — Zaproponowała, siedząc przy stołówkowym stoliku razem ze swoimi przyjaciółmi.
— Tak! — Wręcz wykrzyczał uradowany chłopak. — Właśnie miałem się pytać, czy nie chcecie gdzieś iść.
— W porządku, też jestem za — powiedziała Valerie, uśmiechając się. — Masz jakiś plan?
— Pomyślałam, że moglibyśmy iść na lodowisko.
— Tak, tak, świetny pomysł!
*
— No już Luciel, wchodź! — kobieta krzyknęła, patrząc jak waha się przed wejściem na lód.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł... — powiedział zmieszany, patrząc na stojące na środku lodowiska dziewczyny. — Ostatni raz jeździłem w podstawce.
— Mogłeś nam to powiedzieć wcześniej! — wykrzyknęła machając rękami ze złości.
Leslie przewróciła oczami, odjeżdżając od kłócących się przyjaciół i zamknęła oczy. Gdy znowu ubrała łyżwy, nagle wszystkie jej wspomnienia wróciły. Uśmiechnęła się pod nosem, sunąc przed siebie. Jak dziś pamiętała te kilkugodzinne, codzienne treningi, na których wylała tyle łez. Przypomniała sobie to cudowne uczucie, gdy pełna gracji sunęła po lodzie, a ludzie skandowali jej imię. Skoczyła, obracając się poczwórnie, a sekundy później lądując zgrabnie na lodzie. Zaśmiała się lekko. Nigdy nie wychodziły jej poczwórne skoki. Jej trener nie wiedział co robić, aż wreszcie pewnego dnia weszła na lodowisko i tak po prostu skoczyła. Przed studiami jej życie w dużej mierze składało się z łyżwiarstwa figurowego, było dla niej jak tlen. Jej rodzeństwo również jeździło. Jej starszy brat — Victor dalej trenował i był znany na całym świecie ze swojej platynowej czupryny, nieziemskiego wyglądu i oszałamiającej jazdy na łyżwach. Zatrzymała się przed swoimi przyjaciółmi, którzy patrzyli się na nią z zachwytem.
— To było niesamowite — powiedziała Morgan, patrząc na nią z wielkim uśmiechem. — Trenowałaś łyżwiarstwo figurowe?
— Też chciałbym tak jeździć.
Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie.
— Trenowałam odkąd chodziłam — odpowiedziała. — Ale przestałam na drugim roku studiów, żeby w pełni poświęcić się nauce i... brakuje mi tego.
Luciel i Valerie zamilkli, nie wiedząc co robić. Po chwili jednak podjechali do niej, wzięli ją pod ramiona i razem sunęli po twardym lodzie. Charms dawno tak dobrze się nie bawiła. Jeździli na łyżwach kilka godzin, a potem spacerowali między świątecznymi wystawami, podziwiając ozdoby i kolorowe światełka. Dzięki temu wyjściu z przyjaciółmi kompletnie zapomniała o Chairmanie, jednak teraz, leżąc już w ciepłym łóżku jej myśli krążyły cały czas wokół mężczyzny. Zastanawiała się jaki jest naprawdę, w domu w otoczeniu rodziny. Dlaczego się nią zainteresował? Dlaczego tak na nią patrzy? Miała tyle pytań, na które nikt nie mógł odpowiedzieć. Nikt oprócz Avana. Nagle zadzwonił jej telefon. Uśmiechnęła się lekko widząc imię jej przyjaciela na ekranie i odebrała.
— Hej, śpisz już?
— Nie, nie mogę spać — odpowiedziała.
— Mamy mały problem, mała.
Zaniemówiła na słowa chłopaka, rumieniąc się.
— Coś się stało?
— Valerie się rozchorowała.
— O nie — jęknęła. — To przez to lodowisko.
— Tak. Ma gorączkę i bardzo boli ją gardło.
— To wszystko moja wina! —Załamała się.
— Les — przerwał jej. — To przecież nie przez ciebie.
— To ja was tam zabrałam...
— Przestań. Słuchaj najlepszego! — Znowu jej przerwał, śmiejąc się cicho. — Valerie dzwoniła do Chairmana, powiedzieć mu, że bierze kilka dni wolnego i usłyszała jakąś kobietę, kiedy z nim rozmawiała.
Krążyło dużo plotek o Avanie. Jego życie towarzyskie nie było zbyt bujne, a żaden dziennikarz nie widział go nigdy z kobietą. Prasa nawet przypuszczała, że może być innej orientacji, a do dzisiaj nikt nic nie wie o upodobaniach dyrektora.
— Co?!
— Słyszała w tle śmiech jakiejś kobiety! — zachichotał. — Ale mamy większy problem.
— Jaki?
— Val powiedziała, że była tam z nami, więc możliwe, że Dyrektor będzie nas obwiniał o jej chorbę i doda nam pracy.
— Świetnie — warknęła dziewczyna. — Cholerne łyżwy!
— Nie przejmuj się. Idź spać, mała — powiedział łagodnie.
Leslie wyobraziła sobie jego spokojne miodowe oczy, uśmiechając się prawie niezauważalnie.
— Dobrze.
— Grzeczna dziewczynka. Dobrej nocy.
— Dobranoc, Luciel.
Rozłączyła się z uśmiechem na ustach i czując się bezpiecznie po słowach chłopaka, wtuliła głowę w miękkie poduszki i zasnęła
*
Następnego dnia w pracy obydwoje z jasnowłosym zostali proszeni do gabinetu Chairman'a. Czekając na Luciela na piętrze, na którym znajdowało się owe pomieszczenia, dziewczyna była jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Była przerażona możliwością stracenia pracy. Avan pokładał w niej wielkie nadzieje, przydzielił na tak wysokie stanowisko, a ona przez głupie wyjście z przyjaciółmi mogła to wszystko stracić.
— Les!
Usłyszała wołającego go chłopaka i odwróciła się w stronę, z której dobiegał jego głos. Szybko do niej podszedł, zamykając w szczelnym uścisku. W tym samym momencie podszedł do nich ochroniarz, oznajmiając, że mogą już wejść do gabinetu. Blondyn popatrzył na nią tylko pocieszająco, oraz wziął za rękę, wchodząc do pomieszczenia. Spojrzenie dziewczyny od razu spoczęło na siedzącym przy biurku Avanie, a jej żołądek skurczył się boleśnie. Mężczyzna pochylony był nad dokumentami, a jego kruczoczarne włosy opadały mu na oczy. Jednak kilka sekund później wyprostował się, kierując spojrzenie na swoich pracowników, którzy weszli do pomieszczenia. Zlustrował ich wzrokiem, zatrzymując spojrzenie dłużej na ich złączonych dłoniach. Leslie zarumieniła się tylko lekko, puszczając rękę Luciela, co wywołało cień uśmiechu na twarzy Chairman'a.
— Panna Charms — powiedział z figlarnym uśmiechem. — Nie sądziłem, że tak szybko znowu się spotkamy.
Akcja powoli się rozwija, a tymczasem poznajemy nowego bohatera! W tworzeniu tej postaci, inspirowałam się Victorem Nikiforov'em z Yuri on Ice, więc podobieństwo nie jest przypadkowe ^^
Do następnego
Misheve
CZYTASZ
Between two rivals
RomanceLiczba dwa przynosiła pecha Leslie od zawsze. Złamany nos w wieku dwóch lat, oblanie ważnego egzaminu, ponieważ odbył się drugiego dnia miesiąca, czy posiadanie dwóch nieznośnych, starszych braci. Mimo tego, że na każdym kroku czekały ją porażki i n...