Kilkanaście minut później Leslie już prawie całkowicie zapomniała o tajemniczej kobiecie i w pełni poświęciła się pracy. Valerie miała naprawdę trudne zadanie do wykonania, musiała planować wszystkie spotkania Chairman'owi, tak żeby nawet minuta nie był zmarnowana bezczynnym siedzeniem. Dostała już dwa telefony z prośbą o przełożenie spotkań, ale nie mogła zaplanować tego bez wiedzy Avana. Jeden z biznesmenów poprosił o spotkanie w godzinach, kiedy dyrektor miał przerwę, dlatego dziewczyna odpowiedziała mu, że oddzwoni, jak tylko uzyska odpowiedź swojego szefa. Nagle w jej głowie zaświeciła się czerwona lampka. Chairman ma teraz spotkanie z jakąś kobietą. Zacisnęła usta w wąską kreskę. Miła ważną sprawę do załatwienia, nie obchodzi ją, że mężczyzna zabawia się teraz z jakąś panienką.
— Dlaczego tak dziwnie na to reaguję, to tylko mój szef — szepnęła sama do siebie. — Ogarnij się!
Zdecydowanym krokiem ruszyła do gabinetu Avana, łapiąc po drodze rozpiskę spotkań na dzisiejsze popołudnie. Idąc długim korytarzem, minęła kilka osób, posyłając im uśmiechy, a docierając do drzwi, które oddzielały ją od jej szefa, przystanęła słysząc dobiegające ze środka głosy.
— Rachel, ile razy ci mówiłem, żebyś tu nie przychodziła? — Dziewczyna usłyszała donośny głos mężczyzny.
— Ale kotku... — Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie, kiedy następnie przemówiła kobieta, która rozmawiała z nią przez telefon. Przypuszczała, że byli ze sobą blisko skoro tak go nazwała. Poczuła lekkie ukłucie w piersi.
— Nie mów tak do mnie — warknął groźnie, a Charms zdecydowała już dłużej nie podsłuchiwać. Cokolwiek było między nimi, nie chciała nic wiedzieć na ten temat.
Głośno zapukała i od razu słysząc już nieco spokojniejszy głos dyrektora, nacisnęła klamkę i weszła do pomieszczenia. To co zastała po wejściu do pomieszczenia, przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Blondwłosa kobieta pochylała się nad biurkiem Chairmana, eksponując mu swój biust i kręcąc lekko dużymi biodrami. Kiedy usłyszała Leslie wchodzącą do biura, zmierzyła j ą nienawistnym wzrokiem. Była ładna i to bardzo. Na jej twarzy nie było żadnej niedoskonałości, a duże usta były mocno zaciśnięte. Dziewczyna przeklęła w myślach swój budzik, dzięki któremu nie mogła się rano pomalować. Na tle pięknej blondynki nie wyglądała teraz nawet przeciętnie.
— Przepraszam, że przeszkadzam — Na twarzy Avana dostrzegła lekkie rozbawienie i zwyzywała go w myślach. Dlaczego musiał wszystko utrudniać? — Ale dzwoniła do mnie jedna firm, prosząc o przełożenie spotkania na wcześniejszą godzinę.
— Dobrze, zaraz to uzgodnimy. Rachel i tak miała już iść. — Wstał, łapiąc kobietę za nadgarstek i odprowadzając szybko do drzwi. Ta cicho protestowała, jedna nie przejęty tym Chairman, posłał jej tylko przelotne spojrzenie, otwierając je. Leslie tylko przyglądała się ten scenie zszokowna z lekko uchylonymi wargami.
— Do widzenia — powiedział stanowczo. Blondynka tylko odwróciła się do niego, zerknęła jeszcze kątem oka na brunetkę i posyłając jej wredny uśmiech, złapała mężczyznę za przód koszuli i wpiła się w jego wargi. On, mimo obecności jego asystentki w pomieszczeniu, oddał szybko pocałunek, po czym odsunął się, lekko wypychając ją za drzwi i zamykając je. Gdy spojrzała na swoją tymczasową asystentkę,a tej zakręciło się lekko w głowie. Jego szare oczy delikatnie się iskrzyły, czarne włosy opadły mu na oczy, a usta opuchnięte były jeszcze po pocałunku, jednym słowem — wyglądał cholernie gorąco. Gdy ta myśl wtargnęła do głowy księgowej, uświadomiła sobie, że to było dla niej stanowczo za dużo. Minęła dopiero połowa dnia, a ona była już wykończona. Wzięła głęboki wdech, unikając kontaktu wzrokowego i zaczęła:
—W takim razie chce pan przełożyć spotkanie na wcześniejszą godzinę? — powiedziała jak, gdyby nigdy nic. — Jeśli tak, to musiałoby się zacząć za pół godziny.
— Ale teraz mam przerwę obiadową — odpowiedział, przyjemnym niskim głosem, który popieścił uszy Leslie.
— To mam powiedzieć, że jest pan zajęty?
— Tak — powiedział stanowczo, podnosząc jeden kącik ust do góry. —Chciałbym coś zjeść razem z moją nową asystentką.
— D — dobrze — zająkała się, widzą lekko rozbawioną minę Chairmana.
Po wykonaniu szybkiego telefonu z odwołaniem biznesowego spotkania, przez dyrektora C&R International, wskazał jej ręką drzwi i bez słowa je przed nią otworzył, puszczając kobietę przodem. Idąc do stołówki, Avan wyrównał z nią krok, kierując się w stronę windy. Wiedziała, że krążą plotki na jej temat, ale teraz idąc u boku swojego szefa, czuła n sobie spojrzenia wszystkich mijających ich ludzi. Słyszała ciche szepty, widziała nienawistne spojrzenia posyłane przez żeńską część i te wyrażające zniesmaczenie, przez męskie grono. Wsiadając do windy, również przepuścił ją w wejściu, a wchodząc tuż z nią, otarł się ramieniem o to jej, co skutkowało gęsią skórką pokrywającą jej ręce. Z tej podróży najgorszy był jednak moment, kiedy weszła u boku Chairmana do stołówki. Nagle spojrzenia wszystkich tam zebranych spoczęły na niej. Stanęła jakby wmurowana w ziemię i rozglądała się po twarzach ludzi siedzących przy stolikach, nie wiedząc co robić. Przecież nie mogła się teraz odwróci i odejść. Już miała ruszać do środka, kiedy poczuła ciepłą rękę, muskającą jej plecy i lekko popychającą ją do przodu. "Cholerny Chairman!" krzyknęła w myślach, przegryzając wargę ze zdenerwowania.
Chwilę później już po zajęciu odpowiedniego stolika w rogu sali, dziewczyna skryła się za kartą dań przed uważnym spojrzeniem mężczyzny, udając, że zastanawia się nad wyborem jedzenia. Wiedziała, że w obecności swojego szefa nie da rady nic zjeść, a w dodatku jej żołądek cały czas fikał koziołki, dlatego po przyjściu kelnera powiedziała:
— Dużą czarną kawę poproszę. — Spojrzała na siedzącego przed nią Avana, który patrzył na nią z wyraźną irytacją.
— Dla mnie dwie sałatki i też czarna kawa.
"Czy on właśnie kupił mi obiad? Cholera" zastanawiała się dziewczyna, splatając dłonie i bawiąc się palcami. Skrępowana niezręczną ciszą i wzrokiem Chairmana, poprawiła się na krześle, rozglądając się po sali, a nie widząc swojego przyjaciela, westchnęła cicho. Miała wrażenie, że po sytuacji z wczoraj, nie będzie mu potrafiła spojrzeć w oczy. Wspomnienie Luciela, który patrzył na nią z bólem w swoich miodowych oczach, kiedy odrzuciła pocałunek, był nie do zniesienia. Jednak widząc chłopaka, wchodzącego do stołówki, uśmiechnęła się szeroko, o ten odwzajemnił, machając do niej przyjaźnie. Chwilę potem zajął miejsce po przeciwległym końcu sali, a dziewczyna przeniosła wzrok na siedzącego z nią mężczyznę, który dalej był w nią wpatrzony.
— To twój chłopak? — rzuciła nagle, uśmiechając się półgębkiem. Leslie zarumieniła się, nie spodziewając się takiego pytania.
— Prawie — odpowiedziała. "Czy ja z nim flirtuję?" Uważnie obserwując twarz dyrektora, po swoich słowach zauważyła zdziwienie, ale też lekkie rozbawienie. Miała go już serdecznie dosyć.
Akcja się już trochę rozwinęła, jak widać. Co sądzicie o relacji Leslie z Avanem? Pisać, pisać
Do następnego
Misheve

CZYTASZ
Between two rivals
RomanceLiczba dwa przynosiła pecha Leslie od zawsze. Złamany nos w wieku dwóch lat, oblanie ważnego egzaminu, ponieważ odbył się drugiego dnia miesiąca, czy posiadanie dwóch nieznośnych, starszych braci. Mimo tego, że na każdym kroku czekały ją porażki i n...