Po niedługim czasie nie trzeba było już dopatrywać się we mnie oznak przepracowania i niewyspania. Jak szalona zażywałam coraz to większe dawki moich leków, by przeżyć ten morderczy tryb. Czasami chciało mi się płakać i wyjawić ojcu, że to wszystko mnie przerasta. Przegryzałam wargi do krwi, ilekroć zauważałam, że świta słońce.
Wiedziałam jednak, że jeśli chciałam pozostać dziedzicem to nie mogłam w tej chwili się wycofać. Wisiało nade mną widmo przyszłych dzieci Aliiny i ich nieposkromionych ambicji. Ślęcząc nad zadaniami z transmutacji zastanawiałam się w wieku ilu lat po raz pierwszy spróbują mnie otruć. I dlatego źle się patrzyło na ponowne zamążpójście. Rodziny czarodziei były przecież małymi rodzinami królewskimi.
W każdym razie Rosjanka miała do nas przyjechać po ślubie per procura, dzień przed pogrzebem poprzedniej pani Maud. Gaia nie mogła tego pojąć swoim umysłem i za każdym razem płakała, że nie chce „obcej pani" w domu. Nie rozumiała jeszcze do końca ważności pogrzebu, ale nie miałam złudzeń, że gdyby zachowywała się adekwatnie do swojego wieku to nie dopuściłaby do tego.
Kiedy Gaia chodziła już do Hogwartu była znana ze swojego temperamentu. Mówiono, że była moim całkowitym przeciwieństwem. Wiecznie jej było pełno, miała mnóstwo przyjaciółek i każdy, ale to każdy, wychwalał jej poczucie gustu. Była słońcem, a ja księżycem.
Zwróciłam głowę ku oknu, gdy usłyszałam ciche stukanie dziobem o szkło. Arnold, moja sowa z gatunku uszatki zwyczajnej, zahuczał cicho i rzucił mi list na stół. Kolejna odpowiedź od Toma. W ciągu kilkunastu dni zdążyliśmy wymienić masę listów. Nie tylko o naszym projekcie, ale o takich trywialnych rzeczach jak widok za oknem czy ceremonia przydziału.
[Poniżej znajduje się list załączony przez Moirę Maud]
Moja droga Moiro,
uzyskałem najwyższą ocenę z transmutacji. Profesor był zaskoczony „tak nowatorskim podejściem do zadania i faktem, że oddałem je dużo wcześniej niż inni". Jeśli się zgodzisz – chciałbym z Tobą pracować także w innych projektach. Jestem też trochę zmęczony lenistwem pozostałych uczniów. Idą po najmniejszej linii oporu, szczycąc się tym, że już dawno to przerabiali.
Odpowiadając na zadane przez Ciebie pytanie: Jestem zaskoczony, że tak mało o tym wiesz. Przecież to nawet nie chodzi o to, że to część historii mugoli. Czarodzieje powinni się od nich uczyć. Nie popełniać takich samych błędów. Nie być idiotami. Jest takie powiedzenie: Daj palec, a utną Ci rękę. I myślę, że to pasuje w zupełności. Jednak co to by była za zabawa, gdybym wszystko podał Ci na tacy? W następnym liście wyślę Ci kilka pozycji do przejrzenia w wolnym czasie. Nie mogę się doczekać aż o tym porozmawiamy. Ciekaw jestem czy wysnujesz takie same wnioski.
Wracając jednak do mojego tematu. Naprawdę pogrzeby u was są tak absurdalne i kuriozalne? Czytałem coś o nich w bibliotece, ale nie mogę sobie tego wyobrazić. Chociażby na przykładzie Ariela Penelpe, gdzie przez trzy dni odbywała się huczna libacja, a czarodzieje wymiotowali swoimi wnętrznościami gdzie popadnie. To ohydne i sprawia wrażenie, że od dawna jesteście skończeni. Gdybym miał w tym jakiś głos to na pewno postarałbym się to zmienić. Przyznam, że z daleka wyglądacie jak elita, do której każdy chce należeć, ale gdy się was bliżej pozna - ta fasada znika. To niezwykłe zjawisko, trochę mnie też bawi, wybacz. Pozwolę sobie na lekkie porównanie – czasami zachowujecie się gorzej od swoich znienawidzonych mugoli, a udajecie, że tak nie jest. Że wam się należy. Że jesteście lepsi. Ale nie wystarczy tylko tego twierdzić, trzeba to wykazać. I zanim się wypowiesz - także za nimi nie przepadam, więc ich nie bronię.
CZYTASZ
Jego słabość II A Tom Riddle Story
Fanfiction[...]Umieram w zapomnieniu, bo on nigdy nie chciał, żeby ktoś się o mnie dowiedział. O jego jedynej słabości, o jedynej osobie, którą można by rzec, że pokochał. Niniejsza książka przedstawia życie i dzieje niejakiej Moiry Maud - czystokrwistej cza...