3. Mój przyjaciel to samobójca

220 49 6
                                    

— Hejka, siemaneczko, kochanie, mój słowiku, mój misiaczku... Zgadnij co dzisiaj jest!

— Piątek? — Spojrzałem na przyjaciela, jedząc swoje drugie śniadanie, którym była owsianka i zastanawiając się, co tym razem wymyślił sobie w głowie.

— Otóż to! Jest też impreza u Taemina, na którą pójdziemy. Nie patrz tak na mnie... Nie zrobiłem nic złego, misiaczku, skarbie, słoneczko?

— Nawet o tym nie myśl. Nigdzie nie idę. Nie ma takiej opcji. Impreza? Połowa osób na niej to trzecioklasiści! Zastanów się, Junmyeon — powiedziałem to tonem nieznoszącym sprzeciwu, jednak wiedziałem, że to nie podziała. Junmyeon był nieugięty, zawsze stawiał na swoim.

— Możesz nie iść... Sam pójdę.

— Po moim trupie.

📚📚📚

Przeglądając ubrania w szafie, spojrzałem na Junmyeona i zmarszczyłem brwi, widząc chłopaka jedzącego żelki i oglądającego mój album ze zdjęciami. Nie ruszałem go z miejsca od naprawdę wielu lat, chował w sobie wspomnienia, o których czasem chciałbym zapomnieć.

— Jongin wyglądał jak dziewczynka. On na pewno jest chłopakiem? Jak tak patrzę... to zaczynam wątpić — odparł ze śmiechem i odłożył moją własność na swoje miejsce. — Tylko żartuję. Jest seksowny...

Mruknąłem coś niezrozumiałego pod nosem i pokiwałem głową, zupełnie ignorując przyjaciela. Przebrałem się przy nim w czarne dżinsy oraz białą koszulę.

— O której ma być ta impreza? — zapytałem nieszczęśliwy z powodu zmarnowania początku weekendu. Chciałem pooglądać telewizję, a potem spędzić czas z Baekhyunem, który miał wolne.

— Wszystko zaczyna się o dwudziestej.

Westchnąłem głośno, rzucając się na łóżko i chowając głowę w poduszkę. Jeszcze trzy godziny...

📚📚📚

Rozejrzałem się po zapełnionym licealistami pomieszczeniu. Nie widziałem nikogo znajomego poza Junmyeonem, który stał obok mnie i pił soju z plastikowego kubeczka. Godzinę temu próbowałem jeszcze raz przekonać przyjaciela, żebyśmy tutaj nie przychodzili, ale on nie chciał o tym słyszeć.

— To może ten? — Spojrzałem na chłopaka, którego wskazał głową i zmarszczyłem brwi. Od razu zaprzeczyłem.

— Nie. Już ci coś powiedziałem. Dlaczego nie znajdziesz dla siebie chłopaka, Jun? Próbujesz ciągle na siłę mi kogoś znaleźć, a ja naprawdę nie potrzebuję nikogo. Dzięki za troskę.


Brunet zsunął się z blatu i dopił resztę alkoholu. Po jego uśmiechu wiedziałem, że coś się stanie. Coś czego będziemy potem żałować.

📚📚📚

— Wcale nie jesteś taki zajebisty, Zhang. Jesteś kolejnym dupkiem, który uwielbia dręczyć młodszych, a cierpienie innych sprawia ci przyjemność. Gardzę tobą z całego serca i mam nadzieję, że zgnijesz w zasranym piekle. Nie wiem co inni w tobie widzą, ale ja widzę tylko tchórza, wraka człowieka, narkomana, alkoholika i seksoholika. Pieprz się z tymi swoimi dziwkami, bo tylko to umiesz. Jesteś gówno wartym śmieciem! Rozumiesz co do ciebie mówię, sukinsynu? Pluję na ciebie.

Trzymałem mocno Junmyeona, który stał przed Zhang Yixingiem, Park Chanyeolem i Kim Jonginem. W jednej sekundzie rozmawiałem z przyjacielem o kotkach, a w drugiej stał przed jednym z najgroźniejszych trzecioklasistów i pluł na niego jadem, narażając siebie oraz mnie.

Junmyeon był z natury buntownikiem, uwielbiał kłócić się z innymi, łamał zasady jedna po drugiej. Jego cechą rozpoznawczą była szczerość.

— Jun, chodźmy, proszę... — Ciągnąłem przyjaciela w stronę wyjścia z domu, ale kompletnie mnie ignorował. Cały kipiał ze złości.

— Sukinsyn? Śmieć? — Po pokoju rozległ się głośny śmiech, na który żołądek podszedł mi do gardła. — Jak śmiesz się do mnie zwracać? Widzę, że nikt ci porządnie nie wpierdolił. Mogę to naprawić, hm? — Yixing podszedł do nas bliżej i złapał za kołnierz od koszuli Junmyeona. Skuliłem się, bojąc cokolwiek powiedzieć, kurczowo trzymałem się bruneta.

— Lay, odpuść im. Wszyscy jesteśmy pijani, wracajmy. — Jongin spojrzał na mnie przez chwilę, by po chwili popatrzeć na najlepszego przyjaciela. — Ledwo trzymasz się na nogach. Jeszcze ten kretyn odda ci mocniej.

— Ta, racja, Kai. Nie mam ochoty dzisiaj kogoś lać po gębie, chodź, pójdziemy do klubu, znajdziemy sobie laski. Nie warto rozmawiać z tym gównem.

Odetchnąłem, puszczając ramię Kima. Nie wiedziałem nawet jak opisać to, co się właśnie stało.

— Jesteś pierdolonym samobójcą, nienawidzę cię.

✨✨✨

Hi, hello, I'm come back to youuuu
Wybaczcie za tak długą przerwę, działo się bardzo wiele rzeczy i musiałam wszystko w miarę ogarnąć, ale już jestem i napisałam Wam króciutki rozdzialik, w którym widać na jakim poziomie znajduje się relacja Suho i Laya. Rozdział miałam już w połowie napisany w sierpniu, ale nie byłam w stanie go dokończyć aż do teraz. Mam nadzieję, że Wam się spodobał i zostawicie coś po sobie.

Kocham Was

Zasady; kaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz