Szaleństwo Syriusza Blacka

5.8K 438 355
                                    

Następnego ranka Peter był jedynym wyspanym Huncwotem. Pierwszy z czwórki przyjaciół ubrał się w mundurek i poszedł na śniadanie. Po nim wyruszył Remus, który obiecał odprowadzić pierwszorocznych do Wielkiej Sali. Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, James zaczął wypytywać Syriusza o przemianę w psa.

- Nazwałem go Wąchacz.
- Słucham? - zdziwił się James.
- Psa. W którego się zmieniam. Nazwałem go Wąchacz.
James wpatrywał się w niego skonsternowany. Po chwili powiedział:
- Po co? Przecież masz imię!
- A jak wyjaśnisz komuś, że pies do którego gadasz też ma na imię Syriusz?
- Twoim zdaniem Wąchacz jest łatwiejsze do wyjaśnienia?! Dlaczego w ogóle Wąchacz? - zastanawiał się James, jednocześnie zakładając białą, tylko trochę wygniecioną, koszulę.
- Bo ma niezłego nosa. - wyjaśnił Syriusz, jakby to było oczywiste. James parsknął śmiechem, a zaraz potem roześmiał się jeszcze głośniej na widok swojego przyjaciela.
- Co ty masz na sobie? - zapytał przez śmiech.
Black popatrzył na swoje odbicie w lustrze. Według siebie wyglądał dobrze. Miał na sobie dosyć wąskie spodnie, koszulkę jakiegoś mugolskiego zespołu, którą kupił w jedynym sklepie na Pokątnej, gdzie sprzedawano mugolskie rzeczy. Tam kupił też ciężkie, skórzane buty, które aktualnie wiązał i trochę kaset do odtwarzacza, który niestety stracił w czasie wakacji.
- Uh, ubrania? Takie się teraz nosi.
James pokręcił głową.
- Chcę zobaczyć reakcje Minerwy.

/*•.•°*°••.•°•*

- Panie Black, co ma oznaczać ten strój?
Opanowany głos Minerwy McGonagall zakończył szepty uczniów towarzyszące wchodzeniu do klasy.
- Umm, że lubię Sex Pistols?
Usta profesor McGonagall zacisnęły się w cieniutką linię. Uczniowie zajmowali swoje miejsca i jednocześnie przyglądali się scenie. James Potter słuchał tej konwersacji ze szczególnym rozbawieniem.
- To nie jest mundurek szkolny. - stwierdziła nauczycielka.
Syriusz westchnął teatralnie. Sięgnął do kieszeni szkolnej szaty, którą narzucił na mugolskie ubrania i wyciągnął złoto-czerwony krawat. Zarzucił go wokół szyi, a potem ciasno zawiązał. Następnie usiadł prosto, złożył dłonie na ławce i zapytał:
- Czy tak jest lepiej, Minervo?
- Tak, panie Black.
Syriusz kiwnął głową i chwycił pióro w dłoń, jakby był gotowy do robienia notatek. Remus zasłonił usta dłonią, żeby ukryć swój uśmiech. Był przecież prefektem. James i Peter nie mieli takich ograniczeń i otwarcie szczerzyli zęby. Marlene McKinnon zaśmiała się cicho, a nawet Mary i Dorcas, pozostałe przyjaciółki Lily, uśmiechały się pod nosem. Syriusz odwrócił się do siedzących za nim i Potterem przyjaciół i puścił im oczko. Peter oczywiście zaśmiał się trochę za głośno, przez co Remus szturchnął go łokciem w bok.
Profesor McGonagall udała, że nic nie zauważyła i spokojnie rozpoczęła lekcje.

/*•.•°*°••.•°•*

Podczas obiadu Peter i Syriusz zajadali kurczaka. Syriusz naprawdę tęsknił za dobrym jedzeniem. Przez większość wakacji skrzat domowy o imieniu Stworek dostarczał mu jego najmniej ulubione potrawy, więc teraz czuł wielką potrzebę nadrobienia i nałożył sobie wielką porcję.
- Łoł, nie za dużo tego? - skomentował James, który był zbyt zajęty gadaniem, żeby jeść.
- Rosnę - odpowiedział Syriusz i wrócił do swojego jedzenia. Kurczak by mu tak nie wytykał.
James przerwał opowiadanie o swoim planie uwiedzenia Lily, który w tym roku opierał się na jego nowo zdobytej pozycji kapitana drużyny quidditcha i nałożył sobie własną porcję.
- Ty nic nie jesz? - zwrócił uwagę na Remusa Syriusz. Szatyn tylko udawał, że słuchał wywodu Jamesa. Tak naprawdę to wyłączył się, już gdy weszli do sali, a James poruszył temat nowej fryzury Lily (“Z tym przedziałkiem wygląda nawet ładniej niż z grzywką”). Kiedy James mówił o Lily i Quidditchu jednocześnie, nawet nie można go było winić o nie zauważenie, że Remus nie słuchał, tylko wpatrywał się w przestrzeń.
- Co? - wyrwał się z transu szatyn i popatrzył na Syriusza - Coś mówiłeś?
- Musisz jeść. - powiedział Black i nie czekając na odpowiedź, zaczął nakładać mu na talerz pełnowartościowy posiłek.
- Nie mam ochoty…
- Sam powtarzasz, że jedzenie zawsze pomaga, a teraz jesteś blady jak ściana, więc potrzebujesz witamin.
- Syriusz ma rację - odezwał się Peter - Musisz zdobyć siłę na… wiesz co.
- Widzisz? Słuchaj się mnie, a nie zginiesz.
Black zaserwował Remusowi swój najlepszy uśmiech, a potem odrzucił długą grzywkę z twarzy.
- Spodziewam się raczej, że zginę przez jeden z waszych - tu wskazał na Jamesa i Syriusza - dowcipów.
- Właśnie! - wykrzyknął James - Mam pomysł na żart!
- Mów! - zainteresował się Syriusz.
- To nic wielkiego. Wiecie, mała niespodzianka na dobry początek roku szkolnego.
- Ja nic nie słyszę, jestem prefektem i nic mi o niczym nie wiadomo - przerwał mu Remus.
- Jasne, Luniaczku, pogadamy o tym później - stwierdził Potter - A teraz jedz.
Lupin z rezygnacją sięgnął po widelec i zaczął mieszać sos mięsny z ziemniakami. Kilka minut później do sali wkroczyły Lily i jej koleżanki. Wszystkie były już przebrane w zwyczajne ubrania, bo po zajęciach nie trzeba było nosić mundurków. Miały skoordynowane ze sobą zestawy ubrań, czyli wąskie spódniczki do kolan i koszule w kwiatowe wzory. Lily wyróżniała się nieco, bo do jej bluzki przyczepiona była odznaką prefekta. Zmierzały do swojego stałego miejsca nieco oddalonego od Huncwotów, więc zdziwili się, kiedy Marlene McKinnon skręciła w ich kierunku.
Gryfonka była posiadaczką blond loczków i błękitnych oczu, a do tego, jak twierdził James, drugich najlepszych po Lily nóg. Jako jedyna z grupy miała na sobie czarną spódnicę i czerwoną szminkę.
- Hej! - przywitała się głośno. Chłopcy odpowiedzieli jej trochę niemrawo. Zazwyczaj cała grupka z Lily na czele kompletnie ich ignorowała. Jej przybycie było sporą odmianą.
- Chciałam się tylko przywitać i powiedzieć, że masz całkiem niezły gust muzyczny, Black. - powiedziała z pewnym siebie uśmiechem.
- Dzięki - odpowiedział krótko brunet. Starał się zachowywać wyluzowanie, ale za bardzo skupiał się na jej nogach okrytych podartymi rajstopami z siateczki, żeby mu to wychodziło. - Wiesz… Wzięłam ze sobą trochę kaset z domu i mam w pokoju odtwarzacz, więc możemy ich potem posłuchać. Razem. - zasugerowała. Syriusz uśmiechnął się zawadiacko.
- Jasne, czemu nie.
Marlene nadal stała obok, jakby czekając na coś więcej.
- Do zobaczenia później. - dodał, a szatynka w końcu kiwnęła głowa i odeszła do swoich koleżanek.

POD PSIĄ GWIAZDĄ [ wolfstar ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz