Balkon

4.8K 373 143
                                    

Przez kilka następnych dni pojedyncze fajerwerki latały po całym zamku. Czasami wpadały do Wielkiej Sali w czasie obiadu, a raz kilka wyleciało na błonia i wylądowało w jeziorze. Pewnego środowego poranka jeden z nich wpadł na lekcję zaklęć Gryfonów i nawet Lily i Remus nie mogli się powstrzymać od śmiechu, gdy profesor Flitwick musiał schować się za biurko, bo prawie został trafiony w głowę. Zaraz pozbył się go jednym machnięciem różdżki, ale nie zmieniało to faktu, że psikus Syriusza skutecznie zakończył konflikt między Huncwotami.

/*•.•°*°••.•°•*

Następnego dnia James ogłosił, że sprawdziany na członków drużyny Quidditcha odbędą się w sobotę o ósmej rano. Syriusz od razu przeklnął go za wybór tak wczesnej godziny. Oczywiście miał zamiar znaleźć się w drużynie tak samo, jak w zeszłym roku. Grał na pozycji pałkarza i, nie chwaląc się, był dobry. Nie aż tak, jak James, ale nadal naprawdę dobry. Teraz, gdy James był kapitanem, dostanie się było tylko formalnością, ale i tak musiał się pojawić na boisku.
Jednak Quidditch nie był jedyną sprawą, o której myślał młody Black. Już następnego dnia, a raczej następnej nocy wypadała pełnia, a on nadal nie powiedział Remusowi o tym, że zamierzał mu towarzyszyć pod postacią psa.
Syriusz siedział na kanapie w pokoju wspólnym Gryffindoru i myślał, jak powiadomić o tym Lupina. Zastanawiał się czemu po prostu nie powiedział mu o tym pierwszej nocy i w tym momencie go to uderzyło. Nie rozmawiali. Przerwali tradycję pierwszej nocy. Syriusz zerwał się z sofy i wbiegł po schodach do ich pokoju.

Remus siedział w sypialni Huncwotów. Postanowił skorzystać z tego, że był sam i przeczytać kolejny rozdział podręcznika do transmutacji. Leżał na łóżku z rękami wyciągniętymi do przodu i klatką piersiową opartą o poduszkę, a w dłoniach trzymał książkę. Dotarł do fragmentu o biologicznych podstawach transmutacji, kiedy otworzyły się drzwi do pokoju. Nie zdążył nawet zobaczyć, kto właśnie wszedł, gdy rozległ się głośne przekleństwo, a potem huk. Remus zerwał się z łóżka i zobaczył swojego przyjaciela leżącego na podłodze.
- Merlinie, Syriusz! Żyjesz?
Brunet jęknął przeciągle, ale zaraz kiwnął głową. Remus podał mu rękę i pomógł mu wstać.
- Wszystko w porządku? - zapytał Lupin, gdy Syriusz otrzepywał swoje ubranie z kurzu.
- Tak, jasne... - mruknął Black - Znaczy nie. - zaprzeczył sam sobie - To znaczy nic mi nie jest z powodu tego głupiego dywanu - zerknął na przedmiot z irytacją - Jest nie w porządku, bo... - zrobił głęboki oddech - Bo nie rozmawialiśmy w nocy. I wiem, że gdybyśmy porozmawiali to czułbym się lepiej, a nie do dupy jak teraz. I, kurwa, ty też na pewno masz swoje problemy, o których byś mi normalnie powiedział.
Remus chciał mu przerwać i powiedzieć, że przecież mógł sam go prosić o rozmowę, ale wtedy Syriusz, jakby czytał w jego myślach, powiedział:
- No, bo ty oczywiście jesteś zbyt dumny i miły, że sam z siebie "zadręczać" innych swoimi problemami
Black pokazał palcami cudzysłów w powietrzu i Remus nie mógł się nie uśmiechnąć na myśl, że tą gestykulację ewidentnie podłapał od Jamesa.
- Więc chciałem przeprosić.
Remus uśmiechnął się delikatnie i pokręcił głową.
- Przecież ty mnie nie musisz przepraszać...
- Przerwałem tradycję, to przepraszam, okej? Po prostu to zaakceptuj, bo nie wiadomo, kiedy za coś znowu przeproszę.
Remus zaśmiał się w odpowiedzi.
- Okej.
Uśmiechnęli się do siebie szeroko.
- To... Chcesz teraz pogadać o tym czymś? - zapytał Lupin. Uśmiech zniknął z twarzy Syriusza.
- Ja... Chyba teraz nie. Może potem. Może...
- Może to powinna być tradycja jednej z pierwszych nocy? A nie tylko pierwszej?
- Tak... - Syriusz włożył ręce do kieszeni, zakołysał się na piętach i znowu uśmiechnął. - To dobry pomysł.
- Czyli... Pogadamy w nocy?
- Tak. Jeśli nie będziesz zbyt zmęczony, bo rozumiem, że możesz być zmęczony, bo już prawie pełnia, więc możesz być... - Syriusz znowu dostał słowotoku, więc Remus postanowił mu przerwać.
- Dam radę. Nie musisz się tak o mnie martwić.
- Och, ależ muszę! Jesteśmy przyjaciółmi. Martwienie się o ciebie jest dla mnie tak naturalne, jak powstrzymywanie się od walnięcia Jamesa za każdym razem, kiedy zaczyna gadać o Evans.
- Jasne. - parsknął śmiechem Remus - Skoro tak, to pozwolisz, że ja wrócę do mojego naturalnego stanu, czyli czytania.
- Oczywiście.
Syriusz posłał mi ostatni uśmiech i opuścił pokój. Remus znowu siadł na łóżku i zaczął czytać, ale cały czas szczerzył się do siebie. Prawdopodobnie dlatego, że Black naprawdę uroczo się uśmiechał.

POD PSIĄ GWIAZDĄ [ wolfstar ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz