Biały puch otulał grube ściany Hogwartu. Na drzewach nie było już śladu po jesiennych liściach. Tylko Bijąca Wierzba co jakiś czas otrząsała się ze śniegu. Uczniowie wychodzili na dwór wyłącznie wyposażeni w czapki, szaliki rękawiczki, a także warstwy ciepłych ubrań. Pierwszy śnieg wyznaczył początek sezonu walk na śnieżki, lepienia bałwanów dziwnie przypominających pewnego woźnego i innych zabaw na śniegu. Tymczasem wnętrze szkoły powoli zapełniało się świątecznymi ozdobami. Uczniowie coraz mniej uważali na lekcjach, a coraz więcej rozmyślali nad wyjazdami do domów i świątecznymi prezentami. Wśród nich znajdowała się garstka osób, które zostawały w Hogwarcie na święta. W tym roku zdecydowali się na to też Huncwoci.
Pomysł wyszedł oczywiście od Jamesa. Od razu znalazł poparcie u Syriusza, który wcale nie cieszył się na powrót do domu. Remus zgodził się dosyć szybko. W trakcie podejmowania decyzji nadal był dosyć zmęczony po ostatniej pełni, a w dodatku akurat znajdował się w ramionach Blacka, kiedy go o to zapytano. Najwięcej czasy chłopcy poświęcili na przekonywanie Petera, który zdawał się naprawdę tęsknić za swoją rodziną. Chodzili za nim i zadawali mu to samo pytanie chyba przez tydzień, ale nie ustąpił. Ostatecznie tylko ich trójka oraz pięcioro innych Gryfonów zostało w dormitorium.
James dosyć szybko przekonał się, że pozostanie sam na sam z nową parą nie było najbardziej przemyślaną decyzją.
- Merlinie, czy wy możecie przestać? – zapytał Potter, jednocześnie rzucając poduszkę w kierunku swoich przyjaciół. Syriusz złapał ją z łatwością jedną ręką. Remus tylko uniósł brwi i nawet nie ruszył się ze swojego miejsca na łóżku. Było mu dosyć wygodnie, kiedy jego chłopak otulał go niczym koc. W dłoniach trzymał książkę o magicznych zwierzętach.
- Nic nie robimy – mruknął Black w odpowiedzi i wrócił do swojej wcześniejszej pozycji opierając swoją brodę o ramię Lupina.
- Ughh...
James wydał z siebie nieludzki dźwięk, po czym rzucił się na łóżko po raz trzeci tego dnia.
- Nudzi mi się....
Syriusz zrobił zamyśloną minę.
- W sumie to mógłbym coś zjeść – powiedział po chwili. Twarz Jamesa rozjaśniła się momentalnie.
- Tak! Chodźmy do kuchni!
Remus westchnął i odłożył książkę na bok.
- Dobra, chodźmy.
/*•.•°*°••.•°•*
Chwilę później trójka chłopców siedziała w kuchni otoczona przez zgraję skrzatów domowych. Ze smakiem pochłaniali słodycze w ilości, która przeraziłaby niejednego dentystę. Remus dziękował wszechświatowi za to, że bycie wilkołakiem nie powstrzymywało go przed jedzeniem czekolady. To byłby ostatni gwóźdź do trumny. Tym czasem mógł siedzieć ze swoim chłopakiem - o, Merlinie, chłopakiem! – oraz przyjacielem i delektować się świeżym ciastem czekoladowym ozdobionym orzechami laskowymi.
- Merlinie, chyba już nigdy się nie ruszę – mruknął James klepiąc się po pełnym brzuchu.
Remus uśmiechnął się pod nosem słysząc, jak Syriusz wypomina mu, że następnego dnia mieli chociaż przez chwilę pograć w Quidditcha.
/*•.•°*°••.•°•*
Było już długo po północy, kiedy Syriusz i Remus siedzieli na swoim ulubionym małym balkonie. James spał wygodnie w łóżku wykończony jedzeniem. Dwójka chłopców postanowiła znaleźć jeszcze chwilę tylko dla siebie. Gryfoni siedzieli przytuleni i ogrzewali się małym płomykiem w słoiku, który wyczarował Remus.
- Nie mogę uwierzyć, że wszystko tak dobrze się układa – powiedział Syriusz.
- Ja też. Ciągle czuję się, jakbym zaraz miał się obudzić ze snu...
Na te słowa Black przytulił go mocniej.
- Obiecuję ci, że to wszystko jest prawdziwe.
Lupin uśmiechnął się i odpowiedział:
- Wierzę ci.
Przez chwilę tylko patrzyli na gwiazdy w ciszy. Po dłuższej chwili przerwał ją Syriusz:
- James pytał mnie o radę, jak kogoś poderwać.
Remus prychnął śmiechem.
- Musi być zdesperowany. Flirtowanie nie jest naszą dobrą stroną.
- Jak to? – udał urażonego Syriusz – Byłem pewny, że cię uwiodłem!
Chłopcy trzęśli się ze śmiechu. Lupin uciszył dramatyzującego bruneta krótkim pocałunkiem w usta. Black mruknął zadowolony.
- Myślisz, że kiedyś uda się Jamesowi? – zapytał.
- Z Lily? Z tym podejściem? Raczej wątpię.
- Hmm... Aż tak ją irytuje?
- Czasami. Lily nie lubi arogancji.
- A jednak przyjaźni się z tym...
- Syriusz.
- Ugh, wiesz, że go nie znoszę...
- Ja też i nie próbuję cię przekonać do lubienia go, ale jeśli Lily ma polubić Jamesa, to musicie przestać obrażać jej przyjaciela z dzieciństwa.
- Hmm... Może nie jest za późno, żeby Potter rozważył karierę mnicha...
- Syriusz!
Chłopcy roześmiali się po raz kolejny, a potem przytulili się mocniej.
- Myślę, że ostatecznie nie ważne, czy James zejdzie się z Lily, czy nie. Wszystko będzie dobrze – powiedział Black.
- Hmm, ja też tak myślę – zgodził się Remus i pocałował Syriusza jeszcze raz.
*•.•°*°••.•°•*\
To koniec! Cieszę się, że tu dotrwaliście!
Przygoda z pisaniem tej historii trwała bardzo długa.
Zaczęłam ją w liceum, a dziś napisałam ostatni egzamin na 2. roku studiów.
Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście czytając!
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!
Ps.: Zachęcam do zaglądania do moich fanfików z innych fandomów napisanych po angielsku :)
CZYTASZ
POD PSIĄ GWIAZDĄ [ wolfstar ]
Fiksi PenggemarHuncwoci powracają do Hogwartu na piąty rok nauki. Czekają tam na nich nowe dowcipy, przygody w czasie pełni i mnóstwo nauki, ale też najsilniejszy rodzaj magii, miłość. 03.07.20 - #1 70' 14.08.20 - #1 Bisexual 14.08.20 - #4 Wolfstar 17.10.21 - #4...