Tik tak tik tak
Czas płynie. Z każdym dniem coraz mniej czasu. Bez pomocy trudniej. Wszystko ciągle się komplikuję.
A przez co?
Przez niedopracowane plany działań. A na kogo poszła wina? Tak, zgadza się na mnie. Nie rozmawiamy od tamtego dnia, a jak już to się kłócimy. Draco zupełnie sobie nie radzi z tym zadaniem. Przerasta go to, a nie śmie prosić o pomoc ani mnie, ani Snape'a. Czasem widywałam go w łazience na szóstym piętrze płaczącego przed lustrem. Nie raz miałam też wrażanie, że chce z mną porozmawiać, tak normalnie, wyżalić się, ale w ułamku sekundy zmieniał zdanie. W takim wypadku albo na mnie wyskakiwał z jakąś awanturą albo wymijał szybko, byle bym go nie zatrzymała. Próbowałam nie raz z nim pogadać, jednak on mnie spławiał.
Ostatni niewypał z zadaniem skończył się podobnie jak pierwszy. Może nie było tak źle, bo Weasley trafił na tydzień czy dwa do skrzydła szpitalnego. Oczywiście dowiedziałam się o wszystkim dość wcześnie, Harry mi o wszystkim powiedział. Jedyne co mogę zaliczyć do plusów po zerwaniu, to fakt, że Bliznowaty zaczął mi ufać i ze mną normalnie gada. Co dziwne, nie czuję do niego tego przyciągania co kiedyś, ale nie przeszkadza mi to. Wiem w ten sposób, że nie powiem czegoś czego nie powinnam. A co do zadania, to poinformowano mnie, że Ron wypił miód z trucizną, która do kogo miała pójść? Tak, zgadza się, do naszego ukochanego dyrektora. Były podejrzenia, że ktoś chce wybić drużynę Gryffindoru, bo najpierw Bell- ścigający, a następnie Weasley- obrońca. Ta opcja do roznoszenia bardziej mi się spodobała.
Wiosna w tym roku przyszła szybko. Miło, bo mogę w kwietniu usiąść nad jeziorem i po odpoczywać. Weekendy właśnie tak spędzałam. Rano jadłam śniadanie, później chwilę rozmawiałam z As, po czym znikałam na parę godzin nad jezioro. Jest tam spokój, który bywa na prawdę przyjemny. Tak też było tego popołudnia, siedziałam na mostku czując jak lekki wiosenny wiatr powiewa mi we włosy. W dłoniach trzymałam medalion Salazara. Lubiłam przyglądać mu się. Nie dawno odkryłam nawet coś w stylu jego pulsu. Jak była całkowita cisza, słyszałam jakby mu serce biło. Nie raz próbowałam go otworzyć żeby sprawdzić czy coś w nim jest, ale mój wysiłek zawsze kończył się tak samo- medalion ani drgnął.
-Cześć- usłyszałam dobrze znany mi głos za sobą. Nie musiałam się odwracać, bo Harry zaraz usiadł obok mnie. Zdjął buty razem ze skarpetkami i tak jak ja zwiesił nogi za mostek, maczając stopy w letniej wodzie.
-Hej.- powiedziałam nawet na niego nie patrząc. Spoglądałam przed siebie, a Horkruks obracałam w palach.
-Ładny. Czemu go nie nosisz?- zapytał po dłuższej chwili.
Cisza mi odpowiadała, idź sobie.
-Jest to pamiątka rodzinna, nie chce jej tak nosić, bo boję się, że mogę ją zgubić.- odpowiedziałam beznamiętnie.
-Dostałaś go od Vol... od ojca?-poprawił się. Nie wiedziałam czy skłamać czy powiedzieć prawdę. Uznałam, że powiem prawdę.
-Tak, na święta.- spojrzałam na niego. Bardzo intensywnie się mu przyglądał.
-Mogę?- zapytał wystawiając delikatnie rękę. Po chwili namyślenia dałam mu go na moment. Obejrzał go z każdej strony. Nie umknął mu żaden szczegół.- Jest na prawdę ładny.- uśmiechnął się i mi go oddał. Odwzajemniłam uśmiech po czym spojrzałam na lekkie fale na wodzie.
-Przykro mi.- powiedział nagle, zmarszczyłam brwi i przeniosłam wzrok ponownie na zielonookiego.- Chodzi mi o Draco.
-Szybko się obudziłeś.- powiedziałam chamsko i z sarkazmem.
CZYTASZ
I will not leave you~ Draco Malfoy
Fiksi PenggemarRose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego samego domu. Jednak po jednej kłótni wszystko się zmieniło. Wkraczają na ścieżkę wojny. Czy długo tak wytrzymają? A może złączy ich jedno za...