two

20 3 0
                                    

- Czyli przeprowadziłeś się tutaj z Ohio, z mamą, a twój brat i tata zostali, bo twoi rodzice się rozwiedli, tak? - zapytał Nathan siedzący po turecku na kanapie. Minęła godzina odkąd przyszliśmy ze szkoły i jesteśmy w trakcie rozmowy o Steve'ie.
- Dokładnie - odpowiedział - Cordelia...- zwrócił się do mnie
- Tylko nie Cordelia, ale trudno
- To imię jest od córki króla Leara z "Król Lear" co nie?
- O mój boże, jesteś pierwszą osobą która na to zwróciła uwagę, czytałeś to?
- Mała, napisałem 18 stronnicowy esej o tym.
- Już u mnie plusujesz, a tak w ogóle grasz na czymś?
- Na gitarze, a co?
- Nie nic, czekajcie chwilę - wstałam i pobiegłam do mojego pokoju po gitarę i piec i takim samym tempem zeszłam na dół ustawiając wszystko na miejsce. Podałam brunetowi sprzęt i usiadłam na swoim starym miejscu.
- Zagraj coś - uśmiechnęłam się
Chwilę się zastanawiał ale w końcu zdecydował się na intro do "Sweet child o'mine " Guns 'n Roses. W pewnej chwili mu przerwałam
- Stary, każdy by to zagrał, daj coś innego
Zagrał solówkę z "November rain" tego samego zespołu, po czym podał mi gitarę.
- Teraz twoja kolej
Wzięłam sprzęt i po krótkim namyśle zaczęłam grać "Stairway to heaven" Led Zeppelin, moje palce same jeździły po strunach, szybko zmieniając akordy. Gdy skończyłam usłyszałam głośny aplauz. Uśmiechnęłam się i usiadłam. Popatrzyłam na chłopaków.
- Obejrzymy jakiś film? - zapytałam po chwili
- Jasne
Po obejrzeniu "Beawatch" byliśmy wykończeni dniem, więc Steve poszedł do domu a Nathan został u mnie na noc. Półprzytomny leżał na kanapie i prawie zasypiał więc usiadłam na nim i zaczęłam go łaskotać. Od razu się ocknął i przekręcił mnie tak że to ja byłam pod nim.
- Jest coś o czym chciałem ci powiedzieć - zagryzł dolną wargę
- Słucham - uśmiechnęłam się
- Spodobał mi się ktoś...
- Kto jest tym nieszczęśnikiem?
- To dziewczyna... - musi być bardzo specjalną że dla niej zmienił orientację - i tak się składa, że to ty - przybliżył swoją twarz do mojej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zdziwiona nie zdążyłam nawet oddać pocałunku gdy ten debil zaczął się dziko śmiać i zleciał z kanapy. Popatrzyłam na niego jak na debila pytającym wzrokiem
- Ty...ty serio uwierzy...rzyłaś...aś żeee się ją w to...tobie? - mówił pomiędzy spazmami śmiechu
- Śmiejesz się jak świnia z miesiączką - wstałam i obrażona poszłam do swojego pokoju, do którego po chwili wpadł Nath.
- Oj pączusiu mój, nie gniewaj się - przytulił mnie, po czym go odepchnęłam - wiesz że cię kocham, ale wolę chłopców kochanie.
Teraz to ja zaczęłam się śmiać jak debilka, nawet nie wiem dlaczego. Nadal się głośno śmiejąc wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, bez mycia włosów i wykonałam codzienną rutynę. Gdy wróciłam, na materacu leżał Nath, bez koszulki.
- Ejejejej, schowaj się bo zaraz oślepnę - zakryłam sobie oczy udając że mnie oślepia - teraz twoja kolej - usiadłam na materacu związując włosy w luźnego koka. Chłopak wyszedł a ja jak zwykle zaczęłam czytać ulubioną książkę. Po pół godzinie wrócił Nath, kładąc się obok mnie.
- Laska, co tak długo? - zapytałam
- Ugh, nie ważne...- prychnął
- Aahaaa - mruknelam i odłożyłam książkę, kładąc się obok chłopaka obejmując go, po czym on przełożył swoją rękę przez moje ramię i od razu odpłynęłam. Oby jutrzejszy dzień nie był taki chujowy.

****
no hej pączusie! nie wiem jak wam, ale ten rozdział mi się za bardzo nie podobał i trochę nie mam weny... dajcie mi znać w komentarzach kochani czy wam się podobało😘😘😘

luv ya'll
surykatka ~

help me to escape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz