Jej nietrudno było zakochać się w innym. Żyła przecież w przekonaniu, że to co nas łączyło nigdy nie miało stałego miejsca w moim sercu. Pewnie myślała, że dla mnie to była zwykła gra, w której ona była zabawką.
A ja…? Ja byłem po prostu dzieciakiem, który nie do końca radził sobie z tym co się wokół niego działo.
Trasa koncertowa nie sprzyja randkowaniu. Nowy dzień, nowe miasto. I mimo, że przez te kilka miesięcy przez moje życie przewinęło się kilka milionów dziewczyn, to żadna nie dorównywała jej.
Próbowałem o niej nie myśleć, zapomnieć, wyrzucić ze wspomnień i zacząć wszystko od początku. Nie potrafiłem.
Minął ponad rok, a ona wciąż pojawiała się w moich myślach. Bywały takie dni, że chciałem wskoczyć do samolotu, polecieć do niej i wyznać, jak bardzo mi jej brak. Nie zrobiłem tego, wydoroślałem. Czułem, że nie mogę jak gdyby nigdy nic pojawić się w jej życiu i mówić o miłości.
Tak… Zakochałem się. Jeszcze wtedy w Holmes Chapel, nie byłem tego świadomy. Zabawne, jak późno zdajemy sobie sprawę, że ktoś, kogo tak bardzo potrzebujemy w naszym życiu już dawno tam jest i tylko czeka aż w końcu przejrzymy na oczy.
A ja nie pozwoliłem, by na mnie zaczekała…
Mam nadzieję, że poszła dalej i jest cholernie szczęśliwa.
***
Trudno było mi odnaleźć się w rzeczywistości, w której on nie grał głównej roli. Tamtego lata moim życiem zawładnęło uczucie, z którego potęgi nie zdawałam sobie sprawy. Długo zastanawiałam się czy to w porządku tak mocno kochać jedną osobę. Zrobiłabym dla niego wszystko, a teraz to toksyczne uczucie powoli zabijało mnie od środka. Fizycznie byłam jak kawałki szkła rozproszone po całym świecie, które będzie bardzo trudno poskładać w jedną całość.
Nikt nie wiedział co zdarzyło się w tamte wakacje. Wróciłam i za wszelką cenę chciałam przekonać samą siebie, że ten epizod zostanie jak najszybciej wyparty z mojej pamięci.
Trzeci rok studiów upłynął pod znakiem szalonych imprez i nostalgicznych wspomnień. Informacje o nim chłonęłam jak gąbka, chociaż wiedziałam, że był to odruch co najmniej masochistyczny. On miał w sobie jakiś pierwiastek, którego nie da się zapomnieć. Ten pierwiastek sprawiał, że był wyjątkowy, a ja wiedziałam, że na tym świecie nie ma drugiej osoby, która mogłaby choć trochę go przypominać.
Kontakt z Cassie i Gem ograniczał się tylko do sporadycznych rozmów na neutralne tematy. Nie przypominałyśmy już tych szalonych dziewczyn, które beztrosko tańczyły na stole pani Twist.
Powoli odzyskiwałam już prawie zapomniane pozytywne nastawienie. Zbliżały się wakacje, a ja byłam u progu realnej dorosłości.
***
[Kontynuacja 'Love is such a cliche']
Sama jestem zaskoczona. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę <3
CZYTASZ
Love is such a silly game - Harry Styles Fan Fiction
FanfictionEla i Harry poznali się tamtego pamiętnego lata. Ona chciała przeżyć coś niesamowitego, on chciał odpocząć od codziennego zgiełku. Tamtego lata on śpiewał dla niej piosenkę, którą tylko ona mogła usłyszeć. Przeżyli ze sobą niezapomniane 3 miesiące...