1. Dwie drogi

2.9K 127 6
                                    

[Ela]          

 - KIERWA! KIERWA! Zdałam!!! – wydarłam się na cały korytarz zwracając uwagę nie tylko studentów, ale też paru wykładowców, którzy akurat kierowali się do sal wykładowych.

- Pewnie, że zdałaś, mój mały kujonku – odparł pieszczotliwie Piotrek wciąż wpatrzony w kartkę z wynikami.

- A ty jak tam? – spytałam widząc jego zmartwioną minę.

- Zdałem, a jak! – odpowiedział po dramatycznej pauzie za którą od razu oberwał w ramię.  Potem już bez agresji przybiliśmy sobie piątkę, a ja wciąż nie mogąc uwierzyć, że wszystko się udało miałam w środku mały napad euforii.

- To już wiem co dziś wieczorem robimy – powiedziałam zakładając torbę i powoli kierując się do wyjścia.

- Stereo? – zapytał od razu.  Mój przyjaciel jak zwykle czytał mi w myślach. Stereo było jedną z moich ulubionych olsztyńskich knajp, a zaliczenie wszystkich egzaminów ewidentnie kwalifikowało się na pretekst małej imprezki.

Potwierdziłam skinieniem głowy, a moje oczy zaświeciły się tysiącem barw. Przez tą tragiczną sesję odwykłam nie tylko od spotykania się z innymi ludźmi, ale też imprezowania, dlatego bardzo cieszyłam się na tę okazję.

- Robaczku – odezwał się, kiedy znajdowaliśmy się już na deptaku prowadzącym do centrum miasta -  Tylko nie mów nic Zośce. Wiesz, trochę się pożarliśmy i chyba to spartoliłem – powiedział, a mi zrobiło się ciężko na sercu. Zośka i Piotrek to w moim mniemaniu para idealna. Z ich 4 letnim statusem związku i kłótniami co najmniej raz na dzień mieli wysokie szanse na znalezienie się na ślubnym kobiercu.

- Piotrek, nie pitol, tylko gadaj co się stało – przeszłam od razu do rzeczy i mimo, że początkowo mieliśmy iść w zupełnie innych kierunkach, to teraz pociągnęłam go za rękę w stronę mojej ulubionej lodziarni.

-Byłem zalany i wymsknęło mi się coś o nas – powiedział, a ja dokładnie przeskanowałam jego twarz. Nie chciałam na niego wrzeszczeć, bo biedak już i tak miał na pieńku ze swoją dziewczyną.

Piotrek był moim najlepszym przyjacielem od tak zwanego "zawsze". Nasze mamy znały się ze wspólnego chodzenia na ploteczki, a ojcowie kibicowali jednej drużynie piłkarskiej. Nie było takiej mocy, która mogłaby nas zatrzymać od przyjaźni. Byliśmy trochę jak Blair oraz Nate z "Plotkary" tyle że nie pławiliśmy się w luksusie, no i co najważniejsze nigdy nie myśleliśmy o byciu razem jako para.

W  liceum dużo osób plotkowało, że Piotrek zakochał się we mnie po same uszy, a ja nawet tego nie zauważałam.  Jak dziś pamiętam ten piątkowy wieczór, kiedy jego rodziców nie było w domu, byliśmy jeszcze głupimi dzieciakami, a jakaś siła strasznie ciągnęła nas do siebie. Tamtego wieczoru każde z nas miało swój pierwszy raz. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że był to jeden z najbardziej pokręconych pomysłów mojego życia. Mimo wszystko nie żałuję. W pewien sposób go kochałam, ale miałam cholerne szczęście, że po tej nocy nasze relacje nie uległy zmianie. W trzeciej klasie dołączyła do nas Zośka, a Piotrek od razu wiedział, że "to ta". I wiecie co? Jestem z tego powodu szczęśliwa.

Wracając do naszego "incydentu", to obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nie będziemy tego wspominać.

- Idioto – stwierdziłam nie mogąc się nadziwić jego głupocie – Postaram się to załatwić, a teraz postaw mi dwie gałki tiramisu, bo z tego napięcia nie mogę myśleć – zakończyłam uśmiechając się do niego pokrzepiająco.

Na odchodne powiedziałam mu, żeby kupił nową koszulę i jakieś czekoladki. To była łatwiejsza część planu, bo mi jak zwykle przypadło coś dużo bardziej trudnego – namówić Zośkę, żeby w ogóle przylazła do Stereo. Ale czego nie robi się dla najlepszego przyjaciela?

Love is such a silly game - Harry Styles Fan FictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz