— I jak?
Gdy wróciłam do domu, Alex już tam na mnie czekał. No, nie tyle co czekał, ale leżał rozwalony na kanapie oglądając jakiś film. Widocznie bardzo mu się nudziło, ponieważ cały czas się wiercił i odkrywał coraz to dziwniejsze pozycje, wyginając się pod wszystkimi możliwymi kątami. Miał przy tym taką naburmuszoną minę, że aż poprawił mi się humor.
Wiem, jestem okropna.
Jęknęłam głośno i walnęłam się obok niego. Tak, zdecydowanie do siebie pasowaliśmy.
— Nienawidzę go.
To Alex namówił mnie na spotkanie z Jamesem, więc był w pewnym sensie współwinny za mój podły humor. Zaśmiał się nagle i zauważyłam, że jest już sobą. Siedział spokojnie i wpatrywał się we mnie rozbawiony.
— Widzisz? Mówiłem, że się uda.
Popatrzyłam na niego, krzywiąc się przy tym.
— Czy ty mnie w ogóle słuchasz? — spytałam oburzona, a on tak po prostu wzruszył ramionami i wrócił do oglądania filmu.
Westchnęłam przeciągle, zawieszając na chwilę wzrok w ekranie telewizora. Kompletnie nie kojarzyłam, co Alex zdecydował się oglądać. Gdy w końcu dotarło do mnie, że to romans, parsknęłam śmiechem. Chłopak wydawał się być zakłopotany i wyjąkał tylko:
— Przed twoim przyjściem nawet nie zobaczyłem, jaki to tytuł.
Zaśmiałam się, tym razem cichutko. Przysunęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Przymknęłam powieki, zaciągając się jego zapachem. Od niedawna awansował z mojego przyjaciela na osobisty grzejnik. Widocznie mu to nie przeszkadzało, bo nigdy mnie nie odepchnął, wręcz przeciwnie. Przygarniał mnie do siebie, a ja dostrzegałam na jego twarzy ciepły uśmiech, przez który robiło mi się cieplej na sercu.
— Pooglądam z tobą, mój grzejniku — wymruczałam, wtulając się bardziej w jego klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się do niego wrednie.
— Jesteś okropna.
Pokręcił głową z politowaniem, ale ja widziałam, jak jego wargi drżą, powstrzymywane od uśmiechu. A szkoda, bo naprawdę go kochałam. Nie lubiłam, gdy go zakrywał.
W tej samej sekundzie, w której zaczęłam ukradkiem badać wzrokiem jego ciało, zadzwonił dzwonek. Spojrzeliśmy na siebie, zdziwieni.
— Spodziewasz się kogoś? — zapytałam nieco zaniepokojona.
— To chyba ja powinienem o to pytać.
Przez myśl przeszło mi, że to brat Jane, ale zaraz wyrzuciłam ten pomysł z głowy. To nie mógł być on. Teraz siedzi sobie w więzieniu za wszystkie te zbrodnie, które niegdyś popełnił.
Mimo iż wiedziałam, że nic mi nie grozi, chyba już zawsze przy dźwięku dzwonka będzie towarzyszył mi ten niepokój.
Alex chyba zauważył przerażony wyraz mojej twarzy, bo uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco i zaoferował, że to on otworzy drzwi.
Po chwili wrócił, ale chyba zostawił swój dobry humor w przedpokoju.
— Ktoś do ciebie — burknął i usiadł z powrotem na kanapie.
Przyjrzałam mu się zdziwiona.
Zaraz zza rogu wyłoniła się błękitno włosa dziewczyna z szerokim bananem na twarzy. Gdy ją zobaczyłam, ucieszyłam się. Niby wiedziałam, że wróci, ale gdzieś w głębi serca czaiły się wątpliwości, które powoli zaczynały już przejmować nade mną kontrolę.
— Witaj, przyjaciółeczko.
***
Byłabym skończoną idiotką, gdybym nie zauważyła, że Alex i Vi wcale nie darzą się sympatią, jak się tego spodziewałam. Przeciwnie, nie znosili się. Widziałam, jak próbują nawiązać rozmowę lub tylko usiąść bliżej siebie i uśmiechnąć się, by nie było mi przykro. Ale zazwyczaj panowała między nimi niezręczna cisza, a usta wykrzywiały się w grymasie niezadowolenia. Po kilku minutach Alex wyszedł, twierdząc, że na niego już pora.
Violet odetchnęła z ulgą.
— Nareszcie. — Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, by zapytać o co jej chodzi, bo doskoczyła do mnie i zamknęła w ciasnym uścisku. — Tak się cieszę, że nic ci nie jest!
Odsunęłam ją od siebie delikatnie. Jej oczy iskrzyły się, tak jak kiedyś. Pełne szczęścia i nadziei.
— O co w tym wszystkim chodzi?
Wiedziałam, że zepsuję tym całą atmosferę, ale nie mogłam dłużej wytrzymać. Musiałam znać prawdę, którą przede mną zatajono.
— W czym? — zapytała radośnie, grając głupią. Zapewne nie chciała o tym ze mną rozmawiać.
Zapomniała chyba jaka potrafiłam być uparta.
— Co tak naprawdę się wtedy stało? Dlaczego żyjesz? Co zmusiło cię, by mnie tak okłamać?
Wyrzucenie z siebie tych wszystkich pytań, które kłębiły się we mnie od dłuższego czasu przyniosło mi ulgę.
Uśmiech Vi nagle zniknął.
— Przepraszam.
I opowiedziała mi.
Przez dobrą minutę byłam jak słup soli, nie mogąc uwierzyć w jej słowa. Zamrugałam parę razy, przyjaciółka przypatrywała mi się zaniepokojona.
— Czekaj, czekaj... Czy dobrze rozumiem? Chciałaś popełnić samobójstwo, ale ci się nie udało, więc rodzice wysłali cię za granicę do psychiatryka, a sami powiedzieli, że zginęłaś w wypadku, jak im kazałaś, bo nie chciałaś, żebym dowiedziała się prawdy?
Wszystko plątało mi się, a przed oczami przewijały mi się te wszystkie dni, kiedy trwałam w żałobie. Byłam niczym szmaciana lalka, pozbawiona uczuć, która potrafiła tylko oddychać i płakać całymi dniami.
— Nie chciałam, byś poszła w moje ślady — wyjaśniła, mówiąc tak szybko, że prawie jej nie rozumiałam. — Pamiętasz, jak mi obiecałaś, że gdy postanowię odejść z tego świata, ty postąpisz tak samo? Bałam się, planowałam samobójstwo na długo przed. Nie chciałam, żebyś myślała, że popełniłam je sama, że cię zostawiłam, ale bardziej bolało mnie to, że uznasz mnie za wariatkę i że zostaniemy rozdzielone. Więc pomyślałam, że gdy umrę w wypadku, na który wcale nie miałam wpływu wszystko będzie dobrze. Oczywiście całego wypadku nie było, ale rodzice nie chcieli, żeby ludzie gadali o mnie, jak o samobójczyni. I jeszcze...
— Violet — przerwałam jej, a ona umilkła i dopiero wtedy zauważyła łzy spływające po moich policzkach. — Zapewniam cię, że wszystko byłoby lepsze od tego cierpienia, przez które przeszłam, kiedy dowiedziałam się o twojej śmierci.
Znów mnie objęła, tym razem mocniej. Czułam jak jej łzy moczą moją bluzkę.
— Wiem, skarbie. Wybacz mi, chciałam dla ciebie jak najlepiej, ale jak zwykle wszystko spieprzyłam.
Nie wiem ile trwałyśmy w tej pozycji. Nie czułam upływu czasu, kiedy przebywałam w jej obecności. Nareszcie udało mi się uśmiechnąć.
— Najważniejsze jest teraz to, że żyjesz.
Zaśmiała się, powstrzymując się od siąkania nosem.
— Wygląda na to, że obie jesteśmy do dupy w umieraniu.
Tak bardzo za nią tęskniłam. Za moją Violet. I wtedy zdałam sobie sprawę, że ją kocham. Ale to nie była miłość, którą odczuwałam kilka lat temu.
Kochałam ją jak siostrę.
CZYTASZ
Wybaw mnie ✔
Teen FictionDruga część książki : ,, Napraw Mnie ". Gdy Rose budzi się w szpitalu po nieudanej próbie samobójczej, przy jej łóżku czuwa Alex i... Vi - jej dawna przyjaciółka, która rzekomo popełniła samobójstwo. O co w tym wszystkim chodzi? Czy to znowu haluc...