Epilog

2.2K 122 42
                                    


    Alex wpatrywał się we mnie przed dobre parę minut, pewnie zastanawiając się dlaczego tak bardzo upierałam się przy tym, byśmy spotkali się od razu. Nie potrafiłam wyczytać z niego żadnych emocji, jakby ich tam w ogóle nie było.

I wtedy ogarnął mnie paraliżujący strach i zaczęłam się wahać. Co jeśli już mnie nie kochał? To było możliwe, zważywszy na sytuacje w jakiej się znaleźliśmy.

Może znudziło się mu czekanie na mnie?

    Próbowałam przegnać czarne myśli, jednak one uparcie mnie dręczyły. Podeszłam do Alexa, tak że teraz nie dzielił nas nawet metr. Nie chciałam zbytnio naruszać jego przestrzeni osobistej, ale nie być też zbyt daleko, jakbym wymuszała na sobie zaakceptowanie dystansu, który by nas dzielił.

Spojrzałam mu w oczy, a wtedy pojęłam, że zmienił się odkąd pierwszy raz go poznałam. Zdecydowanie wystrzelił nieco w górę, a rysy jego twarzy zmężniały, jeśli można tak powiedzieć. W tej chwili wyglądał tak dorośle, że prawie westchnęłam, zdołowana. Teraz wszędzie pewnie byłby otaczany przez piękne dziewczyny, gdyby nie ja. Gdyby nie obietnica, którą mi złożył.

    —  Violet wyjechała.

    Czarnowłosy uśmiechnął się do siebie z ulgą, być może nieświadomie, ale jednak. I już wiedziałam, że nie opowiem mu o tym, do czego musiało między nami dojść, by podjęła taką decyzję. Czułam, że by go to zraniło, ale bardziej bałam się, że mnie zostawi, więc dla własnego dobra zamilkłam.

    —   Kolejne kłamstwa, kolejne sekrety  —   zanuciła moja podświadomość, ale ją zignorowałam.

Wiedziałam, że to nie w porządku, ale tak było lepiej. Postanowiłam sobie, że gdy, nie, jeśli będziemy razem, to kiedyś wszystko mu opowiem. Kiedy będę pewna, że mnie nie zostawi.

    —  Sprowadziłaś mnie tutaj tylko, by mi to powiedzieć?

Oczywiście, że nie! Naprawdę chciałam to wykrzyknąć, ale nagle zorientowałam się, że głos utknął mi w gardle. Wahałam się.

Co by było, gdybym mu nie powiedziała?

    Zapewne wyszedłby, zostawił mnie samą, bym dalej go zwodziła, mówiąc, że nie jestem jeszcze gotowa na związek. Prawda była taka, że po prostu się bałam. Czego? Właściwie wszystkiego. Odrzucenia. Tego, że nam się nie uda. Że znowu wszystko zniszczę. Bałam się też, że złamię nasze serca, nieważne, jego czy moje; w obydwu przypadkach będzie to zbyt bolesne.

A gdy się zgodzę?

    Kiedy powiem mu, że go kocham i możemy być już razem? Albo mnie odrzuci, a ja znów pogrążę się w rozpaczy i już się nie pozbieram, albo przyjmie mnie i moją miłość z otwartymi ramionami. W pierwszym przypadku ból był gwarantowany, w drugim zaś był tylko jedną z wielu opcji.

Mogłam żyć z nim szczęśliwie, mogłoby się nam nie udać, mógłby się mną znudzić - mógłby przestać mnie kochać. Znałam ryzyko mojej decyzji.

Lecz decydowałam, że spróbuję. Bowiem kochałam go całym swoim sercem.

    Zrobiłam jeszcze parę kroków w jego stronę, mogłam w każdej chwili dotknąć jego policzka i pocałować go; gwałtownie, zachłannie. Lub delikatnie i powoli. Mogłabym go przytulić albo chwycić jego dłoń. Wyznać mu swoje uczucia, a dopiero potem go pocałować lub przytulić. Tyle opcji, a tylko jedna szansa - wiedziałam, że jeśli to zepsuję, to i ostatnia.

    —  Alex...  —  Na dźwięk swojego imienia drgnął nagle, jakby przestraszony. Zastanawiałam się czy to możliwe, by odczuwał to samo, co ja. Skupił się na mnie, na moich słowach, choć mi przychodziło to z trudem. Chciałam go już mieć tylko dla siebie, ale zdawałam sobie sprawę, iż to zależy od tego, co teraz mu powiem. Musiałam się ogarnąć.  —  Myślę, że jestem już zdrowa.

Wybaw mnie  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz