2. Człowiek, który popełnił błąd.

511 48 1
                                    

Mitsuki poczuł na swoim czole coś miękkiego, zimnego i mokrego, naciskającego lekko na jego skórę w przyjemny sposób. Uchylił lekko oczy i dostrzegł niewyraźną postać kobiety, której białe, niczym śnieżny puch, włosy opadały na jej ramiona, a oczy połyskiwały w błękicie, jak jasne, bezchmurne niebo. Gdzieś już widział te włosy, gdzieś już widział te oczy. Tylko gdzie?

- Śpij - szepnęła kobieta, wykrzywiając blade usta w delikatny uśmiech. - Jestem tu, więc nie masz się czego bać.

Jego wzrok zaczął powoli się wyostrzać i wreszcie mógł lepiej ją ujrzeć. To, co najbardziej go dziwiło to pionowa źrenica... jak u węża.

Znów gorąc przeszył jego ciało i zaczął szybciej oddychać. Zamknął oczy. Przypomniał sobie o kunai'u, który go zranił. Czyżby tam była trucizna? Co się z nim stanie? Nie potrafi sam się leczyć. Ale ta kobieta... czy może mu pomóc? Czy jest w stanie to zrobić?

Ból głowy zwiększał się i nie miał już sił nawet dalej myśleć. Po prostu zasnął.


Obudził się kilka godzin później. Już nie czuł bólu i gorąca, ale miły chłód na czole, spowodowany jeszcze wilgotną szmatką. Zdjął ją, usiadł i w milczeniu przyglądał się jej przez kilka sekund. Ktoś mu pomógł, nie, raczej uratował mu życie. To ta kobieta? Wspomnienie z poprzedniej pobudki było dość niewyraźne, ale doskonale pamiętał białe włosy i błękitne oczy ze źrenicami węża.

Wstał i rozglądnął się po pokoju, zbudowanym z drewna. Nie znalazł tu niczego, oprócz starej szafki, krzesła i łóżka, na którym przed chwilą leżał. Wtem usłyszał piękną melodię, rozbrzmiewającą po okolicy. Słyszał ją już kiedyś. Jak to możliwe, by pamiętał ten dźwięk i tę kobietę, chociaż nigdy nie pojawiły się w jego życiu?

Poszedł za źródłem tej cudownej pieśni i, idąc niedługim oraz pustym korytarzem, dotarł do wyjścia z budynku. Na schodach, przed drzwiami wejściowymi zobaczył kobietę w szarym stroju, która go uratowała. Stanął obok niej i zauważył, że wygrywa melodię na srebrnej harmonijce, pochłonięta do reszty tym zajęciem.

- Piękna melodia - uśmiechnął się.

Kobieta przestała grać i spojrzała na niego kątem oka, lekko się uśmiechając.

- Słyszysz ją?

Uniósł brwi.

- Przecież to dźwięk.

- Nie. Ta harmonijka jest skonstruowana inaczej, niż inne, więc słyszy ją tylko niewiele osób. Otrzymałam ten instrument od mojej rodziny, gdy byłam bardzo mała. Przez wiele lat nie wiedziałam, dlaczego tylko ja ją słyszę, ale odkryłam sekret klanu.

- Jaki? - spytał z lekką ciekawością w głosie.

- Mój klan powiązany był - spojrzała na niego -  z wężami.

Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Przecież on i jego ojciec są powiązani z tymi zwierzętami. Czy w takim razie mają coś wspólnego z jej klanem?

Kobieta odwróciła wzrok, patrząc na las.

- Klan Hebistu od pokoleń zajmował się technikami, które upodabniały ninja to węży. Zmysły, oczy, ciało.... nawet podpisanie paktu z wężowym rodem i oswajanie tych stworzeń. Poza tym często wykorzystywali też ich jad do tworzenia trucizn i leków. Harmonijka ta została stworzona dla klanu.

- Dlaczego?

- Kiedy podczas walki jego członkowie zostaliby rozdzieleni, ten dźwięk, który słyszą jedynie ci z wężowymi zmysłami, wezwałby wszystkich do tego, kto go wygrywa. Dzięki temu moja rodzina mogła odnaleźć zagubionych lub cierpiących.

- Grasz na niej, by powiedzieć swoim bliskim, gdzie jesteś?

- Nie. Jestem jedynym członkiem Hebitsu.

- Więc dlaczego to robisz?

- Czekam.

- Na kogo?

Zachichotała, a on przechylił głowę, przyglądając się jej uważnie.

- Jesteś strasznie dociekliwy.

Uśmiechnął się.

- Czekam na człowieka, który niegdyś popełnił wiele błędów, ponieważ obrał złą drogę. Jest w stanie usłyszeć tę melodię.

- Kim on jest?

Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.

Nagle usłyszeli świst i wierzchołek domu stanął w płomieniach. Odskoczyli natychmiast kilka metrów dalej.

- Amane - usłyszeli czyiś głos za sobą. - Nie sądziłem, że cię tu spotkam.

Brązowowłosy mężczyzna z ciemną maską na twarzy i kunai'em w ręku szedł w ich stronę. Amane wyprostowała się, patrząc pewnie na przybysza. Mitsuki wyjął kunai i osłonił ją swoim ciałem.

- Chcesz walczyć przeciwko nam, dzieciaku? - zaśmiał się. - Zostaw dorosłym sprawy dorosłych.

Amane położyła Mitsukiemu dłoń na ramieniu. Spojrzał na nią i opuścił trochę swoją broń.

- Nie oddam wam tego - odparła stanowczo.

- Co, już nas nie pouczasz o tym, jakie to jest niebezpieczne?

- Uznałam, że nie ma sensu upominać ciągle ludzi o czymś, co jest oczywiste, bo im dłużej to się robi, tym większa jest pewność, że nie posłuchają.

- Otóż to - uśmiechnął się szeroko. - Bądź dobrą kobietą, skarbie, i oddaj nam tę wodę po dobroci, inaczej zrobimy coś tobie i temu dziecko.

- Nie cierpię gróźb - odparła ze spokojem. Skóra Amane zaczęła powoli zmieniać się w skórę białego węża. - więc lepiej stąd odejdź - jej głos stał się syczący.

Mitsuki zerknął na jej wężowe ciało. Jest do niego podobna. A może na odwrót?

Miłosna Piosenka OrochimaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz