20. Wina

187 20 1
                                    

Ściana wody wyrosła kilka metrów przed nimi, otaczając ich szczelnie i umożliwiając drogę ucieczki. Falująca w powietrzu tafla zasłaniała wrogów, pluskaniem lekko zagłuszając ich nieustające śmiechy.

- Oni się z nami bawią - odparł Boruto zirytowanym głosem. - Pokażcie się!

Promień wody ruszył w kierunku Sarady z ogromną szybkością, jednak zdołała go uniknąć, raniąc przy tym jedynie ramię.

- Mała ma niezły refleks - powiedział pierwszy głos.

- Godny klanu Uchiha - dodał drugi.

- A powiedz, jaki ma dzieciak hokage? Czy coś po tatusiu odziedziczył? - zadrwił pierwszy.

Drugi promień wody ruszył w kierunku Boruto i minął go o kilka centymetrów, nim chłopak zdążył zareagować. Zacisnął dłoń na kunai'u, odwracając się do tafli wody i mrużąc w złości oczy.

- Dość - rozległ się kobiecy głos.

Śmiechy ucichły.

- To ty... - odparł z niechęcią drugi głos.

- Nie zabraniaj nam zabawy! - krzyknął pierwszy.

- Mieliście kupić szefowi trochę czasu, a nie zabawiać się z dzieciakami - powiedziała stanowczym tonem. - On potrzebuje tego, co ma Isamu.

- Tak, oczywiście. Najpierw jego zemsta, potem nasza frajda - zadrwił pierwszy głos. - Już się nie mogę doczekać wojny.

Mitsuki połknął ślinę, lekko zaniepokojony słowami przeciwnika. Naprawdę chcą doprowadzić do wojny.

- Jeśli to jest dla ciebie zabawa to niech tak będzie, ale jak na razie darujcie sobie szczeniackie wybryki. Znaleźli się, dorośli od siedmiu boleści.

Ściana wody opadła na dół, a po chwili przed każdym z geninów stanęli ninja. Dwaj mężczyźni w szarych strojach przed Boruto i Saradą oraz ciemnowłosa kobieta w czarnym ubraniu przed Mitsukim.

- Witajcie. - Kunoichi uśmiechnęła się lekko, a jej towarzysze poruszyli się niespokojnie. - Przepraszamy za to nagłe najście.

- Czemu przyszliście do naszej wioski? - spytał Mitsuki, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tej przyczyny.

  - Witasz ich i przepraszasz za najście? - prychnął jeden z ninja, jednak kobieta zignorowała go.  

- Chcemy tylko odzyskać naszego przyjaciela. Nie chcemy walczyć.

- Właśnie widzimy, jak nie chcieliście - mruknął Boruto, patrząc na stojącego przed nim mężczyznę, który skrzywił się i zmrużył oczy.

- Przepraszam - powiedziała kunoichi. Szybko utworzyła z rąk pieczęć i dotknęła ziemi. Genini przygotowali się do walki, jednak usłyszeli głos jednego z mężczyzn.

- Co...? Zdradziłaś nas! - warknął, gdy ziemia pod nim zmieniła się w miękkie podłoże, które zaczęło otaczać jego ciało. Z drugim mężczyzną również stało się to samo. Obydwoje wykonali w porę technikę podmiany i uciekli.

- Obróciłaś się przeciwko swoim towarzyszom? - odparła Sarada ze zdziwieniem w głosie.

- Nie stoję po tej samej stronie, co oni. A raczej już nie stoję. Nie chcę, by plan szefa się powiódł.

- Czyli nam pomożesz? - spytał Boruto.

- Dlaczego miałaby nam pomóc? - powiedziała Sarada.

- Nazywam się Nami. Nie chcę was skrzywdzić, ale jedynie pomóc Isamu. Znam go długo i wiem, jak bardzo pogrążył się w przeszłości - odparła kunoichi smętnym głosem. - Poza tym jeśli szef zdobędzie informacje, które ma Isamu, może wam zaszkodzić.

- Co takiego wie? - spytał Mitsuki.

Nami spojrzała na niego.

- Coś o tobie.

- Co dokładnie? - dopytywał.

- Nie wiem. Ani szef, ani ja, ani żaden z naszych towarzyszy nie spotkało go od momentu ataku na kryjówkę wężowego sannina.

- Czy te informacje spowodowały, że tak po prostu dał się złapać? - odparł Boruto. - Boi się waszego szefa?

- Nie jestem tego pewna, ale przypuszczam, że przez dobry rok coś ukrywał.

- I nikt tego nie zauważył?

- Jak wiecie, Isamu potrafi bardzo dobrze kłamać i manipulować ludźmi. Czasem za bardzo ponosi go pycha, jednak zwykle udaje mu się oszukać tych, którzy są nieostrożni. Poza tym prędzej można odkryć, czy kłamie, niż czy coś ukrywa.

- Domyślasz się, co mógł ukrywać?

- Tak. Istnienie drugiego syna Otohime. Do niedawna o tym nie wiedzieliśmy, bo odkąd szef spalił jedną z kryjówkę Orochimaru, obydwoje pilnowali, byśmy nie odkryli, gdzie jest nowa.

Mitsuki patrzył na Nami w milczeniu. Przypomniał sobie to, co mówili jego rodzice o jego narodzinach. Więc to oni chcieli zniszczyć kryjówkę, ale po co?


Otohime zeszła na dół po kamiennych schodach. Opowiedziała strażnikowi o tym, co widziała, i o przypuszczeniach, dlaczego ci ninja włamali się do wioski. Drugi ze strażników natychmiast pobiegł powiadomić hokage.

Na pewno ci ninja przybyli po Isamu, bo nie mają innego powodu. Musi dowiedzieć się, dlaczego akurat on. Zeszła na sam dół i przeszła między pustymi celami, oddzielonymi od korytarza srebrnymi kratami. Stanęła przed jedną z cel i zobaczyła po drugiej stronie Isamu, który siedział na ławce z opuszczoną głową, a czerwone włosy zasłaniały mu twarz.

- Ninja, z którymi współpracowałeś, włamali się do wioski.

Podniósł głowę i spojrzał kątem oka na swoją dawną mentorkę.

- No i?

- Wiem, że szukają ciebie. Dlaczego?

Zamilkł, patrząc na nią nieruchomym wzrokiem.

- Dlaczego? - powtórzyła.

Usłyszała, jak westchnął głośno.

- Pamiętasz sytuację sprzed utraty wspomnień przez twojego drugiego syna?

Otohime zmrużyła oczy.

- Tak.

- Ten mężczyzna, który podjudzał wściekłość w nim, gdy odkrył sekret, skrywany przez jego ojca... - zamilkł na sekundę - to byłem ja.

Zacisnęła dłonie w pięści.

- To ty doprowadziłeś do tego, że... - przerwała i przełknęła ślinę.

- No dalej. Powiedz to, co chciał zrobić. Próbował zabić ciebie i potem siebie, ale to nic dziwnego. Jego własna matka okłamywała go przez całe życie nazywając swoim dzieckiem, a nigdy nie był nikim więcej, jak tylko żałosnym klonem. To potworne, prawda? Chcesz żyć, być kimś, myślisz, że jesteś ważny dla tych, których kochasz, a oni... cóż - wzruszył ramionami.

- Wiedziałeś wtedy o klonach?

- Nie, ale wiedziałem co zrobić, by osiągnąć to, co chciałem. Mitsuki w emocjach i rozpaczy nabierał się na każde moje słowo. Przyznaj, że to po tym zaczęliście mnie podejrzewać. W szczególności Orochimaru, bo on nigdy mi nie ufał.

- To prawda, ale nie chciałam w to wierzyć. Nie myślałam, że byłbyś w stanie zrobić coś takiego. Jaki miałeś w tym cel?

Spuścił zmęczony wzrok na szarą, brudną posadzkę.

- Nasz szef... Rizuna - odparł smętnym głosem. Podniósł wzrok i uśmiechnął się drwiąco. - Chciałem zaskarbić sobie względy u szefa. Gdybym zabił twojego syna to ucieszyłby się i ty wiesz, dlaczego.

- Rizuna... - szepnęła. - Tak, wiem - powiedziała do Isamu.

- Myślisz, że on zapomniał o tym, co zrobiłaś? Nigdy nie zapomniał i zawsze tylko czekał, by móc się zemścić. W końcu żaden rodzic nie wybaczy nikomu zabicia jego syna.

Otohime zamknęła oczy i zacisnęła powieki, odwracając lekko głowę. Wciąż pamiętała ten dzień sprzed kilkudziesięciu lat, gdy jej jeden błąd na misji uśmiercił młodego chłopca, początkującego genina.

Miłosna Piosenka OrochimaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz