Przez okno gabinetu Hokage wlewało się światło księżyca, oświetlając zmęczoną i ponurą twarz związanego mężczyzny. Jakiś czas temu został pojmany przez ninja Wioski Liścia z powodu próby kradzieży Wody Bohaterów, której wykorzystanie przez niewłaściwych ludzi mogłoby doprowadzić do kolejnej wojny. Klęczał i patrzył na ziemię w ciszy. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Naruto.
- Nie chciałem traktować cię tak... - zaczął, jednak więzień przerwał mu, parskając śmiechem cicho i krótko.
- Co to za bycie miłym dla więźnia? Kage ma emocje i uczucie? Żal, poczucie winy... rozpacz? - spytał, podkreślając ostatnie słowo. - Gdzie ta surowa mina?
Naruto westchnął i stanął kilka metrów przed nim.
- Nie jestem zły, za jakiego mnie uważacie.
- Uważacie...? - Mężczyzna zerknął na niego, trzymając pochyloną głowę.
- Jeden z ninja mojej wioski powiedział mi o tym, co się wydarzyło, a także o swoich podejrzeniach, że wszystko od początku było zaplanowane. Myśleliśmy, że tak będzie, ale nie chcieliśmy to potwierdzać bez dowodów. Wiesz coś na temat tego, co się wydarzy?
- To zależy, co już się wydarzyło.
- Co masz na myśli? - Naruto spojrzał na niego, mrużąc oczy.
- Isamu jest upartym draniem, który lubi robić to, co chce, jednocześnie to on odwala całą brudną robotę. Jakimś cudem szef mu ufa i daje najważniejsze zadania, chociaż często Isamu wypełnia je po swojemu. Prawdopodobnie wszystko potoczyło się po części zgodnie z planem, po części nie. Poza tym... czy myślisz, iż to rozsądny pomysł? Zostawiać swoje dziecko z osobą, która jest tak nieprzewidywalna?
Naruto zamknął oczy, przez chwilę milcząc.
- Ufam drogiej mi przyjaciółce.
- Tak, wiem. Przyjaźń i miłość... - skrzywił się. - Bohaterstwo... Czyżbyś nadal miał te skłonności, drogi Hokage? Mówisz o ufności do przyjaciół, więc widocznie coś jednak z przeszłości zostało. A już myślałem, że rola zapracowanego przywódcy wioski, tonącego w szarej mgle biurokracji, tak bardzo do ciebie przywarła, iż wyzbyłeś się tego, w co kiedyś wierzyłeś. - Mężczyzna spuścił wzrok.
- Nie, nie wyzbyłem się. Jestem hokage po to, by chronić wioskę, nawet jeśli to zadanie nie jest tak łatwe, jak kiedyś myślałem.
- Więc myślałeś, że chronienie ludzi jest łatwe?
- Nie, po prostu miałem inne spojrzenie na tę sytuację.
- Rzeczywiście, było inne. Isamu mi o tym mówił... jak nie dotrzymałeś obietnicy.
Naruto w milczeniu podszedł do okna i spojrzał na wioskę, oświetloną przez srebrne światło księżyca.
- Kiedyś myślałem, że każdego da się uratować, ale to nie prawda. Są rzeczy, których nie da się uniknąć ani cofnąć. Tak, jak wy noszę ze sobą ciężar utraty wielu bliskich, dlatego zdaję sobie sprawę z tego, co czujecie, i dlaczego postępujecie tak, a nie inaczej. Znałem i znam kilku ludzi, którzy również podążyli tą drogą i tego żałowali aż do śmierci, zaś ci żyjący żałują do dzisiaj.
- Aż trudno mi uwierzyć w to, że także coś takiego przeżyłeś. Mówisz to tak, jakbyś nigdy nie doświadczył bólu z tego powodu.
- Doświadczyłem, ale zemsta nie miała sensu. Człowiek tkwi w przeszłości i pogrąża się w cierpieniu, zamiast żyć od nowa. Każdy popełnia błędy i trzeba się pogodzić z tym, że któreś z nich nas dotyczy.
CZYTASZ
Miłosna Piosenka Orochimaru
FanfictionMinęło kilkadziesiąt lat od śmierci Otohime. Mitsuki, podczas misji z Boruto i Saradą, nieoczekiwanie spotyka młodą kobietę, która wygrywa cudną melodię na srebrnej harmonijce. I uświadamia sobie, że kiedyś już ją słyszał. Tylko gdzie? Orochimaru...