17. Niezmienna miłość

318 27 3
                                    

- Cokolwiek powiesz o Mitsukim, nie uwierzę ci. - Boruto wpatrywał się w Isamu nieustępliwym wzrokiem. - Nie... cokolwiek powiesz o bliskiej mi osobie nie uwierzę ci. Może masz rację, że klan Sarady nie był kiedyś lubiany, zaś rodzina Mitsukiego miała taką, a nie inną przeszłość - Mitsuki i Sarada spuścili głowy, słysząc znaną i niemiłą prawdę - ale nie oznacza to, że muszą powielać ich błędy. Mamy własną wolę.

Isamu uśmiechnął się drwiąco.

- Mów za siebie. Niektórzy jej nie mają. - Zerknął na Mitsukiego. - Prawda?

- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony Boruto.

- To, że niektórzy są zdani na łaskę innych... jak Mitsuki. Nie zna swojej prawdziwej przeszłości, więc musi opierać się na słowach swoich domniemanych rodziców.

- Dlaczego uważasz, że domniemanych? - odparł Mitsuki.

- A skąd ty wiesz, że naprawdę są twoimi rodzicami?

- Podobieństwo... - zaczął, jednak Isamu mu przerwał.

- Podobieństwo do czego? Masz na myśli podobny wygląd? Skoro tak uważasz, możemy przyjąć, że są twoimi rodzicami, ale czy na pewno to, co ci mówią to prawda? Robisz to, co chcą, nie zastanawiając się nad swoimi działaniami. A co, jeśli to wszystko, co wszyscy ci mówią o twojej przeszłości i o tobie to kłamstwo?

- To, co mówisz, to kłamstwa. - Za plecami Boruto, Mitsuki'ego i Sarady rozległ się spokojny głos Orochimaru. - Nadal próbujesz oszukać wszystkich, mówiąc skomplikowane i udające prawdę teorie.

Wszyscy, oprócz wciąż czujnego Suigetsu, odwrócili głowy od Isamu i spojrzeli na sannina, zaś medyk przygryzł wargę, mrużąc oczy i wpatrując się w niego z nienawiścią.

- Poucza mnie zbiegły ninja...? - odparł z pogardą. - Lepiej przyznaj się, co robisz. Zapewne nie chcesz, by ktokolwiek poza tobą i twoimi wiernymi sługusami kręcił się po twojej kryjówce. Dlaczego? Czy to, że wrogowie mogą zaatakować jest powodem, czy może nie chcesz, by coś, co ukrywasz wyszło na jaw?

- Widziałeś coś tutaj? - spytał Orochimaru zimnym tonem.

- Czyli jednak coś ukrywasz? - Isamu zmarszczył brwi. - Widzisz, Mitsuki, najwidoczniej twój ojciec również lubuje się w oszukiwaniu innych - zadrwił i uśmiechnął się z zadowoleniem.

- Jeśli dzięki temu ochronię to, co chcę chronić, to tak. Poza tym o czymś najwidoczniej zapomniałeś - powiedział Orochimaru, unosząc lekko kąciki ust w niewielkim uśmiechu. - Rodzice nigdy nie zapominają krzywdy wyrządzonej ich dzieciom.

Isamu zmrużył oczy i chciał coś odpowiedzieć, jednak nagle za nim pojawił się cień jakiegoś ninja i poczuł ukłucie przy szyi. Przeklął pod nosem i kątem oka dostrzegł połyskujące niebieskie oczy z wąskimi źrenicami, patrzące na niego beznamiętnym wzrokiem.

- Pycha prowadzi do zguby - powiedziała Otohime, podczas gdy Isamu syknął z narastającego bólu i osunął się na ziemię.

- Co za upierdliwy typ - mruknął Suigetsu, drapiąc się po karku. - Nie dało się wcześniej?

- Przeceniliśmy Isamu i plan nie szedł, jak chcieliśmy - odpowiedziała Otohime - ale na szczęście miał jedną wadę, a nią była zbytnia pewność siebie.

- Co mu pani dała? - spytała Sarada, patrząc, jak Isamu drży na kolanach, zaciskając zęby.

- Mój jad.

Mitsuki rozszerzył oczy, patrząc na swoją matkę z lekką obawą, jednak ona tylko uśmiechnęła się.

- Ta dawka nie jest śmiertelna, a antidotum dostanie po przybyciu do Wioski Liścia. - Zwróciła wzrok na swojego byłego ucznia, który patrzył na nią spod przymkniętych oczu, i westchnęła głęboko. Znów spojrzała na geninów. - Wasz nauczyciel za chwilę wróci z kilkoma joninami z waszej wioski, a wtedy wrócicie do niej razem z nimi.

Miłosna Piosenka OrochimaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz