Thiam

1.6K 114 20
                                    

Bo jak można nie kochać tych dwóch perełek razem?
Od razu mówię, że nie będzie się to zgadzać z serialem, gdyż pisałam to przed pojawieniem się odcinków 18,19 a wydarzenia z 20 są trochę pozmieniane, a poprawiać tego już mi się nie chce.



Theo Raeken był spragniony miłości. Nie chciał się do tego przyznać, lecz niestety taka była prawda.
Pomimo tych wielu okrutnych rzeczy, których dokonał wciąż był człowiekiem.
Po jakiejś tam części.

Kiedy Theo uświadomił sobie, że potrzebuje miłości?

Gdy poznał Liama Dunbara.
I to nie był ten moment, w którym pierwszy raz go spotkał. Wtedy, gdy on i Stiles śledzili go w lesie.
To nie było też wtedy, gdy nastawiał młodego betę przeciwko Scott'owi.
Theo Raeken poznał chłopaka dopiero po swoim małym zmartwychwstaniu.

A kto pomógł mu wrócić do żywych?

Właśnie on - Liam Dunbar.
Na początku go irytował.
Traktował go jak zwierzę, choć tak w głębi duszy mu się nie dziwił.
Pobyt w piekle bardzo go odmienił, pozwolił mu spojrzeć na pewne sprawy inaczej, przez co zrozumiał, że działał źle.
Jednak wciąż najbardziej troszczył się o swój własny tyłek.

Do czasu.

Do czasu, gdy wilkołak znów wkroczył w jego pozbawione kolorów życie i bez pytania o zdanie wymusił na nim pomoc.
Zapewne chłopak nie pomyślałby, że wystarczyłoby poprosić.
On zrobiłby wszystko gdyby usłyszał to jedno piękne słowo z ust Liama.
Wtedy właśnie Raeken zdał sobie sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Zadurzył się w osobie, która szczerze go nienawidzi, a do tego jest tej samej płci, co on!
Poza tym, co on w ogóle sobie wyobraża? Przecież nie zasługuje na miłość, nie zasługuje nawet na zaufanie czy tym bardziej wybaczenie. Dlaczego Liam miałby nagle zmienić o nim swoje zdanie.Bo parę razy uratował mu życie i to dlatego, że nie miał innego wyjścia?

Nie zasługiwał na szczęście i doskonale o tym wiedział.
Wiedział, że resztę życia spędzi samotnie, nikt nigdy nie będzie w stanie mu zaufać.

To była jego kara.

Theo musiał jednak jakoś to przełknąć, zacisnąć zęby i kontynuować nieskończone zadanie.
Nie mógł zostawić teraz Liama samego zwłaszcza, że nie potrafi jeszcze kontrolować swojego gniewu.
To on musi go powstrzymywać przed rozerwaniem na strzępy każdego napotkanego łowcę.
Choć tak naprawdę sam miał ochotę to zrobić.

Kto by pomyślał, że jakiś staruszek potrafi tak bardzo namieszać?

Zmierzał właśnie do kliniki, w której mieli się spotkać.
Oczywiście po to, aby obgadać plan, poza tym nie będą tam sami.
Scott i, prawdopodobnie, Mason, który już wyszedł ze szpitala, będą im towarzyszyć.
I w sumie był zadowolony z tego faktu.
Z jednej strony chciał spędzić więcej czasu z Dunbar'em sam na sam, ale z drugiej wiedział, że przez to będzie jeszcze bardziej cierpieć.
Cokolwiek by nie zrobił zawsze będzie cierpieć.

Otworzył drzwi i pewnym krokiem wszedł do pomieszczenia.
Okazało się, że czekali nie tylko na niego.
Mason zapewne się spóźni, bo musi odrobić zadanka z fizyki.
Liam spojrzał na niego, gdy pojawił się w progu.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz - odezwał się Scott. Widać było, że poczuł lekką ulgę.

- Dlaczego miałbym nie przyjść?

- Nie wiem. Nie masz w tym żadnego interesu, więc...

Theo uśmiechnął się pod nosem.

- Najwidoczniej działam bezinteresownie - wzruszył ramionami.

one shots | fandomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz