Stony

718 31 12
                                    

Byłeś czymś więcej niż moim przyjacielem.

Tony Stark nigdy nie potrafił opisać tej skomplikowanej relacji łączącej go ze Stevem Rogersem. Niektórzy twierdzili, że go nienawidził, inni że pomimo tych wszystkich kłótni byli bliskimi sobie przyjaciółmi. Tony po części mógł zgodzić się z każdym z tych stwierdzeń.
Stark nie często rozmyślał o swoich uczuciach. A przynajmniej nie o tych, którymi darzył Kapitana Amerykę. Jednak Tony zdał sobie właśnie sprawę, że mimo tego, iż tak bardzo się różnili, i mieli zupełnie inne spojrzenie na świat, Steve był dla niego ważny. Tony liczył się z jego zdaniem, gdzieś w głębi duszy. Nie była to jednak prosta, zwykła przyjaźń. Sam nie wiedział, co to dokładnie było. Ale wiedział, że Steve był jedną z osób, które do niego trafiały.

Szkoda tylko, że dopiero teraz zaczął to dostrzegać.

Tony wiedział, że Steve również go szanował, choć czasami potrafił być dla niego prawdziwym wrzodem na tyłku. Wiedział, że jest jego przyjacielem. I może nie spędzali ze sobą zbyt wiele czasu, a kiedy już to się sprzeczali, ale wiedział, że zawsze mógł liczyć na jego wsparcie. Do pewnego czasu.

Steve bardzo zranił Tony'ego i doskonale o tym wiedział. Wiedział, że będzie musiał dokonać wyboru pomiędzy dwoma ważnymi dla niego osobami. Być może wszyscy dokoła myśleli, że skoro wybrał Bucky'ego to Tony nie jest dla niego już tak ważny, lecz to nie była prawda. Steve wybrał Bucky'ego, by go chronić. Wiedział, że nie będą w stanie dojść do porozumienia ze Starkiem, zwłaszcza po tym czego się dowiedział, dlatego dokonał tego trudnego wyboru.
Tony czuł się zdradzony. Nie był w stanie zrozumieć tego, że jego własny przyjaciel zataił przed nim informacje o śmierci jego rodziców. Rodziców, z którymi nigdy nie był blisko, ale rodziców których też kochał. 'Chciał chronić Barnesa'. Ale czy robiąc to choć raz pomyślał o Tony'm i o tym co może poczuć, gdy prawda wyjdzie na jaw? O tym co teraz czuje? Ten ból potęgował fakt, że tak jak wcześniej wspomniał, Rogers nie był dla niego tylko zwyczajnym przyjacielem. Tony nienawidził go za to, co z nim zrobił. Za to, jak go zranił i zostawił w tragicznym stanie, krwawiącego i pozbawionego honoru.

Cała ta sytuacja obojgu łamała serce. Steve musiał ukrywać się z poczuciem winy i tęsknotą, a Tony musiał leczyć swoją zranioną dumę. Swoje zranione serce, które ostatecznie uświadomiło mu, że nie postrzegał Rogersa, jako przyjaciela choć do tej pory tak właśnie myślał.
Ale czy Tony doprowadziłby się do takiego stanu, gdyby Steve nie był dla niego ważny?

Miliarder spojrzał na szklankę wypełnioną do połowy ognistą whiskey, którą trzymał w lekko drżącej dłoni. Dlaczego świat tak się na niego uwziął? Tony nie miał kochającej go rodziny, a przynajmniej nie tak jakby tego chciał. Nie miał łatwego życia, pomimo pieniędzy i wpływów. Do wszystkiego tak naprawdę doszedł sam. Do tego spadł na niego ciężar odpowiedzialności za ludzi, za miasto, za cały świat. Bycie superbohaterem łączyło się z oczekiwaniami, którym czasami nie mógł sprostać, wyrzutami sumienia, traumą, stresem i wieczną bezsennością. Właśnie dlatego Tony nigdy nie był dobry w utrzymywaniu kontaktów międzyludzkich. Przez ten natłok obowiązków i odpowiedzialności Tony nigdy nie miał wystarczająco czasu, by poświęcić go przyjaciołom, bliskim. Nie było u niego mowy o normalnych, zdrowych relacjach z innymi, a co dopiero z nim. Ta relacja, która ich łączyła była nazbyt specyficzna. Choćby szukał nie wiadomo ile, nie znalazłby dobrego słowa, by ją opisać. Oni po prostu byli. Byli.

- Cholera - Tony zaklął i usiadł na kanapie odstawiając szklankę na stolik. Zdecydowanie rozmyślania na temat uczuć nie należały do najłatwiejszych. Tony mógł poczuć, jak jego ciało wciąż się spina gdy myślał o Stevie. Nie potrafił tego kontrolować i to był kolejny powód przez którego nienawidził Kapitana Ameryki. Za to, że był jego słabością.

one shots | fandomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz