Rozdział 10: Języczek

119 4 4
                                    

Nicholas

O mateńko... To był najbardziej boski widok jaki kiedykolwiek dane mu było zobaczyć... Znaczy, nie licząc klaty Amona, ale... Ugh, wiecie o co chodzi! To był po prostu piękny obrazek. Od niego serduszko robiło doki doki, krew chciała lecieć z nosa, a w głowie rozbrzmiewały krzyki spowodowane tą sytuacją... Prawdę mówiąc to Nico podejrzewał, że mały kociak zaczął uważać go za jego mamę. To by wyjaśniało dlaczego maleństwo cały czas tak za nim chodziło i wdawało się z nim w „rozmowy". A teraz...

- Chyba myśli, że jesteś jego tatą~. – Powiedział rozczulony, uroczo chichocząc.

Oczywiście żartował, ale sama myśl... Chwila. Dopiero po dłuższej przerwie zdał sobie z czegoś sprawę. Skoro Łatek uważał Nico za mamę... I gdyby naprawdę zaczął myśleć, że Amon jest „tatą"... Aaaaagh! Nie myślał o tym. NIE MYŚLAŁ! Skupił się jedynie na słodyczy sytuacji dzięki czemu uniknął rumieńców.

Amon

Nicholas był chyba szczęśliwy, a przynajmniej radosny. I rozczulony. Jeśli tak to ma się kończyć, mogę od czasu do czasu odstawiać takie szopki z kotkiem.

Uśmiechnąłem się, nadal głaszcząc mruczącego kotka.

- Nie jestem najlepszym materiałem na ojca. Ale niestety, nie znam kociego, więc mu nie przetłumaczę.

Zaśmiałem się cicho.

- Chyba, że ty chcesz? Wasze rozmowy trwają gooodzinami.

Odchyliłem nieco głowę i pozwoliłem wędrować myślom. Jedna... była ciekawa. Ponownie spojrzałem na bruneta.

- Jego języczek jest okropnie szorstki... A twój, koteczku?

Nicholas

Hm. W sumie... Gdyby naprawdę chciał się postarać to mógłby być naprawdę fajnym tatą. A przynajmniej takie zdanie miał Nicholas. E-eh? Czy on... PODSŁUCHIWAŁ?! Zawsze starał się nie „miauczeć" z Łatkiem kiedy był w pobliżu i przestawał, kiedy Amon przychodził! Uh! Musiał... No po prostu musiał go tym teraz zawstydzać no! Zaraz się zarumienił mrucząc coś niezrozumiale... Ale zaraz zmienił się w piwonię, kiedy padło ostatnie pytanie. No naprawdę!

- Rany... Nie drocz się tak... - Jęknął zawstydzony.

Oczywiście, że zakrył twarz obiema dłońmi. Jak Amon mógł w ogóle zapytać o coś takiego, huh?

Amon

I ponownie, zamiast koteczka, mam buraczka. Zaśmiałem się cicho, znów głaszcząc jego włosy, jednocześnie obdarzając takimi samymi pieszczotami kotka.

- Już ci mówiłem Nicholas... Ja się nie droczę. Pytałem całkowicie poważnie.

Ciekawe czy mi w końcu uwierzy... Nie. Lepiej, jeśli wezmę sprawy w swoje ręce.

- Nicholas... chcę zobaczyć, czy twój język jest szorstki. Teraz.

Wyciągnąłem z kieszeni pilot. Yup. W razie nieposłuszeństwa, odpalam to maleństwo. Dla mnie, ta sytuacja to win-win. Dla niego, niekoniecznie.... Nie dbam o to.

Nicholas

Ten człowiek albo nie wiedział jak na niego działał albo robił to wszystko specjalnie... Chociaż Nicholas był w stanie się założyć, iż była to ta druga opcja. I znowu to mówił... Uh. Czemu to tak bolało, a jednocześnie sprawiało przyjemność...? Jednak w trakcie jego drugiej wypowiedzi zaczął mieć złe przeczucie więc na niego zerknął... Och. Nie. NIE! Teraz bardziej zarumieniony już być nie mógł. Zagryzł lekko dolną wargę, ale powoli się przysunął... Usiadł obok tak by nie podrażniać ogona po czym przysunął twarz jeszcze bliżej. Delikatnie i nieśmiało wysunął język po czym nadal cały czerwony – polizał Amona delikatnie po policzku.

Niewyleczona obsesja(MxM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz