Rozdział 9: Tylko... mój

159 4 0
                                    

Nicholas

Serce waliło mu jak szalone. Co to miała być w ogóle za sytuacja... Nie. Koniec – od tej chwili przestaje myśleć i szukać w tym logiki czy sensu bowiem ani jednego ani drugiego w tym wszystkim nie było. Nie zareagował też na ten prawie-pocałunek... Jedynym co reagowało było jego serce, które w tamtej chwili zatrzymało się na chwilę. I znowu te słowa... Ugh! Mężczyzna robił mu mętlik w głowie! Robił głupie nadzieje... Które nie miały prawa się spełnić. Dalej był pewny, że mimo wszystko Amon jedynie się z nim droczy mimo tych niby-zapewnień... Zwyczajnie się nim bawił. A co kiedy już mu się znudzi...? O tym też postanowił na razie nie myśleć. Dał się nieśmiało zaprowadzić do salonu, a na dalsze słowa Amona zawstydził się jeszcze bardziej. C-co? On... On chyba nie mówi poważnie...?! Mówił. Cholera, mówił poważnie! Przez niego nie było mowy by rumieńce odpuściły. Nie dopóki dalej tak go „dręczył". Ale... Jeśli dzięki temu uniknie ponownego włączenia wibracji... Chociaż z drugiej strony Amon nic nie obiecał... Agh! Różnooki naprawdę nieśmiało i powoli usiadł mężczyźnie w końcu na kolanach. Uważał żeby nie „podrażnić" przy tym tego kociego ogona... I automatycznie zaczął się zamartwiać tym czy nie był za ciężki. Niby ważył kilka kilo mniej niż powinien, a Amon był silnym żołnierzem, ale i tak się zastanawiał. Jak jakaś głupia, zakochana nastolatka na kolanach swojego chłopaka czy w trakcie gdy ją nosił.

Amon

To jak się słuchał było całkowicie i absolutnie rozczulające. Jego ostrożność przy siadaniu także mnie bawiła.

Zacząłem delikatnie go głaskać, dopiero po chwili pozwalając jednej dłoni zjechać niżej, żeby pieścić arenę ponad ogonkiem. Uśmiechnąłem się niewinnie.

- Ponoć koty są tutaj bardzo wrażliwe...

Przyciągnąłem go do siebie jeszcze bliżej, schowałem twarz w zgięciu jego ramienia i odetchnąłem. Nadal ten słodki zapach... ale to nie to samo. Muszę znaleźć różany. Był dużo lepszy.

Głaskałem go niczym kotka i jedyne nad czym mogłem teraz myśleć, to to, czy zacznie mruczeć. Och, jak bardzo bym chciał, żeby zaczął...

Nicholas

Mówił to już wcześniej, ale powtórzy. OKROPNY! Wzdrygnął się lekko i cichutko jęknął, kiedy arena pod ogonem zaczęła być napastowana. I cieszył się, że już bardziej zarumieniony być nie może kiedy Amon tak nagle go do siebie przyciągnął. Teraz... Pierwszy raz był aż tak blisko niego. Owszem, nie raz byli blisko ale... Nigdy tak bardzo. A to jak schował twarz w zgięciu jego szyi? Przeszły go lekkie dreszcze. Przez chwilę wyobraził go sobie na pozycji psa. Gdyby tyko zechciał rozszarpać mu zębami gardło... Ale ta wizja szybko zniknęła, a jego serduszko odrobinkę przyśpieszyło. Teraz czuł ten sam zapach co na koszulce... Ale prosto ze źródła. Ale nie tylko to. Mógł usłyszeć i wręcz wyczuć bicie serca mężczyzny. Było to takie... Przyjemne... I dziwnie uspokajające. Odprężające. Dlatego też mimo nieśmiałości odrobinę się rozluźnił, głaskanie też pomagało. Nie było aż tak źle. Było nawet całkiem... Miło... Przymknął lekko oczy i nawet nie zauważył, że zaczął cichutko mruczeć... A może i zauważył lecz nie zwracał na to uwagi.

Amon

Jęknął. O mój... on naprawdę jęknął, od tak błahej pieszczoty!

- Teoria potwierdzona. Koty są tutaj... bardzo wrażliwe.

Nicholas się rozluźnił. Przy mnie! I zaczął mruczeć, dokładnie tak jak chciałem!

Nadal głaskałem go, pieściłem oraz wdychałem zapach jego skóry. Jest mój, nareszcie mój... i niedługo, on także to przyzna. Mój, tylko mój.

Niewyleczona obsesja(MxM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz