Rozdział 17: Wyrok Amona |KONIEC|

80 5 0
                                    

Hej. Cześć. Ktoś jeszcze pamięta o tym opowiadaniu? Bo ja z pewnością już nie :') Przepraszam... Po prostu odzew był tak niski, że w natłoku zdarzeń zapomniałam zwyczajnie o edycji '-.- Cóż... ostatni rozdział o perypetiach Amona i Nico. Enjoy~


Amon

- Właśnie tak Nicholas. Na zawsze.

W końcu byliśmy dość blisko. Przytuliłem mężczyznę, chciałem, żeby czuł się bezpieczny. Jestem tutaj, tuż obok niego. I tak właśnie ma być.

Ocierałem jego łzy, kiedy zaczął płakać i pilnowałem gdy spał. Mój.

~*~

Zakuto mnie w kajdanki i wprowadzono. Czas na przesłuchanie.

Posadzono mnie na środku i zaczęto wyczytywać listę zarzutów i oskarżeń. Było tego dużo... i niestety, ale większość to prawda. Oprócz jednego.

- Nie ukryłem swojego stanu psychicznego ani razu. Przeszedłem przez testy, a komisja wojskowa rzekła, że mogę zostać przyjęty. Nie fałszowałem ani nie próbowałem zmieniać wyników.

Nicholas

Cholera. Nie chcieli go wpuścić na salę. Była to rozprawa zamknięta, tylko kilku strażników, trójka sędziów, notariusz i tyle. Bał się. Cholernie. Udało mu się jednak podsłuchiwać i... Sytuacja nabierała naprawdę złych obrotów. Jeśli by go skazano... Dostałby kulkę i poszedł do piachu za zbrodnie wojenne. Owszem, Nicholas wiedział, że Amon zabił swoich towarzyszy. A przełożeni, którzy mieli Amona pod swoimi rozkazami chcieli się go teraz pozbyć. Bo za duży kłopot. Obciążyli go bez dowodów od tak. Oczywiście mieli jego broń, z której zabito ale co z tego. Każdy mógł z niej strzelać, były na niej odciski palców wielu innych osób. Ale... Nico wiedział, że to była prawda. Nawet... Nawet jeśli... Zagryzł zęby. Po czterdziestu minutach wysłuchiwania i braku możliwości podszedł do strażnika pilnującego drzwi.

- Proszę mnie ku**a wpuścić. Jestem świadkiem.

Strażnik przez chwilę popatrzył na niego zdziwiony i zapytał o imię. Nico się przedstawił i powiedział, że był drugim ocalałym z oddziału Amona. Po tym strażnik kazał mu zaczekać i wszedł na salę rozpraw. Nie pozwoli im go zabić. Po jego trupie.

Amon

Wszystko szło źle. Chcieli się mnie pozbyć, już nie byłem potrzebny, przeszkadzałem. Byłem niestabilny...

- Kryjówkę zaatakowano. Nie wiem jak, za każdym razem eliminowaliśmy wszelkich, ewentualnych świadków. Nic mi nie wiadomo o potencjalnej sprzedaży informacji.

Czuli, że to ja. Ale nie mogli nic zrobić. Jednak... kto będzie ich winił jeśli zdecydują się posłać mnie do piachu nawet bez dowodów? To nie tak, że ktoś by mógł ich z tego rozliczyć...

Nagle jeden ze strażników podszedł do sędziego i zaczął coś szeptać.

- ... Wprowadzić go.

Nicholas

Czekał tylko kilka minut ale wydawało się to wiecznością. W końcu jednak strażnik wrócił i pozwolił mu wejść. Strój Nico był raczej letni więc nie było możliwości by był ukryć przy sobie gdzieś broń. Mimo złości udało mu się zachować spokój i przybrać właściwą postawę czym widocznie zapulsował u sędziów. Mało tego – był przecież jednym z lepszych lekarzy. A zazwyczaj ufa się lekarzom – przynajmniej tu w wojsku. Ich zdanie było zawsze brane pod uwagę... W końcu to ludzie honoru. Obietnice lekarskie, poufność i tak dalej. A tak się składało, że Nico zdążył sobie wyrobić niezłą opinię w czasie swojej kariery – jeszcze zanim trafił do oddziału Amona. Sędziowie zaczęli zadawać trochę pytań na początek po czym poprosili by opowiedział o zajściu z obozu. Więc opowiedział. O ataku, o tym co się działo. Aż do momentu gdy byli ścigani i uciekł z Andersonem do wodospadu... I o tym jak Amon do nich dołączył. Oczywiście wiadome było, że Anderson był martwy.

Niewyleczona obsesja(MxM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz