Nazajutrz po śniadaniu poszłam poszukać Yui ,by dowiedzieć się czego od niej chciał Ayato wczoraj. Jednocześnie chciałam z nią porozmawiać o Laito. Tak trochę bałam się tego dlaczego chcę o niego popytać. Ale poprostu czuje że muszę.
Nigdzie jej jak na złość nie mogłam znaleźć. Za to wpadłam na Kanato.
-Kanato wiesz może gdzie jest Yui?
-Miała pójść ze mną w pewne miejsce ale nie mogę jej znaleźć .
-Aha , to widzę że mamy wspólny problem. Może jak ją spotkasz-
-Chodź ze mną.
-Co ? Gdzie?
-Musze zanieść kwiaty na cmentarz.
-No dobra...?
Szczerze mówiąc nie chce z nim nigdzie iść ale też nie chce go denerwować. Do tego na cmentarz? Chwilę później już wychodziliśmy. Kazał mi nieść kwiaty. Były to piękne czerwone róże owinięte w fioletowy papier.
-Nieociągaj się .
Zaczął mnie popedzać. Po 5 minutach dotarliśmy do celu. Swoją drogą dość blisko mają do takiego miejsca. Ciekawe czy ma to jakieś ukryte znaczenie.Poprowadził mnie do nie podpisanego ale dość nowego grobu.
-Kogo odwiedzamy?
-Moją matkę.
To jest grób jego matki więc dlaczego nie jest podpisany ani nie ma żadnego znacznika czy cytatu ? W sumie, kto wie co się za tym kryje.
-Jak długo nie żyje?
-Kto by to pamiętał. Podaj kwiaty.
-Proszę.
Zrobił się trochę poruszony albo raczej pobudzony. Wziął do ręki te kwiaty. Przez chwilę na nie patrzył gdy nagle cisnął nimi z całej siły w ziemię.
-NIE ZASŁUŻYŁAŚ NA NIE !!!
-Co ty robisz ? !
-NIE! !!
-Kanato! Uspokuj się!
Skakał po tych różach i krzyczał jakby były czemuś winne. Na prawdę było coś na rzeczy z tą ich matką. Popadł w jakiś dziwny stan szału ale muszę go uspokoić bo wkońcu zrobi nam obu krzywdę. Zryzykowałam. Podeszłam i go przytuliłam jak młodszego brata. Cały czas się wierzgał i krzyczał .Mimo to nie ustępowałam a nawet zaczęłam mu nucić do ucha kołysanke, która była w mej pamięci od nie wiem jak dawna . Po chwili zaczął się uspokajać. Tak gdzieś po 5 minutach stał już nieruchomo. Odsunełam się od niego na długość ramion i nadal go trzymając za ramiona zapytałam:
-Już lepiej?
-Tak... dlaczego?
-Poczułam że muszę Ci pomóc...czasami każdy, nawet najtwardszy potrzebuję wsparcia albo zwykłego przytulania. Wychodzi na to, że nie masz dobrych wspomnień o matce.
-Nienawidzimy jej całą trójką, każdy za coś innego.
-Aha, wracajmy już lepiej do domu.
Tak też zrobiliśmy. Nie chciałam na niego napierać i wypytywać teraz o tak drażliwe sprawy . Zamiast tego poruszyłam zwykłe przyziemne tematy i dowiedziałam się od niego że powinien chodzić na lekcje śpiewu. Gdy dotarliśmy do domu, zniknął. Myślę że był zły że nie znalazł Yui i tak poprostu chciał podstępem wypić moją krew ale go zaskoczyłam wtedy swoim zachowaniem . Problem mają i to na pewno ale to nie było takie ważne dla niego w tamtym momencie choć widać po nim że nie chcę właśnie tego pokazać. Myślę że można by się z nim dogadać ale najpierw trzeba by go lepiej poznać i zrozumieć.
CZYTASZ
Diabolik Lovers Moja wersja
FanfictionCo by się stało, gdyby Yui nie była jedyną kobietą w domu Samakich? Czy wogóle któryś z braci jest zdolny do miłości?