-Laito...
-Czemu leżysz na ziemi?
To on, bez otwierania oczu go rozpoznałam. Chyba usłyszał mnie, gdy na niego spojrzałam to patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie miałam siły się podnieść, tym bardziej wrócić do pokoju...a ty ,co tu robisz, Laito?
-Można powiedzieć że coś kazało mi tu przyjść.
Zchylił się i wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją i pomógł mi wstać. Popatrzył na mnie lecz po chwili się skrzywił na twarzy.
-Czy wszyscy już spróbowali twojej krwi?
-Tak...
-Jak mogłaś się tak dać? !
-Naprawdę? Ty pierwszy zacząłeś!
-Co z tego? Zaraz wszyscy musieli ?!
-A wcześniejsze ofiary? Nie wmówisz mi że każdy miał własną! Poza tym i tak nie miałam szansy na obronę!
-To było co innego!
-Innego?!
-Ty masz być tylko moja!
W tym momencie mnie zatkało.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Nie chce by inni cie dotykali...pili twoją krew albo coś innego.
-Dlaczego?
-Nie umiem nazwać tego co teraz czuję. To jest dla mnie zupełnie obce uczucie. Ale wiem że nie chcę więcej takich sytuacji.
-Ja też nie chciałam by inni Pili moją krew...chciałam żebyś był przy mnie, bronił mnie...nie chce też słyszeć o innych nowych ofiarach. Masz być tylko mój.
Objął mnie w pasie i spojrzał mi w oczy.
-Jak nazywa się to uczucie?
-Miłość?
-Nigdy dotąd tego nie czułem co w tej chwili.
-Ani ja...
Pocałował mnie namiętnie w usta. Trwaliśmg tak w pocałunku aż usłyszeliśmy głosy .Poszliśmy sprawdzić co to. To byli Ayato i Yui. Rozmawiali o czymś, postanowiliśmy być cicho i posłuchać ich przez chwile.
-...Naprawdę myślę że to ma sens a ty i ja możemy stworzyć coś wspaniałego.
-Ayato...ja ...
-Nie oddam cie nikomu innemu! Twoje życie, twoja krew jest pod moją ochroną i nikt nie ma prawa się do ciebie zbliżyć. Kocham cie.
-Ja ciebie też kocham.
Gdy wyjrzałam zza muru to akurat całowali się. To była piękna scena.
-Ayato!
Laito nie wytrzymał.
-Co wy tam robicie?
Zapytała Yui.
-Od jak dawna tam staliście?
Zapytał Ayato, był trochę zdenerwowany ale starał się nad sobą panować.
-Dopiero przed chwilą was zauważyliśmy.
Powiedziałam.
-No cóż widzę że musimy zorganizować nową ofiarę a najlepiej 4 dla każdego z pozostałych braci.
Powiedział Laito żartobliwie na co Ayato spojrzał na niego zszokowany.
-To znaczy że Ann i ty?
-A co tylko ty możesz? Poza tym od teraz nie wolno ci jej tknąć , chociaż wiem że i tak już wcześniej to zrobiłeś.
-Można powiedzieć że wyrównałem rachunki za Yui a raczej jeszcze daleko do tego...
Zaczęli się sprzeczać a ja w tym czasie pogratulowałam Yui. Ona mi przy okazji też. Zostawiłyśmy chłopaków i poszłyśmy się przejść .
-Jak wogóle do tego doszło ?
-No ...znalazł mnie w ogrodzie jak leżałam na ziemi.
-Dlaczego leżałaś?
-Nieistotne. Tak czy inaczej rozmawialiśmy i w trakcie sprzeczki tak jakoś wyznaliśmy sobie miłość. ..
-To takie...
-Jedyne w swoim rodzaju. Obie możemy być szczęśliwe ale...
-Musimy ich wiele nauczyć o miłości. ..
-Damy rade . Przecież się tego spodziewałyśmy.
-Tak...
Przechodziłyśmy akurat obok wjazdu bramy gdy nagle.
-Mam cię.
Serce mi stanęło. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Spójrz na mnie ty demonie!
To był ten człowiek przez którego tu trafiłam . Obejrzałam się, i zobaczyłam jak trzyma się bramy.
-Kim pan jest ?
Zapytała Yui.
-Znajomym Ann.
Nie mogłam nic powiedzieć więc złapałam Yui za rękę i pociągnęłam ją w stronę domu.
-Nie uciekaj! I tak wiem gdzie cie znaleźć!
Odzyskałam głos.
-Daj mi spokój!
-Jaka odważna.
Przystanełyśmy.
-Wynoś się! Bo zawołam gospodarzy ! Są silni i jest ich więcej niż myślisz !
-Myślisz że nie mam znajomych? ! Za chwile z nimi wrócę ! Albo teraz tam do ciebie pójdę!
Zaczął się szarpać z bramą. Wystraszyłyśmy się i z krzykiem obie ile sił w nogach pobiegłyśmy do domu. Obejrzałam się by sprawdzić sytuacje. Dał spokój bramie, za to zaczął rzucać kamieniami , co on do nich ma ?
-Yui szybciej!
Co chwile któryś leciał mi obok głowy. Yui upadła.
-Aauu! Moja noga!
Musiała oberwać. Pomogłam jej wstać i użyczyłam jej ramienia. Biegłyśmy razem. Nagle poczółam ból w plecach. Nie przestałam biec. Nareszcie dotarłyśmy. Szybko wbiegłyśmy do domu zatrzaskując za sobą drzwi.
CZYTASZ
Diabolik Lovers Moja wersja
FanficCo by się stało, gdyby Yui nie była jedyną kobietą w domu Samakich? Czy wogóle któryś z braci jest zdolny do miłości?