Rozdział 14: Siła

219 18 0
                                    

Gdy zatrzasnełyśmy drzwi załamałam się. Zaczęłam tak płakać, aż  myślałam że zaraz utopie się we własnych łzach . Kucnęłam przy drzwiach i skuliłam się, by móc się wypłakać . W tym czasie Yui...
-CHŁOPAKI!
Przy okazji próbowała mnie uspokoić.
-Co się dzieje?
Zapytał Kanato. Już wszyscy się zebrali wokół nas.
-Ann?
Laito podszedł do mnie i przykucnął przrzedemną.
-Co się stało? Dlaczego płaczesz?
Nie mogłam mówić. Nie byłam w stanie.
-Yui , ty coś wiesz?
Zapytał Subaru.
-Znalazł ją...
-Co? O kim ty mówisz?
Zapytał Ayato.
-No ...ten mężczyzna przez którego tu trafiła. . .
- Jak to?!
Zapytali wszyscy bracia jednocześnie.
-Jak mógł znaleźć ją w naszym domu?
Zapytał Shu. Laito nadal mi się przyglądał. Zaczęłam dochodzić do siebie. Nie chciałam by patrzył na mnie w tym stanie.
-Musze opuścić wasz dom.
Przemówiłam. Wszyscy zkierowali swój wzrok na mnie.
-O czym ty mówisz?
Zapytał Reiji.
-On myśli że jestem jakimś demonem. Jeśli zacznie was obserwować to dowie się, że jesteście wampirami i spróbuje was zabić. Nie mogę was narażać.
Wstałam i podniosłam na nich wzrok.
-Nie pozwolimy ci odejść !
Krzyknęła zrozpaczona Yui.
-Nie możesz!
Teraz Ayato. Po kolei każdy z braci zaczął mi zabraniać.
-Nie wypuszcze cie z tego domu.
Powiedział Laito i nasze oczy się spotkały.
-On chce mnie i tylko mnie dostanie. Nie będę was narażać . I tak już zdążył skrzywdzić Yui.
Wszyscy na nią spojrzeli.
-To nic wielkiego, tylko trochę boli.
Zaczęła się bronić.
-Ale i tak boli....!
Ayato się zdenerwował.
- Jeśli macie zabezpieczenia w tym domu...
Nie dokończyłam bo przerwał mi Shu.
-To tylko człowiek. Poradzimy sobie z nim.
-Nie przyjdzie tu sam...poza tym jest myśliwym, będzie wiedział co robić.
-Nawet jeśli ,to tylko ludzie.
Powiedział Kanato.
- Zajmiemy się nimi, w tym czasie ty i Yui będziecie siedziały w domu. Nawet nie zdążą przekroczyć progu.
Powiedział Subaru.
-Ale. ..
-Nie ma ale Ann. Będziecie siedzieć w domu i się pilnować nawzajem.
Powiedział Laito. Znowu chciałam coś powiedzieć gdy nagle rozległ się chałas.
-WYŁAŹ DEMONIE!
Zamarłam. Bracia porozumieli się bez słów i zniknęli wszyscy oprócz Reijiego.
-Zamknijcie  się w jadalni i siedźcie tam aż po was nie przyjdziemy .
Zniknął. Yui złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do jadalni. Oby tylko nic się im nie stało.

Z perspektywy  Reijiego

Wyłamali naszą bramę i wdarli się na naszą posesję. Ludzie są tacy lekko myślni. Rozdzielili się i my też. Widzę  już jednego.
-Gdzie dziewczyna? !
Głupi człowiek. Myśli że mu cokolwiek  powiem.
-Lepiej opuść to miejsce.
-Nie podskakuj okularniku! Pójdę jak ją znajdę !
-Musze cie z tąd wyprosić.
-Uważaj chłopcze...!
Podeszłem do niego . Złapałem go za szyję i uniosłem nad ziemią. Strach w jego oczach był bezcenny.
-Co ty ...robisz ..?
-Skoro nie chcesz wyjść po dobroci to cie z tąd wyprowadze.
-Jak. .?
-Milcz smieciu!
Zacisnąłem rękę na jego szyi. Widziałem strach w jego oczach. Mógłbym wypić jego krew ale nie pijam takich świnstw. Po prostu rzuciłem nim o mór z całej siły. Z jego martwej głowy leci krew,ech...trzeba będzie posprzątać.

Z perspektywy Shu.

Rozdzielili się, ciekawy jestem ilu ich jest. Oho idzie śmieć, cóż za łatwy cel.
-Blondasie gdzie ukrywacie tego subkuba? !
-Nie wiem o kim mowa, lecz dla ciebie będzie lepiej jak opuścisz ten teren.
-Nie pyskuj tylko gadaj!
-Za głośno. ..
Złapałem go za szyję . Zaczął mnie wkurwiać, nawet jego krew nie jest nic warta. Zwykły śmieć nic więcej. Zmiażdżyłem jego krtań . Nie zdążył nawet zareagować i zdechł.

Z Perspektywy Subaru.

Gdzie te szczury polazły? ! Niech tylko spróbują podejść do domu.
-Chłoptasiu!
Co za bezczelny człowiek.
-Mówię do ciebie!
-Nie mam zamiaru słuchać czegoś takiego jak ty! Wynoś się z tąd!
Powoli odwrociłem się w jego stronę.
-Nie wyjdę dopóki nie złapiemy subkuba!
-No to się przeliczysz.
Podeszłem do niego. Zaczął się śmiać, chyba jest zbyt pewny siebie. Nawet ta strzelba w jego rękach nic mu nie da. Nie wytrzymałem i złapałem go za ramiona i z całej siły dałem mu kopa w brzuch. Zgioł się w pół i z nogi wgniotłem go w ziemię. Nie przeżył.

Z perspektywy  Ayato.

No podejdźcie, czekam na was. Co za cwaniaków tutaj mamy. Zaraz ich rozwale.
-Ty!
O są i odważni. Niech podejdą bliżej.
-Masz oddać demona!
-Co za demon tu niby jest?
-Nie zgrywaj mondrali. Jak  Nie chcesz powiedzieć  to sam ją znajdę, na pewno siedzi w domu. ..
Przestałem się powstrzymać. Z całej siły uderzyłem go w podbrzusze. Potem złapałem go za głowę i skręciłem mu kark. Takim śmieciem nie warto zabardzo brudzić sobie rąk.

Z perspektywy Kanato.

Rozeszli sie po posesji. Widzę jednego. Zajmę się nim.
-Teddy chcesz go zranić ?
-Co ? Kto tu jest?
-Teddy on nas jeszcze nie zauważył.
-Nie boje się, WYŁAŹ !
Podszedłem bliżej.
-Haha! Takie chuchro mnie straszy?
Wyjołem z kieszeni sztylet i szybko poderżnołem mu gardło. Łapał się za nie próbując się ratować.
-Nadal tak Ci do śmiechu? !
Pchnąłem go na mur i wbiłem sztylet w serce. Po chwili jego już nie biło. Przynajmniej się nie ubrudziłem.

Z perspektywy Laito.

Nie pozwolę im podejść do domu. Nie zbliży się do Ann.
-Chłopaki! Gdzie was wszystkich wywiało? !
Czyżby został tylko jeden ? Zajmę się nim.
-Czyżby cie opuścili?
-Hę? Kim ty jesteś?
-Panem tej posesji.
-Musisz wiedzieć gdzie jest ta dziewczyna. Gadaj!
-Może wiem, a może nie.
-Powinieneś mnie do niej zaprowadzić! To bestia! Subkub!
-Nie mów tak o mojej Ann!
Wykręciłem mu kark z całej siły jaką miałem. Nie będzie źle mówił o Ann.

(Dźwięk biegu )

Co to było?

(Odgłos zamykanych drzwi )

Ann! Ten skurwiel musiał do niej pójść!Już biegnę!

Z perspektywy Ann.

Siedziałyśmy pod ścianą nie wiedząc co się dzieje przed domem. Nagle usłyszałyśmy czyjeś kroki .
-Laito ?
Już chciałam iść. Gdy w  drzwiach stanął myśliwy.
-Niestety nie.
Obie szybko wstałyśmy. Instynktownie osłaniałam Yui.
-Nareszcie się ciebie pozbędziemy z tego świata.
-Odczep się psycholu!
Zaczął się śmiać na moje słowa.
-Nie jestem Subkubem! Jestem CZŁOWIEKIEM !
-Kłamiesz!
Wyjął z kamizelki wielki sztylet. Pophnełam Yui w stronę drugich drzwi. Biegłyśmy do schodów na piętro. Doganiał nas.
-Nieuciekniesz mi !
Wiedząc że chce mnie, szybko popchnęłam Yui i zamknełam ją w łazience .Tym sposobem gonił tylko mnie. Wbiegł za mną do mojego pokoju.
-No co ?Dalej nie biegniesz? Tym lepiej dla mnie.
Przyparł mnie do ściany.
-Powiedz dowidzenia.
Czułam jego ciężar na klatce piersiowej. Czekałam aż wbije ten sztylet. Nagle do pokoju wpadł Laito. Złapał go za szmaty i odrzucił ode mnie.
-Nic ci nie jest?
Zajął się mną i objął .
-W pożądku.
Wyjżałam mu za ramię i zobaczyłam że myśliwy właśnie próbuje zaatakować Laito w plecy. Natychmiastowo obróciłam nas i to mi wbił sztylet w plecy, aż po rękojeść.
-ANN!
Do pokoju wbiegł Subaru i żucił się na napastnika. Osunęłam sie w ramionach Laito.
-TRZYMAJ SIĘ!
Traciłam kontakt .
-Musisz wybrać Laito!
Nie wiem kto krzyczał.
-Chcesz żeby zawsze z tobą była?
- Tak.
-Wiec musisz!
Już prawie nic nie widziałam ani nie słyszałam. Za to poczułam straszny ból w szyi. Zaczął się rozchodzić po całym ciele. Nie wiem co się dalej ze mną działo. 

Diabolik Lovers Moja wersja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz