Camila POV
Szybkim krokiem idę do biura mojego szefa. Pukam dwa razy w drzwi i wchodzę do pomieszczenia. Mężczyzna aktualnie robi coś na komputerze, więc nie zwraca na mnie uwagi.
-Shawn? -w myśli przeklinam się za to, że mój głos załamuje się.
-Co jest, Camila? -odrywa się od maszyny i wolno kieruje swój wzrok na mnie.
-Ja wiem, że firma jest teraz zawalona, i że potrzeba dużo osób do pracy... -spuszczam wzrok na podłogę.
-Ale? -marszczy delikatnie brwi.
-Muszę jechać do Lauren. -czuję łzy, które zbierają się pod moimi powiekami. -To jest bardzo ważne, muszę przy niej być. -zasłaniam twarz dłonią i pozwalam spłynąć łzom po moich policzkach.
-Wystarczyłoby gdybyś wysłała mi esemesa. -czuję oplatające mnie ręce bruneta. -To nic poważnego, prawda, Mila?
-To jest kurewsko poważne, Shawn. -szlocham w jego garnitur. -Muszę przy niej być, muszę. -powtarzam cicho.
-W takim razie nie mogę zatrzymać mojej najlepszej przyjaciółki, czyż nie? Jedź do niej. Jak najszybciej. -puszcza mnie i spogląda krótko w moje oczy. -Nie spieprz tego. -posyła mi delikatny uśmiech.
-Dobrze, szefie. -ocieram oczy.
Wychodzę z jego biura i idę w stronę windy. Klikam przycisk, ale gdy widzę, że winda jest dopiero na drugim piętrze trafia mnie szlag. Wybieram drogę schodami i szczerze jestem wdzięczna sobie za to, że nie założyłam dzisiaj szpilek.
W momencie, gdy jestem w połowie drogi, słyszę denerwujący głos Austina. Odwracam się na pięcie i patrzę mu w oczy.
-Gdzie tak pędzisz, Cabello? -na jego ustach pojawia się drwiący uśmieszek.
-Och, nie wkurwiaj mnie, Mahone. Nie dzisiaj. -bez skrępowania kopię go w krocze. Dupek zasłużył sobie za ciągłe wkurwianie mnie.
-Ty suko! -jego dłonie znajdują się na jego przyrodzeniu, a on sam praktycznie leży na podłodze.
Kręcę lekko głową i wracam do schodów, po których teraz zbiegam. Jak burza wbiegam do podziemnego parkingu. Przeszukuję swoją marynarkę w poszukiwaniu kluczy od samochodu.
-No dalej! Gdzie jesteście klucze?! -krzyczę sama do siebie. Sięgam do tylnej kieszeni spodni i znajduję moją zgubę.
Podchodzę szybko do samochodu, otwieram go i wsiadam. Kiedy próbuję włożyć klucz do stacyjki, moje ręce okropnie się trzęsą. Głośno przeklinam, gdy moje, świetne, auto nie chce odpalić.
-Odpal, złomie! -uderzam dłońmi o kierownicę, kiedy poraz kolejny samochód nie chcę się uruchomić. -No dawaj! -poraz kolejny przekręcam klucz, ale tym razem maszyna odpala.
Wyjeżdżam z parkingu i nie przejmując się ograniczeniem prędkości, które już dawno złamałam jadę w stronę szpitala.
Kiedy dojeżdżam na miejsce dosłownie wyskakuję z samochodu. Wchodzę do wielkiego budynku i kieruję się do recepcji.
-Lauren Jauregui? -recepcjonistka posyła mi zdziwione spojrzenie. -Czy jest tu Lauren Jauregui? -wciągam powietrze ze świstem.
-Już sprawdzam. -kobieta zaczyna grzebać w papierach, po czym sprawdza coś na komputerze. -Pani Jauregui znajduje się w sali 27. -rudowłosa posyła mi delikatny uśmiech. -Widzę, że jest Pani zdenerwowana, ale to procedury i muszę o to zapytać. Kim Pani dla niej jest?
-Narzeczoną, jestem jej narzeczoną. -patrzę na nią, a ona kiwa tylko głową.
W duchu jestem wdzięczna, że kobieta nie jest jedną z tych wrednych recepcjonistek, które uprzykrzają życie.
Szybko idę do sali, w której jest szatynka. Kiedy jestem pod drzwiami zastanawiam się czy pukać. Ostatecznie wchodzę bez pukania. Widok, który mam przed oczami łamie moje serce. Lauren siedzi na łóżku z podkulonymi nogami i płacze.
-Hej, kochanie. -szepczę, po czym siadam na łóżku, obok niej. Kobieta niemal od razu przytula się do mnie.
-To niesprawiedliwe, Camz. -pociąga nosem. -Czemu to spotyka akurat mnie? Czemu to spotyka nas? -przez chwilę patrzy mi w oczy.
-Nie wiem, Lo. Nie mam pojęcia, kochanie. -zaczynam płakać razem z nią.
![](https://img.wattpad.com/cover/117958833-288-k999001.jpg)
CZYTASZ
Jak zajść w ciążę rozmawiając ze swoją narzeczoną ✖
FanficNIE BĘDZIE KONTYNUOWANE Camila 💞 : Lo żartujesz prawda? Ja: Chciałabym żartować skarbie, ale nie tym razem. Lauren zachodzi w ciążę, a Camila musi przywozić jej jedzenie, bo inaczej będzie spać na dworze. Camila g!p 🌸 4 w Fanficion - 08.10.17�...