64

1.1K 180 15
                                    

Lauren POV

-Mani nie pędź tak! -jęczę, gdy ciągnie mnie za sobą.

Dziewczyna ignoruje moje słowa i wciąż idze w tylko sobie znanym kierunku.

Po jakimś czasie dochodzimy do parku, w którym Mani umówiła się z Dinah, Ally i kimś jeszcze. Osobiście nie chciałam ruszać się z domu Norminah, ale ciemnoskóra przekupiła mnie lodami, na które mam teraz ochotę.

-Lauren? -słyszę głos mojej najlepszej przyjaciółki. -Ty czasem nie miałaś siedzieć w domu? -kobieta unosi lekko swoje brwi.

-Miałam Dinah, ale twoja jakże cudowna narzeczona namówiła mnie na lody pistacjowe. -wzruszam ramionami.

-Kiedy przyjdzie tamta trzecia laska? -Normani bez trudu zmienia temat.

-Zaraz powinna przyjść. -blondynka przykłada dłoń do czoła i zaczyna się rozglądać.

Wzdycham ciężko po czym zaczynam iść w stronę najbliższej lodziarni. Ignoruje nawołania Ally, która nagle pojawia się obok DJ. Wciskam dłonie do kieszeni czarnych dżinsów, które są na mnie trochę za luźne. Myślami odpływam do Camili, która chyba ma mnie w tyłku. Ze złością kopię najbliższy kamyk. Ta dziewczyna jest niemożliwa!

Moje rozmyślania przerywa gorąca kawa, która ląduje na mojej białej koszuli. Zła zaciskam pięści i podnoszę wzrok na osobę, która przyczyniła się do stworzenia abstrakcyjnego dzieła na mojej górnej garderobie.

-Camila? -próbuję zakryć grymas, który powstał na mojej twarzy przez gorący napój.

-Jezu, Lauren! Nic ci nie jest? -w jej oczach widzę przerażenie, zmartwienie i... tęsknotę? -Wiem, że jesteśmy w środku parku, ale zdejmuj to. -kobieta ściąga z siebie zbyt dużą, czarną bluzę. -Masz, załóż to. -wciska mi ją w dłoń.

Na moich ustach pojawia się mały uśmieszek. Szybko zdejmuję zabrudzoną koszulę po czym wciągam bluzę na ciało. Pachnie szamponem do włosów, którego używa Camila.

-Dzięki, Camz. -delikatnie całuję ją w policzek.

Na jej twarzy pojawia się uroczy rumieniec, którego próbuje zasłonić. Jest tak samo urocza jak w dzień, w którym się poznałyśmy. Z wyjątkiem, że ma siedem lat więcej. 

-Wiem, że jesteś teraz z Norminah i Ally, ale mogłabyś pójść ze mną w to miejsce? -wpatruje się we mnie z nadzieją. Kim byłabym, gdybym odmówiła tak uroczej istotce? Bez zawahania kiwam głową.

Po krótkiej przechadzce, podczas której wymieniamy się naszymi przeżyciami z dzisiejszego i wczorajszego dnia, dochodzimy do placu zabaw. Brunetka od razu ciągnie mnie na huśtawki. Kręcę głową, gdy kobieta, z zbyt wielkim, uśmiechem na twarzy zaczyna się huśtać.

Dołączam się do niej i przez jakiś czas po prostu się bawimy. Bez żadnych sprzeczek, wojen i awantur, po prostu się bawimy. Jak pięcioletnie dzieci, które po raz pierwszy od długiego czasu widzą swoją ukochaną maskotkę.

-Wiesz co, Lauren? -brunetka patrzy przed siebie.

-Hm? -odwracam głowę w taki sposób, by dobrze widzieć jej twarz.

-Nie miałam wtedy tego na myśli. Byłam zdenerwowana na Ally i przelałam swoją złość na ciebie. Jestem głupią idiotką, popełniam błędy, ale zależy mi na tobie. Cholernie mi na tobie zależy. Jesteś całym moim światem i nie chcę, by jedno, czy dwa słowa, które zostały wypowiedziane pod wpływem emocji, zależały od naszej przyszłości. -odwraca się w moją stronę. -Wybaczysz mi, Lauren Michelle? -schodzi z huśtawki i klęka przede mną.

Czuję łzy gromadzące się w moich oczach. Schodzę z huśtawki i przytulam się do Camili, która odwzajemnia uścisk.

-Wybaczę, Karla. -delikatnie muskam jej usta swoimi.

Kobieta odwzajemnia pocałunek, który jest niewinny i niepewny.

-Statek wrócił na poprawną trasę, suki! -słyszę krzyk Dinah, która wyskakuje z krzaków.

Jak zajść w ciążę rozmawiając ze swoją narzeczoną ✖ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz