※13※

3.2K 202 26
                                    

Hogwart, 1.11.1974r.

Hej Piotrek!

Jak się masz? Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. U mnie raczej tak. Dlaczego raczej – o tym dalej. Ostatni list napisałam Ci jakiś miesiąc temu, więc doszłam do wniosku, że wypadałoby napisać kolejny, więc właśnie dlatego siadłam i zabrałam się za to. W końcu jako mój brat pewnie chciałbyś wiedzieć, co tam u mnie słychać.

Po pierwsze, byłam już w Hogsmeade (to ta wioska cała zamieszkana przez czarodziei, nie było tam ani jednego mugola!). Wygląda magicznie nawet w deszczu, jaki nas wtedy zlał. W zasadzie to padało już od dłuższego czasu, jakiś tydzień pewnie, więc mieliśmy odwołane treningi, ale musiałam pójść do Hogsmeade. Na dodatek wyjście było akurat w dzień premiery „Świstoklika" Nancy Dunyo. Już go przeczytałam i szkoda, że to już koniec serii.

Ale wracając do tematu, jak weszłam już na główną ulicę to od razu pobiegłam do Esów i Floresów, no bo, halo, musiałam sobie kupić tą książkę. Tam wpadłam na Rudolfa. Pisałam Ci o nim ostatnio. To ten Ślizgon z siódmej klasy. I tak, wiem, co o nim sądzisz, ale on nie jest takim maniakiem czystej krwi, jakim jest jego rodzina, a przynajmniej nie obnosi się z tym tak bardzo. Z resztą, łatwo jest tak oceniać, jeśli się kogoś nie zna.

Ech, cały czas odbiegam od tematu. Spotkałam go tam i się okazało, że też przyszedł po tę książkę. Zaczęliśmy o niej gadać i się okazało, że on też tak strasznie nie lubi Axela. Kto by zresztą lubił takiego buca jak on? No ale jak już przegadaliśmy te parę(naście) minut, poszliśmy zapłacić, a potem przypomnieliśmy sobie o tym, że mieliśmy pójść razem na piwo kremowe, dlatego poszliśmy razem na piwo kremowe, bo czemu niby nie. Rudolf zaprowadził mnie do Trzech Mioteł, bo ponoć tam było najlepsze. Tyle, że tam już byli Huncwoci razem z bandą fanek Syriusza i Jamesa, więc nas na początku nie zauważyli, ale potem, jak już to się stało, chyba się na mnie obrazili, bo nie odzywali się do mnie do końca dnia.

Mam wrażenie, że jakby mieli jakieś podstawy do tej nienawiści oprócz argumentu „ale jego rodzina to Śmierciożercy", to bym to zrozumiała, ale jeśli mówią tylko to, no to raczej średnio to do mnie przemawia. Poza tym zachowują się też trochę jak Śmierciożercy, tyle że w drugą stronę. Chodzi mi o to, że jak Śmierciożercy nienawidzą mugoli, mugolaków i wszystkich, nawet czystokrwistych, czarodziei, którzy mają z nimi cokolwiek wspólnego, tak oni nie cierpią wszystkich z rodzin wyznających idee Sam Wiesz Kogo. To trochę bez sensu, bo Syriusz sam pochodzi z takiej rodziny.

Jakiś tydzień po wyjściu do Hogsmeade, Rudolf zaprosił mnie na spacer na błonia. Od tamtego czasu regularnie się spotykamy i wczoraj zapytał mnie o chodzenie. Zgodziłam się, bo lubię go bardzo i chyba nawet trochę bardziej niż lubię. Niestety z tego powodu pokłóciłam się całkowicie z Syriuszem, bo doszedł do wniosku, że nie mogę się z nim spotykać. Nie próbował nawet wytłumaczyć, dlaczego. Powiedziałam mu, gdzie może sobie wsadzić swój pomysł. Zresztą, co mnie obchodzi jego zdanie. On sam zmienia dziewczyny co tydzień, więc nie ma prawa mi czegoś takiego zabronić. Najgorsze jest to, że jego zdanie popierają wszyscy Huncwoci, nawet Remus. Mimo to moją stronę trzymają Lily, Dorcas i Nadia. Też sądzą, że jego zachowanie nie ma sensu, chociaż Nadia nie przepada za Rudolfem i chyba wolałaby, gdybym z nim nie chodziła, ale akceptuje moje zdanie i razem z nami działa przeciwko Huncwotom.

Zmieniając już temat na taki typowo szkolny, na lekcjach wszyscy nauczyciele wyrobili już sobie o mnie opinię. Jest raczej dobra, więc jeśli gadam, to zazwyczaj idzie na kogoś innego, nie na mnie. Mieliśmy już parę sprawdzianów, w tym jeden na OPCM-ie. Mamy go z Ravenclawem, więc zazwyczaj siadam z Nadią zaraz przed Huncwotami, którzy zawsze zajmują ostatnie ławki. No i na tym sprawdzianie, który był na samym początku października, też tak siedzieliśmy.

Za nami wtedy usiedli James i Syriusz, więc, jak to oni, prawie nic nie wiedzieli i cały czas nas szturchali, żebyśmy coś im powiedziały. Wtedy Nadia odsunęła kartkę, żeby mogli sobie coś spisać. Tyle, że zauważył to ten nasz nauczyciel i podszedł do nas. Zapytał się wtedy Nadii, czemu daje ściągać Huncwotom. Widać było, że strasznie mu zależało na tym, żeby odjąć jej punkty, bo bardzo często coś mu wytyka, oczywiście zgodnie ze wszystkimi zasadami i tak dalej, więc nie może jej nic zrobić.

Tylko, że ona o tym doskonale wiedziała! Pierwsze, co mu odpowiedziała, to: „Ale panie profesorze, ja tylko patrzę na tę kartkę z innej perspektywy". Potem mu coś zaczęła gadać, że często tak robi, żeby zobaczyć jakieś błędy ortograficzne, bo strasznie nie lubi, jak coś takiego jej się zapląta. Gość chyba doszedł do wniosku, że ona serio tak ma, więc kazał jej po prostu być cicho i sobie poszedł. A jaką miał minę! Od tej lekcji strasznie się śmiejemy, jak tylko ktoś powie cokolwiek o perspektywie.

Cóż, chyba już muszę kończyć, bo mimo że robię wszystkie zadania na bieżąco, na moim biurku piętrzy się ogromna sterta esejów do napisania i chyba muszę się za to zabrać, zwłaszcza, że jest sobota, a mamy pewnie z pięć na poniedziałek. Mam nadzieję, że u ciebie jest trochę lepiej i że dostałeś się na stanowisko fotografa do gazety, tak jak chciałeś.

Odpisuj szybko i trzymaj się.

Całuję, Basia

Ej, James, co to była za dziewczyna? /Syriusz Black/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz