Doknes vs. Dealer - The battle of Tritsus

560 39 16
                                    

Czas wydarzeń: ok. 3 miesiące po wydarzeniach z MASS

Perspektywa Tritsusa

To był zupełnie zwykłe, letnie popołudnie. Razem z Dealerem, MWKą i Doknesem zmierzaliśmy pod Pałac Kultury. Już parę tygodni temu zaplanowaliśmy tam spotkanie z fanami, więc musieliśmy wywiązać się z umowy... Z mojej perspektywy, ten dzień był dla mnie o wiele spokojniejszy niż dla reszty Teamu Przyjaźń. Zaledwie parę miesięcy temu w Bielsku rozegrała się ich wielka bitwa z Entitym303. Byłem jedną z bardzo niewielu osób, którym wyjawili całą prawdę, i o ile dobrze zrozumiałem, należeli do jakiejś przepowiedni i mieli chronić Minecraft. Karol władał żywiołem Ognia, Marcin Piorunów, zaś Damian - Lodu. Pomimo, że wiele razy mówili, jaka to wielka odpowiedzialność i w ogóle, strasznie im zazdrościłem. Samo bycie w środku Minecrafta, kontrolowanie żywiołów, przemienianie się w zwierzęta i superowa przygoda z rozwalaniem demonów... Marzyłem o czymś takim, a dla nich to była prawie codzienność.
- Ej, Ernest - usłyszałem nad sobą głos Dealera - Co ty taki cichy? Wszystko gra?
- Pewnie - odparłem szybko, chociaż prawda była nieco inna. - Chłopaki? Co by się stało, gdybyście przypadkowo użyli swojej mocy wśród tej całej dzieciarni?
- To byłby dość zabawne - zaśmiał się MWK. - Wyobraź sobie coś takiego: wszyscy myślą, że przyszliście tylko wy, a tu nagle taki wielki orzeł wlatuje i wszystkich straszy!
- Orzeł to jeszcze pół biedy - stwierdził Karol. - Wyobraź sobie takiego olbrzymiego lwa!
- E tam, czymże jest lew, kiedy można zobaczyć prawdziwego smoka! - wtrącił się Doknes. W duchu zacząłem się śmiać. Zawsze śmieszyło mnie, gdy chłopacy kłócili się o tego typu rzeczy, jak to, który z nich jest najlepszy. Zgodnie z moją życiową filozofią, starałem się nie trzymać żadnej strony.
- Twój smok jest słaby, Donki - parsknął Delek. - Jedna kula ognia i już się topisz!
- No chyba nie - prychnął Szymon. - Mój lód jest na tyle mocny, że jest w stanie zamrozić twoje płomienie, nie pamiętasz?
- Raz nie zawsze... Poza tym, pod każdym innym względem jestem od ciebie lepszy.
- Na przykład?
- Refleks - wskazał na bluzkę Huberta. Dopiero teraz zauważyłem, że na jej białej powierzchni znajduje się łatka z czarnego materiału, a nad nią widniał cienki, czarny napis, który głosił dosłownie "Tutaj potężny Minecraftowy demon przeszył mnie mieczem od tyłu. Pozdro.". - Mnie by Entity tak nie złapał...
- Chciał mnie zabić, bo uważał mnie za większe zagrożenie. Mam ci przypomnieć, kto zdradził nas "przypadkiem"?
- Ej, chłopaki - przerwałem im, czując, że atmosfera robi się coraz cięższa. Dealer odepchnął mnie.
- Nie wtrącaj się - parsknął. Dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy już bardzo blisko Pałacu Kultury. Gdy spostrzegłem, ile osób już na nas czeka, zamarłem. Jeżeli z ich kłótni wywiąże się jakaś walka, to może się to naprawdę źle skończyć...
- Wszyscy oczywiście ci uwierzyli, że to był przypadek - warknął Doknes. - Ale czy zasłużyłeś na rozgrzeszenie? A kto prawie samemu rozwalił Herobrine'a?
- Uratowałem ci życie w Mounta Evernight! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany Karol. - Nie pamiętasz? Gdyby nie ja, zostałby z ciebie skwarek!
- A ja ci pomogłem, gdy o mało nie zabiłeś się, spadając z zamku! Nie pamiętasz, jak ocaliło cię moje Akuri?
- Które straciłeś, próbując egoistycznie ratować samego siebie z przeszłości?
- Sam wtedy nic nie miałeś - nad dłonią Damiana pojawił się ostry, lodowy sopel. - I dalej nic nie masz! Umiałbym cię rozwalić, kiedy tylko bym chciał!
- No to dawaj!
Hubert wyciągnął rękę i w stronę Dealera poszybowało kilkanaście długich sopli. Chłopak ominął je, a te roztrzaskały się o ścianę Pałacu Kultury. Dopiero teraz wszyscy fani nas zauważyli. Chcieli podejść bliżej, jednak wycofali się, gdy kula ognia wystrzelona przez Karola trafiła w rosnące nieopodal drzewo, które natychmiast zajęło się ogniem.
- MWK! - syknąłem - Zrób coś, zanim kogoś skrzywdzą!
- Ach, jasne - uniósł dłoń i ponad palącym się drzewem zawisła burzowa chmura. Wystarczyło zaledwie kilka chwil, by deszcz zagasił płomienie. - Nie ma za co.
- Jesteś idiotą - mruknąłem, po czym przebiegłem bokiem w stronę zgromadzonych. Większość z nich była wyraźnie podekscytowana, jedna dziewczyna zapytała jednak z niepokojem w głosie:
- Co oni robią?
- Pokłócili się - odparłem tylko. - Spokojnie, nic wam się nie...
- Uwaga! - krzyknął ktoś. W ostatniej chwili udało nam się odsunąć przed drzewem, które obaliło się na nas. Dolna część jego pnia była mocno zmrożona, co znaczyło, że to przez Doknesa ktoś mógł zginąć.
Dokładnie przyjrzałem się walce. Szymon strzelał lodowymi soplami w ścianę, jakby myślał, że Dealer się tam znajduje. Nie pomylił się - Mistrz Ognia nagle stał się widzialny i rzucił się na niego. Hubert odsunął się, po czym podłożył mu nogę. Karol upadł na ziemię, jednak zerwał się z chodnika, zanim w jego plecy trafił zmrożony pocisk. W jego dłoni pojawił się miecz o płonącym, białym ostrzu. Spojrzałem w stronę Marcina. Siedział nieopodal na ławce i oglądał bitwę, zupełnie jakby był w kinie.
- MWK! - krzyknąłem do niego. - Zrób coś, zanim oni nas pozabijają!
- Jasne - mruknął chłopak. W jednej chwili przemienił się w elektrycznego orła, po czym wzleciał ponad wojowników. - Panowie, uspokójcie się! Chcecie zranić niewinnych ludzi?
- Przymknij się, Marcin! - Dealer wystrzelił w jego stronę coś, co przypominało nieco rakietę. Trafiła ona prosto w ptaka, a ten już chwilę później zniknął na tle niebieskiego nieba.
- MWK! Nie! - zawołałem za nim. W jednej chwili zobaczyłem, że w miejscach, gdzie stali Hubert i Karol, teraz znajdował się potężny, jasnoniebieski smok i wielki lew o płonącej grzywie. Skrzydlata bestia przygwoździła ogniste Akuri do ziemi.
- Przyznaj się - warknął Doknes - Jestem lepszy od ciebie! Po prostu nie umiesz się do tego przyznać! Ani razu nie pomogłeś podczas walki z Herobrinem czy Entitym! Gdybyś nie był Bratem Przeznaczenia, nic by się nie zmieniło!
Smok przejechał pazurami po pysku wielkiego kota, po czym złapał go w łapy, wzbił w powietrze i cisnął nim o ziemię niczym piłką. Lew z trudem podniósł się z ziemi, po czym odskoczył przed lądującym lodowym Akuri. Zacisnąłem powieki. Musiałem coś zrobić, ale nie miałem szans w porównaniu z nimi...
Obie bestie otworzyły pysk do połowy. Każde z nich ładowało śmiercionośną broń w oddechu... Czułem, że skutki tej walki mogą ponieść wszyscy zebrani. "Weź się w garść - pomyślałem - Musisz ich powstrzymać, zanim zrobią coś złego!"
- Stać! - krzyknąłem, wbiegając pomiędzy nich. Mój odwieczny pech chciał, że akurat w tym momencie oboje wystrzelili swoje pociski - Doknes lodowy, zaś Dealer ognisty. Zasłoniłem się rękoma, po czym usłyszałem potężny huk, który prawie powalił mnie na ziemię.
- Tritsus! - ledwie zrozumiałem sens tych słów, gdyż coś je zagłuszało. Ostrożnie otworzyłem oczy. Z dwóch stron otaczały mnie wysokie na może dwa metry ściany z gleby, piasku i kostki brukowej. Ostrożnie opuściłem dłonie. Oba mury powoli opadły. Poczułem, jak moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej. To mogło oznaczać tylko jedno...
- Tritsus! Nic ci nie jest? - powiedział Doknes, gdy razem z Dealerem podbiegli do mnie. - Nie wiedziałem, że tak umiesz!
- Ja też... - zacząłem.
- Stary, ty naprawdę masz moc... - stwierdził zdumiony Karol. - Jesteś Mistrzem Ziemi!
- Mistrzem Ziemi? - powtórzyłem skołowany. Uniosłem lekko rękę, a z chodnika wyrósł niewielki mur. - Rzeczywiście... Nie wierzę! Nareszcie mam jakąś moc!
Wszyscy fani zaczęli wiwatować, a Doknes i Dealer podnieśli mnie. Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Też miałem moc, też byłem magiczny... Przymknąłem powieki i napawałem się tym, że wszyscy wykrzykiwali moje imię. Może i to Hubert i Karol walczyli przeciw sobie, ale czułem, jakbym to jak wygrał tą bitwę.
- Stary... - zwrócił się w pewnym momencie Damian do kumpla - Przepraszam. Zapomnij, co mówiłem, wcale nie uważam, że jesteś słaby, po prostu...
- Spoko - zaśmiał się Dealer. - Wszystko gra. A tak przy okazji, gdzie jest MWK?
W tym momencie wszyscy zauważyli, że po niebie zmierza w naszą stronę złoty orzeł. Wylądował na ziemi pomiędzy nami, po czym przemienił się w Marcina. Jego ubranie było lekko podarte.
- Dzięki, Delek - mruknął. - Coś mnie ominęło?
- Tritsus jest Mistrzem Ziemi - odparł Doknes. Chłopak pokiwał głową z aprobatą.
- Nieźle! Gratuluję - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją uścisnąłem. Wokół jego palców poleciało kilka iskier. MWK spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co jest?
- Co?
- Chciałem cię lekko kopnąć prądem, ale chyba tego nie czujesz...
- Czyli chyba jestem odporny na takie rzeczy - stwierdziłem ze śmiechem.
- Sorki, że tak cię załatwiłem, Marcin... - zaczął Dealer. - Wybaczysz?
- Jasne - odparł spokojnie MWK.
Reszta dnia upłynęła nam cudownie. Pomimo że używałem mojej mocy po raz pierwszy, polubiłem demonstrowanie tego, co się nauczyłem. Teraz brakowało mu już tylko Akuri i broni... Byłem jednak pewien, że skoro zaszedłem już tak daleko, to niedługo stanę się istotny dla drużyny.
Mojej drużyny.

Elo! XD tak mnie jakoś wzięło na pisanie, napisałam to wyjątkowo szybko, bo obmyślałam to od bardzo dawna... Nie powiem wam, jak często będą one-shoty, gdyż to zależy, kiedy będę miała czas i ochotę, by je pisać, ale będą :3 po tym będzie MWK and shocking power, a potem Mardey and Mystery of the Elemental Shield albo Hunter and demon hunt, lub też Grabek, who the hell are you? To już sami wybierzecie xD w każdym razie dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Jakie Akuri i jaką broń może mieć Tritsus?

Legenda Braci Przeznaczenia - One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz