Like us, but different

288 27 88
                                    

Czas wydarzeń: ok. Tydzień po MGH
Perspektywa Blacky'ego

Idąc do pokoju, już z daleka słyszałem odgłosy kłótni. W sumie niezbyt mnie to dziwiło - Piter, mój nowy przyjaciel z Cyberprzestrzeni, wpadł do mnie po raz pierwszy, od kiedy wróciłem do domu z tamtego wymiaru - co było jakiś tydzień wcześniej - i jak zawsze musiał kłócić się z moim... "Zakładnikiem", Judim. Dawniej był złoczyńcą, ale od kiedy byłem zmuszony uwięzić go w słoiku - długa historia - starałem się nauczyć go dobroci. Jak na razie moje próby spływały po nim bez śladu, przez co ta dwójka cały czas się sprzeczała. Już z daleka słyszałem wymyślne - rzucane przez Judiego - i mniej wymyślne - autorstwa Pitera - wyzwiska.
- Na pewno bym tu nie tkwił, gdybyś nie był taką ciemnotą! - usłyszałem, gdy wszedłem do pokoju. Wyglądało to dość dziwnie, że starszy ode mnie chłopak kłóci się z zawartością słoika po dżemie.
- Ciemnota w znaczeniu dobrym, czy złym? - prychnął demon - Bo wiesz, mrok przeważa nad duchami, idioto.
- Sam jesteś idiotą! - warknął Jakib. Jego głos był nieco przytłumiony przez grube, szklane ścianki jego więzienia.
- Powiedział koleś, który spieprzył nawet fuzję! Herobrine chyba wziął cię z litości!
- A twoi rodzice pewnie zostawili cię na wyspie, bo nie chcieli mieć niedorozwinięte dziecko!
- Ej, chłopaki - zbliżyłem się do nich, próbując załagodzić sytuację. Ponieważ to ze mną spędzali najwięcej czasu, musiałem ich uspokajać, gdy temat schodził w złą stronę. - Nie możecie się wreszcie zgodzić? Na pewno macie wiele wspólnego!
- Na pewno nie mam ilorazu inteligencji jak cegła, jak ten demon - mruknął Judi.
- Nawet jeżeli, to przynajmniej jest dodatni! - parsknął Piter. Powoli zaczynał robić się czerwony na twarzy i zakładałem, że Mistrz Ducha również, lecz po prostu nie mogłem tego zobaczyć.
- Moja siostra pewnie zainteresowała się tobą, bo zawsze ciekawiły ją wadliwe istoty...
- Odwal ty się od Seci! - Demon stracił panowanie nad sobą i uderzył w słoik. W ostatniej chwili odskoczyłem, zanim ten uderzył o drewnianą podłogę i z głośnym trzaskiem rozbił się na kawałki.
Wiedząc, co się szykuje, prędko ukryłem się za Piterem. Chłopak zacisnął pięści, na których pojawiła się jego naturalna broń - srebrne kastety zakończone ostrzami. W przerażeniu obserwowałem, jak kłęby szaro-fioletowego dymu wylatującego ze słoja unoszą się coraz wyżej i wyżej w górę, aż w końcu utworzył słup sięgający sufitu. Z mgły wysunęła się półprzezroczysta ręka, a pokojem zatrząsł morderczy, szaleńczy śmiech - dokładnie taki, jakim charakteryzował się ów Mistrz Ducha. Już bałem się, że zaraz nas zaatakuje, gdy nagle dym zaczął wirować i zmieniać się, zupełnie jak ścinający się obraz w komputerze. Jego kolory migały, po czym rozległ się krzyk i z chmury dymu wyleciał Judi, uderzając plecami o ścianę. W tej samej chwili reszta mgły rozwiała się.
Wyglądał zupełnie inaczej, niż poprzednim razem. Wydawał się być mniejszy, wychudzony i osłabiony. Jego szare oczy były pozbawione blasku, blond włosy ze srebrnymi pasemkami leżały w nieładzie i zarówno jak skóra wyglądały, jakby poszarzały. Wszystkie jego rany się wygoiły, a z jego ubrania została tylko zielona bluzka z długim rękawem, dżinsy i wysokie, wojskowe buty. Chłopak jęknął i uniósł głowę, pocierając skroń. Wydawał się być zmęczony.
- Co do... - zaczął, rozglądając się dookoła. Wyglądało to tak, jakby nie pamiętał tego miejsca, mimo że był tu od tygodnia. - Gdzie ja... Jestem?
- Judasz! - Piter rzucił się na niego i zaczął okładać go pięściami, jednocześnie przyciskając go kolanem do ziemi. Mistrz Ducha usiłował protestować i bronić się, ale demon był w istnej furii i atakował na oślep. - Nie obchodzi mnie, czy możesz umrzeć, czy nie możesz!
- Piter! Uspokój się! - chwyciłem go za ramię i odciągnąłem go od przerażonego Jakuba. Leżał na ziemi, zasłaniając twarz rękoma i trzęsąc się ze strachu.
- Jak mam się uspokoić? To morderca! Zbój! A ty go bronisz? - warknął, ale odsunął się od Mistrza Ducha.
- Przestraszyłeś go... - zacząłem, wyciągając dłoń w stronę poszkodowanego chłopaka. On jednak był zbyt roztrzęsiony i w za dużym szoku, by to zauważyć.
- Przestraszyć go? Chyba coś ci się poprzestawiało! - parsknął - To międzywymiarowy morderca, i tylko udaje takiego przerażonego! Skończ z tym, komuchu, mnie nie nabierzesz! Blacky, cofnij się, zaraz będzie po krzyku.
- To na pewno da się jakoś wyjaśnić...
Zupełnie jakby na zaprzeczenie tych słów, Judi zerwał się z ziemi i rzucił się na Pitera. Ignorując fakt, że może używać swoich mocy, atakował niczym dzikie zwierze, gryząc, kopiąc i próbując udusić przeciwnika. Demon starał się zrzucić go z siebie, ale Mistrz Ducha wydawał się wyzwalać wszystkie emocje, które nagromadziły się w nim przez cały czas. Jednocześnie mruczał coś niezrozumiałego i wydawało się, że nie spocznie, póki nie rozszarpie chłopaka na strzępy. Próbowałem ostrożnie ich rozdzielić, ale sam ryzykowałem podrapaniem i pogryzieniem przez wściekłego Judiego.
Zajęło to kilka minut, zanim w końcu Piter zdołał zrzucić z siebie atakującego rywala. Zepchnął go na dywan i przycisnął kolanem do ziemi. Na jego pięściach pojawiły się kastety. Spojrzał na Mistrza Ducha wzrokiem, który sugerował, że zaraz ich ostrza przeorają jego gardło. Zanim jednak zadał cios, chwyciłem demona za ramię.
- Nie rób mu krzywdy - poprosiłem - Po prostu się przestraszył...
- Akurat - prychnął, mocniej przyduszając Jakuba do ziemi.
- Puść mnie, kretynie! - syknął Judi, wyrywając się. Próbował chwycić Mistrza Mroku, ale ten unieruchomił mu obie ręce.
- Znajdę twojego ojca, Blacky, i zdecydujemy, co z nim zrobimy - powiedział Piter. Sięgnął ręką w stronę sztyletu leżącego na moim biurku i wręczył mi go. - Jeżeli będzie chciał ci coś zrobić, wal śmiało. On na to zasługuje.
Demon ostatni raz fuknął na chłopaka, po czym wyszedł z pomieszczenia. Judi podniósł się z ziemi. Zaśmiał się cicho z sarkazmem.
- Zabijesz mnie, co? - stwierdził, dysząc. Dopiero teraz zauważyłem, że ma nienaturalnie zwężone źrenice i wydawało się, że ta sytuacja jest dla niego brutalnym żartem. - Posłuchasz tego swojego demona i mnie zabijesz, prawda? No dawaj, nie będę oponował.
- Nie chcę ci nic zrobić - powiedziałem, odkładając nóż na łóżko. - Chcę ci pomóc. Naprawdę! Wiem, że pd wielu lat nie byłeś na Ziemi, ale tutaj nie musisz walczyć o życie...
- Bzdura - warknął Judi - Życie to jedna wielka wojna, a sam wiem o tym najlepiej - jęknął, po czym chwycił się za głowę, zupełnie jakby nagle dostał migreny. Wymruczał coś niezrozumiałego. - Co ty wiesz o życiu, szczeniaku...
- Niewiele - przyznałem - Ale wiem dużo o Ziemi. Tu nie jest tak, jak w Cyberprzestrzeni. Tu możesz być wolny. Nie chcesz tego?
- Po tylu latach nawet nie wiem, czy pamiętam, jak być wolnym - zaśmiał się z żałością. Jego głos zaczynał się łamać. W tym momencie usłyszałem trzy pary kroków na schodach. Znając Pitera, pewnie zrobi wszystko, by zabić Judiego, choć sam nawet nie byłem dokładnie pewny, czy tylko za to, co nas spotkało, czy za coś więcej.
- Masz wybór - powiedziałem prędko, wyciągając dłoń w jego stronę. - Albo zaufasz mi i uwierzysz, że wszystko będzie dobrze... Albo będziesz musiał sam sobie poradzić z Piterem i z moim tatą. A wątpię, by mieli dla ciebie litość.
Zapadła cisza. Chłopak to spoglądał na moją rękę, to na mnie. W jego spojrzeniu nie było już wrogości - raczej strach i ból. Czułem, że chce zostać ze mną, ale boi się tego wyboru. Nie wiedziałem dokładnie, dlaczego, ale byłem pewny jednego - nie zostawię go na lodzie. Gdy jednak usłyszałem, że drzwi do mojego pokoju otwierają się, Mistrz Ducha chwycił moją dłoń i mocno objął mnie za szyję, jakby w przerażeniu.
- Blacky, odsuń się od niego - usłyszałem zimny głos demona za moimi plecami. Gdy odwróciłem głowę, zobaczyłem, że za nim stoją moi rodzice. Tata był uzbrojony w niebieską siekierę, mama ściskała długą włócznię, zaś sam Piter cały czas miał na pięściach kastety. Zdjął wcześniej okulary i dopiero teraz zauważyłem, że bez niej wygląda zupełnie inaczej. Patrząc mu w oczy, miało się dziwne, niepokojące wrażenie, że zaraz stanie się coś naprawdę złego.
- Nie róbcie mu krzywdy! - zawołałem, wstając. - On... Powiedział, że mi ufa. Że chce się uczyć o tym wymiarze i w ogóle...
- Ale czegoś takiego nie powiedziałem - mruknął Judi. Zmroziłem go spojrzeniem, które miało znaczyć coś w stylu "lepiej współpracuj". Dopiero wtedy potrząsnął głową i prędko dodał - Znaczy, tak! Nie dosłownie to, ale tak.
- Synku - powiedziała mama, zbliżając się do nas - Rozumiem, że chcesz mu pomóc, ale ledwo go znamy. Wiemy, że jest bardzo niebezpieczny, i to właściwie tyle. Chcesz ryzykować?
- Tak - odpowiedziałem tak pewnie, jak tylko umiałem. - Przecież... Przecież tata nie zostawił cię pomimo tej... Sakuri, czy jak ona tam miałam prawda?
- No niby nie... - westchnęła, spoglądając na mojego ojca. Ten wzruszył ramionami i już chciał coś odpowiedzieć, lecz Piter uprzedził go, mówiąc:
- Dobra, na razie go zostawmy.
- Piter? Wszystko gra? - zapytał zaskoczony tata.
- Jasne - stwierdził - Pomogę Blacky'emu przy szlifowaniu tego małego komucha. I pamiętaj - zwrócił się do Judiego, podchodząc bliżej, chwytając go za bluzkę i unosząc do góry - Jeżeli spróbujesz go choć tknąć, zafunduję ci brutalną śmierć w bolesnych, wielogodzinnych męczarniach. Taką, o jakiej ci się nawet nie śniło. Czy to jasne?
Mistrz Ducha w przerażeniu pokiwał głową, a demon puścił go. Ostatni raz warknął coś w jego stronę, po czym cała trójka wyszła z pomieszczenia.
- Dz-dziękuję ci - szepnął Judi, podnosząc się z ziemi. - Myślałem, że... Że mnie wystawisz do wiatru...
- Ja tak nie robię - przyznałem. - Może to trochę dziwne, że Piter cię zostawił, ale ważne to, co tu i teraz.
- To... Co teraz?
- Usiądź - powiedziałem, wskazując na łóżko. - Zrobię nam herbaty, a potem wszystko mi szczegółowo opowiesz, jak to było u Herobrine'a.

Heeeej... Chcecie kiedyś część drugą tego shota? Bo miał byś trochę dłuższy, ale uznałam że ponad półtorej tysiąca słów wystarczy :v poza tym, zdaje mi się, że dużo osób czyta one-shoty, więc tu napiszę wam o specjalu na 5k MSDiN i 5k (w sumie teraz już 8,5k :v) talksów. Możecie tu napisać do mnie i do postaci dowolne pytania :3 tak, kiedyś już takie było, ale możecie zapytać też mnie. O cokolwiek :3 no, to dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Czyja broń jest twoim zdaniem najfajniejsza?

Legenda Braci Przeznaczenia - One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz