Czas wydarzeń: jakiś rok po MSDiN, również w grudniu
Perspektywa Rikki
- To w końcu musi się udać... - syknęłam, coraz bardziej zbliżając palce do szklanki wypełnionej wodą. Na ściankach malowała się spora ilość krystalicznego szronu, ale ten efekt nie dawał mi satysfakcji. - Jeżeli pan tata Blacky'ego może, to ja też...
Od kilku dni codziennie zamykałam się w moim pokoju i próbowałam zmusić wodę w szklance do zamarznięcia. Może i to nie wchodziło w skład moich mocy jako Mistrzyni Śniegu, ale jakaś cząstka mnie cały czas mówiła, że mogę to zrobić. Jednak od samego początku miałam ten sam efekt - najwyżej trochę szronu, a o wiele więcej rozczarowania.
Westchnęłam ciężko i oparłam podbródek o biurko. Włosy opadły mi przed oczy, ale nie przejmowałam się tym. Powoli obserwowałam, jak cały efekt moich starań topnieje i wpada do szklanki, znów jako woda. Patrząc na nią, przypomniałam sobie, jak pierwszego dnia moich prób Helix powiedział "Jeżeli to zrobisz, to morskie węże zaczną śpiewać sopranem". Wiedziałam, że się ze mną droczył, ale możliwe, że miał trochę racji.
- Rikki! Jesteś? - usłyszałam głos spod zamkniętych drzwi mojego pokoju. Od razu rozpoznałam jego właściciela, Blacky'ego. Łatwiej dogadywało mi się z nim niż chociażby z Clawem czy z Helixem, gdyż tak, jak ja, jeszcze nie rozumiał przeznaczenia swych mocy. - Mogę wejść?
- Jasne - wstałam od biurka i otworzyłam mu drzwi. Był zdyszany, jakby przebiegł całą drogę od swojego domu do mojego. Spojrzał mi przez ramię, dokładnie lustrując mój pokój z miną, jakby widział go po raz pierwszy - mimo, że bywał w nim już wiele razy.
- Jesteś tu sama?
- Tak, ale...
- To dobrze - wszedł do środka, cicho zamykając za sobą drzwi. Jakkolwiek dziwnie to brzmiało, czułam się podekscytowana jego widokiem. Od kiedy udało nam się pokonać Ominell, a przepowiednia Braci Przeznaczenia powstała na nowo, niektórzy z drużyny mieli czasem wizje dotyczące rozmaitych misji. Nie miałam jeszcze okazji być na żadnej, ale Blacky był na kilku i miałam wielką nadzieję, że będę mu potrzebna do kolejnej. - Słuchaj... Wiesz, że mój tata zawsze zajmował się śniegiem na święta, prawda?
- Tak... - zaczęłam nieco sceptycznie. Ojciec Filipa był legendarnym Mistrzem Lodu i od jakiegoś czasu wiedzieliśmy już, że śnieg podczas zimy był jego robotą.
- Cóż... Był z tatą Akiry na misji i miał mały... Wypadek. Poturbował go jakiś smok, czy coś. Będzie musiał przez jakiś czas zostać w Cyberprzestrzeni i prosił, byś ty zajęła się śniegiem w tym roku.
- Ja?! - o mało nie upadłam na krzesło, które znajdowało się kilka metrów za mną, co skończyłoby się bolesnym spotkaniem z podłogą. Od blisko roku tata Blacky'ego uczył mnie na temat mojej mocy, ale dalej nie widziałam w niej szczególnej użyteczności. Poza tym wiedziałam, że zasięg tego śniegu musiałby obejmować o wiele więcej, niż samo Bielsko-Białą... Całą dolną część Polski. - Nie możemy zdać się na naturę, czy coś?
- Nie mamy gwarancji, że to zadziała - odparł chłopak. "Moje moce również" - pomyślałam. Nagle telefon Filipa zadzwonił, a ten prędko spojrzał na ekran.
- Muszę lecieć - powiedział - Od Pitera. Pewnie ważne. Dasz sobie radę, prawda?
- Jasne... - zaczęłam i chciałam dodać coś jeszcze, lecz w tym momencie Mistrz Mroku wybiegł z pokoju.
Usiadłam przy biurku i spojrzałam w niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki, temperatura była minusowa, lecz słońce mocno świeciło. Do świąt został tydzień. Co też mogło się stać tacie Blacky'ego, że musiał zostać? Czułam się dumna, że mi zaufał, ale... Nie wiedziałam, czy potrafię wywołać z chmur choć trochę śniegu, a co dopiero tyle, by chociaż dolna część kraju była biała w te święta. Oparłam czoło o blat biurka, mrucząc coś niezrozumiałego. Mama była w pracy, a tata pewnie na jakiejś innej misji, więc nawet nie miałam kogo zapytać o radę...
Próby zajęły mi cały obecny i następny dzień. W końcu nie powiedziałam mamie o niczym - była Mistrzynią Prędkości, jej moc działała na zupełnie innej zasadzie, więc byłam niemal pewna, że nie będzie umiała mi pomóc. Szklanka z wodą cały czas stała na moim parapecie, ale już nie zwracałam na nią uwagi. Zakradłam się nawet do pokoju taty, który trzymał tam mnóstwo książek na temat rozmaitych mocy, ale nic nie było tam o mojej - była uważana za wymarłą i podobno byłam pierwszą Mistrzynią Śniegu od dwóch tysięcy ziemskich lat. Z czasem nawet nie zauważyłam, jak prośby o śnieg zmieniły się w prośby o szybki powrót taty Blacky'ego. Tak bardzo nie chciałam go zawieść, a był na tyle wyrozumiały, że gdyby zobaczył, że moje próby nic nie dały, na pewnie sam by to załatwił...
Mijał właśnie trzeci dzień moich prób. Nadchodził wieczór, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam, z głową opartą o biurko. Nic mi się nie przyśniło, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło - wieści o misjach zazwyczaj pojawiały się przez sen. Spojrzałam przez okno. Dochodziła dziewiętnasta, było ciemno...
I padał śnieg.
Byłam tak zaskoczona, że od razu wybiegłam z domu do ogrodu. To zaskoczyło mnie jeszcze bardziej - był on zupełnie zielony, zupełnie jakby to wszystko było tylko przywidzeniem. Ale na pewno to widziałam, to musiała być prawda... Podeszłam do miejsca tuż pod moim oknem na piętrze. Rzeczywiście, na ziemi leżał coś białego, ale był to... Pokruszony styropian. Spojrzałam w górę.
- Cześć, Rikki! - rozległy się trzy dobrze znane mi głosy. Na dachu domu znajdowali się Piter, Judi i Helix. Mistrz Wody trzymał do góry nogami sporych wielkości karton, a w pasie był przewiązany biczem Jakuba, trzymającego się komina. Ostatni z nich natomiast zeskoczył na niższą część dachu, cały czas się śmiejąc.
- Chłopaki...? Co wy robicie? - zapytałam sceptycznie.
- To był pomysł Judiego! - krzyknął Helix, wypuszczając pudło z dłoni. Upadło na ziemię kilka metrów ode mnie.
- Wcale nie! - zaprotestował blondyn. Strzelił biczem, który wydłużył się w jego dłoni. Niebieskowłosy stracił równowagę i spadł dachu. Zaledwie kilka sekund później wisiał na wysokości mojego wzroku do góry nogami, wciąż uwiązany.
- Pomysł był Helixa - wyjaśnił prędko Piter, zeskakując z dachu - Chciał początkowo wziąć tylko Judasza, ale stwierdziłem, że nigdzie się beze mnie nie ruszy.
- Nie musisz mnie niańczyć! - jęknął Mistrz Ducha. - Dam sobie ra... Cholera!
Wykrzykując ostatnie słowo prawdopodobnie podzielił los Helixa, gdyż stracił równowagę i zlecał z dachu. Jego nie miał kto złapać, więc wpadł prosto w krzaki. Z trudem powstrzymałam się od śmiechu, szczególnie, gdy Mistrz Wody wleciał do wcześniej wypuszczonego kartonu.
- Mówiłem? - parsknął demon. Podszedł do krzewu, który dosyć boleśnie okazał się być krzewem różanym, i wyciągnął Judiego za bluzę. Stawiając go na ziemi chłopak o mało znów się nie wywrócił - mimo że od roku jego lewa noga była tylko metalową protezą, wciąż nie umiał się przyzwyczaić.
- Ale... Po co? - zapytałam zaskoczona. Helix wyszedł z kartonu, rozrywając go, po czym odparł:
- Słyszeliśmy od Blacky'ego o twojej misji i chcieliśmy trochę podnieść cię na duchu...
- Tak właściwie to raz z Piterem zakłada "Prestiżową Akademię Pranków" - mruknął Judi. Tym razem już nie umiałam się powstrzymać od śmiechu. Wyobraziłam sobie Helixa wspinającego się po moim dachu z kartonem pełnym styropianu albo Jakuba łapiącego go biczem, zanim ten mógłby spaść na ziemię.
- Prawie zadziałało - parsknął Mistrz Wody, po czym spojrzał w niebo. - Zobaczcie!
Nasze spojrzenia powędrowały za jego. Niebo było zakryte chmurami, z których gęsto zaczął padać śnieg. Wyciągnęłam dłoń w stronę spadających płatków. Lądowały na mojej skórze, ale nie topniały. Odetchnęłam z ulgą.
- Udało się... - szepnęłam - Dzięki, chłopaki. Nie wiem czemu, ale to zadziałało!
- Czyli... Jeżeli zrzucimy Marcinowi toster czy inną lodówkę przez okno, to rozpęta się burza stulecia? - zapytał Piter. Cała trójka spojrzała po sobie z szelmowskimi uśmiechami, po czym jako pierwszy odezwał się Judi:
- Lecę po toster!
Oboje przemienili się w smoki, a Helix usiadł na grzbiecie Akuri Pitera. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy wszyscy odlecieli. Jeszcze przez chwilę patrzyłam za nimi, śmiejąc się, po czym wróciłam w spokoju do domu.
Zadanie wykonane.HEPI BERDEEEEJ RIIIIKIIII... Chuj, już za późno, miałaś urodziny dwa tygodnie temu, ale i tak wszystkiego najlepszego od najgorszej pisarki na Wattpadzie xD nie ma QOTD, piszcie jej życzenia urodzinowe :3 no, dzięki za wszystko, narka i cześć!
CZYTASZ
Legenda Braci Przeznaczenia - One-Shoty
FanfictionJednorozdziałowe historie z uniwersum Cyberprzestrzeni i jej obrońców. Tytuły po angielsku, by wyglądały na profesjonalną robotę. Okładka by @MagdaSword :3