Kate była zwykłą, czternastoletnią dziewczyną. Miała dużo przyjaciół, lubiła się uczyć i uśmiechała się do każdego, kogo spotkała. Kate po prostu nie dało się nie lubić.
Dziewczynka miała długie, brązowe włosy i zielone oczy. Była wysoka i szczupła. Jej najbliższymi przyjaciółmi byli Annie i Tom. Wszystko robili razem i rozumieli się bez słów.
Tak, Kate była zwykłą dziewczyną.
Pewnego dnia Kate wstała i, jak co dzień, umyła zęby i wzięła szybki prysznic. Zjadła śniadanie i ubrała swoją nową różową sukienkę z falbanami. Przejrzała się w lustrze i szeroko się uśmiechnęła. Wyglądała idealnie.
Kąciki jej ust cały czas były w górze, kiedy szła do szkoły. Plecak podskakiwał i opadał na jej plechach. Po kilku minutach dotarła na miejsce. Ze zdziwieniem stwierdziła, że Annie i Tom nie czekają na nią przy drzwiach, aby ją przywitać. Przecież zawsze tak robili. Jednak Kate spróbowała ułożyć wszystko po kolei. Przecież jej przyjaciele mogli się rozchorować. Albo spóźnić. Nieco rozochocona tą myślą ruszyła korytarzem w stronę ławki, na której zawsze siadała ze znajomymi.
Jednak tam czekało ją wielkie rozczarowanie. Tom i Annie siedzieli tam i rozmawiali w najlepsze, zdawać się mogło, że nie widzą Kate. Jednak ona zauważyła, że od czasu do czasu wzrok Annie skierowany jest na nią. Pełen był jakiejś mściwej satysfakcji.
Kate zawahała się przez chwilę, po czym ruszyła w stronę swoich, jak uważała, przyjaciół. Annie szepnęła coś do Toma, który odwrócił się i spojrzał na Kate. Widząc ją przewrócił oczami i niechętnie przesunął się w bok, aby zrobić jej miejsce na ławce.
Kate nie chciała robić im wyrzutów za to, że traktują ją dość oschle. Stwierdziła, że może mają zły dzień i postanowiła nie drążyć tematu.
-Cześć, co u was...
Nie dokończyła, ponieważ Tom gwałtownie zepchnął ją z ławki, by ustąpić miejsca kilku innym osobom. Wszyscy ignorowali Kate, i to, że nabiła sobie wielkiego guza. Ze łzami w oczach odeszła na inną pustą ławkę, na której zawsze siedział jakiś mały chłopiec.
Poczuła się mu jakaś bliższa. Najpierw kompletnie nie zwracała na niego uwagi, ale teraz chciałaby go bliżej poznać. Jednak ostatnio przestał chodzić do szkoły. Podobno miał jakiś wypadek, czy coś. Kate wytężyła mózg, aby przypomnieć sobie, jak ów chłopiec miał na imię. To był... Jack? Jason? Nie... To był Jeff.
Po dłuższej chwili zabrzmiał dzwonek i Kate udała się do klasy matematyki. Zawsze lubiła ten przedmiot, a jeszcze bardziej nauczycielkę, która go nauczała.
- No to co, może kogoś przepytamy? - zapytałam z uśmiechem matematyczka.
Wszyscy opuścili wzrok, jednak Kate pogodnie patrzyła na nauczycielkę
- Kate... może ty? - zaproponowała z uśmiechem.
- Z chęcią. - odparła Kate.
Pięć minut później Kate zarobiła kolejną piątkę.
Wyszczerzyła zęby w przyjaznym geście do matematyczki. Kate bardzo lubiła się uśmiechać.
Po lekcji Kate automatycznie zbliżyła się do Annie i Toma, jednak przypomniała sobie, że przecież z jakiegoś powodu nie chcą z nią rozmawiać. Odwróciła się i ze smutkiem powlekła się do domu.
W ciągu kilku dni było coraz gorzej. Wkrótce cała szkoła obróciła się przeciwko niej, a Kate nie wiedziała, dlaczego.
Kate było bardzo trudno bez przyjaciół. Przy każdej okazji osoby z innych klas znęcały się nad nią. Ale nie Tom i Annie... oni z pełną godnością ją ignorowali. A Jeffa nadal nie było. Kate czuła, że może być jedyną osobą, która potrafiłaby jej pomóc.