22.Clockwork

97 5 1
                                    

Mała dziewczynka siedziała w swoim pokoju. Jej potargane, brązowe włosy związane były w dwie kitki a orzechowe oczy utkwione w drzwiach. Przytulała mocno do siebie swoją pluszową żyrafę i uważnie wsłuchiwała się w kłótnię swoich rodziców.

- Nigdy nie chciałem mieć żadnych pierdolonych bachorów! - wrzeszczał swoim głębokim głosem ojciec - Jedyne co robią, to bałaganią, wrzeszczą i rysują po ścianach!

Mimo to został przekrzyczany przez matkę dziewczynki

- Na miłość Boską, to tylko dziecko, David! Co innego ma tutaj robić?!

- Och, pieprz się Marybeth! Nie chcę słuchać Twoich durnych wymówek, było ich już wystarczająco wiele!

- I co chcesz z tym zrobić?

Gdy dziewczynka usłyszała, że ktoś zmierza w stronę jej pokoju jeszcze mocniej przycisnęła do siebie maskotkę. Drzwi zostały brutalnie otworzone, a w korytarzu stanął jej wściekły, otyły ojciec. W jednej ze swoich wielkich dłoni trzymał gruby podręcznik.

- Przestań, David! - krzyknęła matka, ale on zignorował jej łzawe prośby.

Złapał dziewczynkę za ramię, choć kopała i szarpała się przestraszona. Uniósł dłoń z podręcznikiem.

- To za rysowanie po moich jebanych ścianach, mała dziwko!

Lata później, ta sama mała dziewczynka, znana jako Natalie, ma już siedemnaście lat. Jak zazwyczaj siedziała w swoim pokoju oglądając telewizję. Jej ojciec marudził wciąż i wciąż na kryzys ekonomiczny, który miała w tak głębokim poważaniu, jak to tylko możliwe, więc po prostu dalej podjadała popcorn. Rysowała też obrazek, trochę w klimacie gore, ale lubiła rysować krew. To dawało jej dziwną satysfakcję. Nie przejmowała się wszystkimi pytaniami, które ludzie zadawali jej tonem mówiącym "co jest z tobą nie tak, dziewczyno?!". Już w dzieciństwie zauważyła, że to lubi i po sporej dawce ciężkiej pracy i starań, rysowanie stało się nie tylko jej pasją, ale również talentem. Jednak przede wszystkim był to dla niej sposób na ucieczkę od rzeczywistości.


- Jesteśmy.

Spojrzała na wielki banner szkoły i przeczytała "Instytut Walkera Vill'a dla Młodych Artystów". Westchnęła cierpiętniczo i wyszła z samochodu zarzucając plecak na ramię.


- Nara. - rzuciła zamykając drzwi.

Weszła do szkoły, zagadując po drodze z kilkoma znajomymi, aż wreszcie dotarła na trzecie piętro i odnalazła swoją szafkę. Wyjęła z niej książki i, zdawszy sobie sprawę, że zostało jej tylko kilka minut, pobiegła do klasy. Nauczycielka angielskiego zirytowana oparła się o ławkę Natalie.

- Gdzie jest pani zadanie domowe, panno Ouellette?

Natalie przełknęła ślinę.

- Um... Zapomniałam. Znaczy... Zostało w domu.

Nauczycielka warknęła i wstała.

- Twój czas się kończy, panno Ouellette. Nie zawiedź mnie.

Natalie układała sobie chwilę te słowa w myślach. Z jakiegoś powodu zdawały się ją przeszywać. Zignorowała to i powędrowała na koniec klasy, by wysłuchać lekcji i może przysnąć, ale oczywiście tylko na chwilkę. Później grzebała w swojej szafce, już czwarty raz tego dnia, gdy nagle podszedł jej chłopak Chris.

- Hej, zgadajmy się po szkole, okay?

Uśmiechnęła się do niego uroczo, jednak lekko zdumiona. Nie wiedziała czego się spodziewać. Chris zawsze był takim słodkim chłopakiem.

Mordercy CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz