5. Smutki i żale

903 112 48
                                    

     Kolejny jęk, przepełniony seksualną rządzą zatańczył w mojej głowie. Kolejne krople potu skapnęły na moje drobne plecy. Kolejny raz zacisnął swoje brudne łapska na moich biodrach. Kolejne samobójcze myśli zaczęły władać mym umysłem. Z każdym kolejnym ruchem byłem bliżej płaczu. Byłem słaby.

 - Odejdź stamtąd - tak do mnie powiedział, kiedy się rozstawaliśmy. Jego głos wciąż huczał mi w głowie. Był tak natrętny, że nie mogłem się go pozbyć. Nasilał się z każdym moim kolejnym ruchem. To ciało nie było już moje. Było brudne, skażone. Muszę się go pozbyć. Muszę oczyścić swoją duszę.

     Dwa palce zostały wepchnięte w moje usta. Musiałem je lizać. Teraz już nie miałem wyboru. Wybór miałem kilka minut temu. Czemu się na to godzę? Po tym jak mnie prosił? Dlaczego go nie posłuchałem? Znów się nie spotkamy przez długi czas. Znów będę czekał. Nie chcę go tu widzieć. Nie chcę. Ale pragnę.

     Opadłem na łóżko. Nagi i bezbronny. Nieszczęśliwy i brudny. Słyszałem tylko szczęk klamry u paska i głuche trzaśnięcie drzwiami.

     Dziwka - słowo, które tak dobrze mnie opisywało. W każdym calu jestem zwykłą szmatą, która się kurwi za pieniądze. Gdzie podział się mój honor? Gdzie podziało się moje człowieczeństwo? Dlaczego się w tym zatraciłem?

     Piękne rude włosy, za którymi podążałem. To dzięki niej na nowo odżyliśmy. Wyciągnęła mnie z dołka, a ja starałem się chociaż w pewnym stopniu jej odwdzięczyć.

     Byłem taki ślepy. Albo głupi. Wszakże tylko głupiec by nie zauważył jej poświęcenia względem mnie. A może ja po prostu na nią nigdy nie zasługiwałem? Nie była tylko moja. Nie była rzeczą, którą mógłbym uznawać za własną. Była istotą, która wnosiła radość w moje życie. Radość jaką wnosi on.

     Kiedy postawiłem go na równi z nią? Czy to nie bezcześci jej imienia? Obiecałem jej, że nigdy jej nie opuszczę. Mówiłem, że nigdy nikogo nie obdarzę taką miłością, jaką darzyłem ją.

     Najwidoczniej kłamałem.

     W końcu czego można się spodziewać po dziwce? Że zawsze będzie szczera? Że powie, iż jebiesz alkoholem albo masz małego kutasa? Albo, że ją obrzydza na twój widok? Że ma ochotę zwrócić wczorajsze śniadanie, a w normalnych okolicznościach nie pozwoliłaby się nawet tknąć?

     Ten świat jest zepsuty.

     Nie... To ludzie są zepsuci.

~~~

     Erwin był jednym z moich pierwszych klientów. Przyszedł do mnie raz, napierdolony w trzy dupy. Pomylił hotele, jednak ta sama płeć nie przeszkodziła mu się mną zabawić, a wychodzić z budynku też mu się nie chciało.

     Wydawał się przyjaźniejszy. Robił wszystko dobrze i mocno, jednak nie brutalnie. Język mu się plątał, ale nie przeszkodziło mu to w komplementowaniu mnie. Pod koniec stosunku jednak stwierdził, że rezygnuje i idzie spać, a dokończymy rano. Jednak rano... nigdy nie widziałem nikogo, kto by tak żałował swojego występku. Nawet mnie przepraszał, co wydawało mi się wtedy nierealne. Koniec końców spotkaliśmy się jeszcze kilka razy. Czasem kończyło się czymś więcej, jednak tylko kiedy ja wychodziłem z inicjatywą. Czasem jednak szedłem do niego, by mu się po prostu wygadać. Nigdy nie miał nic przeciwko, dlatego wiedziałem, że teraz też przyjmie mnie z otwartymi ramionami.

 - Wybacz, Levi, nie mogę teraz. Jest u mnie pewna osoba i...

 - Okej - stwierdziłem chłodno. Nie czekałem na kolejne wyjaśnienia i obietnice, których nie chciałem słuchać. Po prostu stamtąd odszedłem. Smith nie powinien się martwić. Nie powinien, w końcu zabroniłem mu się mną przejmować.

Usidlony ✓ | ereriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz