7. Sylwester

118 14 3
                                    

Z poprzedniego rozdziału już wiecie kto zrobił pierwszy krok. Czułam taką potrzebę napisania do niego. Tak bez celu, po prostu. W szkole byłam przybita i dziewczyny to zauważyły. Zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Czym się różnie od innych dziewczyn. Analizowałam moje zachowanie bardzo dużo razy. Chore podejście, nie róbcie tak. Wymyślałam coraz to nowsze interpretacje mojego zachowania. A może to zrobiłam źle, a może tamto? Bo to na pewno moja wina. Tak, tylko i wyłącznie. Myślałam w ten sposób, wariowałam przez to.

Dziewczyny mówiły mi "nie pisz, nie odzywaj się" odpowiadałam na to mniej więcej tak "no jasne, że nie napiszę".

Powiedziała, a następnego dnia napisała. Brawa dla mojej silnej woli. Brakowało mi wieczornej rozmowy, czułam niepewność. Nie wiedziałam na czym stoimy. Wszystko co najgorsze przychodziło mi do głowy. Nie mogłam się powstrzymać.

Jestem cholernie głupia. Przeprosiłam go za to. Nie wiem co mi do głowy strzeliło.

- Słuchaj nie chce się kłócić. Na prawdę. Przesadziłam no i teraz to widzę. Miałam czekać gdzieś indziej, ale głupia jestem. Przepraszam za tą całą sytuację i za to co powiedziałam. Między nami będzie okej?

Znalazłam to. Trochę mi zajęło dokopanie się do tego, ale jest.

- Eh, też nie chce się kłócić. Słabo wyszło, ale następnym razem umawiamy się gdzieś i tam spotykamy dobrze?

- Umowa - czuję zażenowanie, bardzo duże zażenowanie. Zgodziłam się na to i jednocześnie pokazałam, że jego zachowanie jest w porządku. A nie było. Bardzo mnie to zabolało, to że się mnie zwyczajnie w świecie wstydził.

Potem czułam się tak jakby kamień spadł mi z serca. Dosłownie. Czułam taką ulgę, bo nie chciałam tego zepsuć na początku, a widziałam, że już jest nieco inaczej i że zmierzamy w złą stronę.

Nadeszły święta. W przerwie świątecznej spotkaliśmy się raz i tylko na godzinę. Nie pamiętam, żebym się tym szczególnie przejmowała. Bardziej stawiałam na relację ze znajomymi i w te dni wolne spotykałam się z nimi. Nie pisałam do ciebie, ty z resztą też tego nie zrobiłeś.

Gdy nie rozmawialiśmy po tamtej sytauacji sprzed szkoły czułam się źle, ale wtedy mimo, że też nie rozmawialiśmy było wszystko w porządku. Od razu mówię, że na razie opisuję tylko sytuację z X, a w między czasie działo się wiele innych rzeczy, które wpływały na mój humor niekoniecznie pozytywnie.

Chyba mogę to nazwać naszą małą przerwą. Nie brakowało mi ciebie ani trochę. Powinnam wtedy przejrzeć na oczy i to skończyć. Skoro nawet nie tęskniłam. Nawet o tobie nie pomyślałam. Żyłam tak jakby ciebie nie było. I czułam się z tym bardzo dobrze, o wiele lepiej niż wtedy, gdy przyjmowałam kolejną falę krytyki.

W wigilię napisałam ci życzenia, ty również mi złożyłeś. Rozmowa nam się nie kleiła, a ja byłam zestresowana. Może wyjaśnię to teraz. Zestresowana przez jedzenie, więcej dowiecie się potem.

Zapytałam się czy chciałbyś do mnie przyjść, ale odpisałeś dopiero następnego dnia, a byłeś aktywny. Zdenerwowało mnie to, ale miałam inne sprawy na głowie. Więc jeśli nie chciałeś to nie.

Zaczęliśmy rozmawiać dopiero po świętach. Zbliżał się sylwester i miałam taką cichą nadzieję, że spędzimy go razem.

Na początku mówiłeś, że idziesz do kolegi. Nie zaproponowałeś mi żebym poszła z tobą. W sumie to miałam plany, ale z czystej grzeczności mogłeś zapytać. Dwa dni przed sylwestrem okazało się, że jednak impreza u kolegi została odwołana i zostałeś na lodzie.

- To chodź do nas - to miała być niewielka domówka u przyjaciółki

- Nie znam ich - miałam tak wielką ochotę mu napisać "bo nie chciałeś".

Gdybyś nie istniała miastu by wygodniej się żyło||Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz