Zauważyłam zmianę, to znaczy dopiero teraz. Wtedy jakoś mi to umknęło, nie zwracałam na to uwagi. Chodzi mi o twój stosunek do mnie.
Stałeś się bardziej czuły. To na pewno. Byłam ślepa, ponieważ widać to jak na dłoni. Ale wtedy powoli budowałam swój mały świat od podstaw i tam pełniłeś rolę przyjaciela. Teraz czuję lekkie zażenowanie, że tego nie zauważyłam. Zastanawia mnie co bym zrobiła, gdybym odkryła, że nasza relacja zamienia się w coś więcej.
Ja w stosunku do ciebie też stałam się bardziej czuła. Nieświadomie, ale jednak. To były takie drobne sytuacje jak do słowa dobranoc dodawałeś serduszko, albo mówiłeś do mnie "miś".
To miała być czysto przyjacielska relacja. Nic więcej. Nawet mi się nie podobałeś. Totalnie nie byłeś w moim typie. Twój charakter też nie powalał mnie na kolana, bo tak jak mówiłam musiałam uważać na wszystko.
Gdy poznaję nowego chłopaka i zaczynam z nim spędzać więcej czasu gdzieś tam daleko pojawia się myśl "co by było gdybyśmy byli razem?". W twoim przypadku takiego czegoś nawet nie było.
Zacząłeś planować. Najczęściej poruszałeś temat wakacji, co było dla mnie trochę dziwne, ponieważ jestem osobą, u której w bardzo krótkiej chwili może zmienić się dosłownie wszystko, dlatego o wakacjach nawet nie chciałam myśleć.
Można powiedzieć, że robiłeś to za nas dwoje. Wspomniałeś też coś o moich i swoich urodzinach. Tak jak mówiłam, dla mnie to były tak odległe rzeczy, że podczas tych rozmów czułam się niekomfortowo.
Wtedy jeszcze nie nadszedł ten moment, w którym w bardzo krótkim czasie straciłam prawie wszystkich znajomych, a i tak ciężko było mi uwierzyć, że to rzeczywiście się stanie. Nie lubiłam siebie za te myśli. Ty się starałeś, a ja nie umiałam cieszyć się razem z tobą. Ale już się przyzwyczaiłam, że to co dobre szybko się kończy.
- Oj nie o to chodzi teraz - czasami mieliśmy ochotę na takie refleksje. To w nim lubiłam, że dało się z nim porozmawiać na poważnie. Wtedy to wszystko nie było tak poważne, nie wiedział prawdy o mnie, nie znał moich problemów, więc wydawało mi się, że mnie rozumie.
- To o co?
- Widzę, że nie czujesz mojej wypowiedzi - owszem na początku kompletnie tego nie czułam. - Przyzwyczaiłem się do Ciebie, często gadamy, gdyby nie Ty to każdy dzień wyglądałby inaczej. Chodzi mi o zachowanie M i B, jesteś taką moją odskocznią od nich, przy tobie nie czuję obawy przed niczym.
Zrobiło mi się wtedy bardzo miło na serduszku. Świadomość, że poprawiałam twój dzień tak po prostu, nie robiąc żadnej wielkiej rzeczy, była dla mnie czymś obcym. Źle czułam się sama ze sobą, od bardzo dawna mam ten problem. A Ty mi pomogłeś. Chwilowo moja samoocena minimalnie wzrosła.
Wracaliśmy z angielskiego, miałam odprowadzić Cię na przystanek i tak jak zawsze wrócić do muzycznej. Niczego się nie spodziewałam. Nasza rozmowa przebiegała tak jak zawsze, gadaliśmy o jakiś akcjach ze znajomymi, o tym co mamy zrobić jak wrócimy do domu. Takie normalne rzeczy, które nie zapowiadały, że coś się wydarzy.
Skręciłeś, na początku byłam zdezorientowana, ale wyjaśniłeś mi, że dzisiaj pójdziesz na inny przystanek. Mi to nie robiło różnicy, bo odległość była taka sama. Na dworze było już ciemno, początek grudnia. W moim mieście wieczorami nie ma praktycznie nikogo, a wtedy w doodatku była zimna, więc staliśmy sami.
Jestem zmarźluchem, więc tutaj ułatwiłam Ci sprawę. Cały czas mówiłam, że mi zimno, a wtedy ty podszedłeś i przytuliłeś mnie. Zrobiło mi się wtedy bardzo miło, to było urocze.
Staliśmy tak przez chwilę i teraz tak możecie się domyślać co było potem. To nie jest jakieś wielkie zaskoczenie. Pocałował mnie. Widziałam jak się do mnie zbliża, wiedziałam co to oznacza. Tylko, że się wtedy wyłączyłam. Nie myślałam o niczym, nic nie robiłam. Stałam jak kołek i pozwoliłam Ci na to. Pozwoliłam Ci zapoczątkować nowy rozdział w moim życiu, naszą przygodę.
Powinnam tę chwilę pamiętać idealnie w końcu to mój pierwszy prawdziwy pocałunek, ale tak jak już napisałam, wyłączyłam się. Gdy myślę konkretnie o momencie kiedy nasze usta zetknęły się ze sobą nie umiem sobie nic przypomnieć. Zero, pustka, dosłownie nic. Na koniec popatrzyłeś się na mnie. Uśmiechałeś się, ale w twoich oczach widziałam niepewność. Nie wiedziałam co powiedzieć, a nie chciałam psuć tej chwili, więc po prostu oddałam pocałunek. Nie byłeś natarczywy czy dynamiczny. Nie, byłeś delikatny, trochę niepewny.
Wtedy ta chwila wydawała mi się idealna. Była taka wyjątkowa. Tylko ty, ja i puste ulice. Coś jak pocałunek z filmu. To dlaczego nie czułam się jak dziewczyna z filmu? Odpowiedź jest prostsza niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Bo nic do ciebie nie czułam. Nie byłam w tobie zakochana, a ten pocałunek tego nie zmienił. Oczywiście, podobało mi się. To było piękne, nie mówię że nie. Tylko wmawiałam sobie, że ta chwila jest magiczna, chciałam żeby tak było. Może trochę udało mi się oszukać samą siebie. Gdy potem o tym myślałam trzymałam się wersji, że to było idealne, że każda dziewczyna marzy o takim czymś, a ja to dostałam. Nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś jest nie tak. Na siłę się w tobie zakochałam, a w sumie nie zakochałam. Nie umiem tego określić, po prostu sprawiałam wrażenie jakbym była w tobie zakochana. I to nie było na potrzeby innych ludzi, czy nawet samego X, tylko robiłam to dla siebie. Myślałam, że jeśli będę sobie wmawiać, że ten pocałunek to coś co zapoczątkowało moje uczucia do ciebie, to po jakimś czasie staną się one prawdziwe. Zwykle gdy ktoś powtarzał mi coś notorycznie zaczynałam w to wierzyć. Więc taką samą taktykę przyjęłam tutaj. Jednak nie podziałało. Nigdy się w tobie nie zakochałam.
Nie chce tutaj przytaczać rozmowy, którą wtedy odbyliśmy. Wydaje mi się zbyt prywatna. W każdym bądź razie doprowadziła do tego, że zostaliśmy parą.
Stało się to dokładnie 8 grudnia 2016 roku. Byłeś moim pierwszym chłopakiem. Jednak nie uważam, że byłeś moim pierwszym prawdziwym chłopakiem.
Ciężko mi teraz przed samą sobą wytłumaczyć, dlaczego się zgodziłam. Na prawdę, szukam sensownego wyjaśnienia. Niestety prawda jest taka, że po prostu chciałam mieć chłopaka. Byłam głupia. Związać się z kimś, bo chce się coś mieć jest debilne. Zachowałam się okropnie, tak się po prostu nie robi. Jednak tak jak mówiłam, powoli budowałam moje nowe życie i w tym nowym życiu miał być ktoś taki jak "chłopak". Dlatego wykorzystałam okazję.
Zastanawiam się, czy ty coś do mnie czułeś, coś prawdziwego. Jednak na to nie poznam odpowiedzi raczej nigdy. Raz gdy o tym myślę wydaje mi się, że tak innym razem, że nie. To skomplikowane. Może ty też wykorzystałeś okazję. Może dla ciebie była to zwykła zabawa.
Jedyną odpowiedzią jaką znam jest to, że nie byliśmy gotowi na ten związek. A rozpoczęcie tego przyniosło więcej złego niż dobrego.
CZYTASZ
Gdybyś nie istniała miastu by wygodniej się żyło||Moja historia
EspiritualNieśmiałość, przemoc, anoreksja, depresja, samotność, plotki, myśli samobójcze, nieudany związek i na końcu "Ty". Stworzyłam tą książkę, bo muszę wyrzucić z siebie te wszystkie myśli , które mnie niszczą. Będę tu głównie opisywać przeszłość, dowieci...