Nadia skontaktowała się z biurem adwokackim pana Charlesa ale nikt nie chciał udzielić jej żadnych informacji.
- Nie jesteś przekonująca.- Alex ciągnął kolę przez słomkę.
- To nie moja wina, że zobowiązali się zachować wszystko w tajemnicy. Zresztą tego życzy sobie ponad połowa klientów, zwłaszcza ci z klasy wyższej. Ty pewnie też.- Tłumaczyła grzebiąc w swojej torebce.
- Oczywiście, że tak. Sądzę jednak, że gdybyś naprawdę tego chciała dostałabyś te informacje. W końcu prawnik to tylko człowiek.- Zostawił kubek i rozsiadł się wygodniej na kanapie.
- Niestety, ona nie jest człowiekiem.
- Więc to ona. Mogłaś powiedzieć mi o tym od razu!
-Mówiłam!- uderzyła torebką o siedzenie.
- Nie słyszałem. Nieważne, chodźmy.- ruszył w stronę wyjścia.
- Czekaj!- odwrócił się. Nadia ciągle szukała czegoś.
-Co ty robisz?
- Szukam telefonu, nie mam go w kieszeniach.- wyjaśniła nie ustając w poszukiwaniach.
- Przecież sama specjalnie zostawiłaś go w samochodzie.
- Czemu nie powiedziałeś, szukałam go jak głupia!- wstała z kanapy podeszła do niego.
- Nie pytałaś. Już szybko ruszaj się- Popędzał ją
- Co masz zamiar teraz zrobić. To, że jest kobietą nie zwalnia jej z...
- To zmienia wszystko. Nie musimy już polegać na twoim niezauważalnym uroku, tylko na moich umiejętnościach obchodzenia się z kobietami, i prawienia komplementów. Umów mnie z nią.- wsiadł za kierownicę. Z westchnieniem podał Nadii telefon leżący na półeczce. Z irytacją odebrała od niego telefon. Podniosła laptop z pod siedzenia, zaczęła szukać w internecie informacji o kancelarii i prawniczce Wanessie Morgan. Alexander ruszył autem z parkingu przydrożnego baru.
- Jestem pełna uroku- wymamrotała pod nosem.
- Mówiłaś coś?
- Nie!
-Przecież słyszałem.- uwielbiał się z nią droczyć.
- Coś ci się pomieszało.- uśmiechnął się i skupił na jeździe. Nadia chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego całkowicie oddała się szukaniu informacji lub plotek.
- Dobrze, rozumiem. Dziś o szesnastej. Pan Blanc na pewno przyjdzie. Dziękuję. Do widzenia.- rozłączyła się schowała komórkę do torebki.- Udało się, masz spotkanie z Wanessą o szesnastej w sali konferencyjnej numer siedem.- westchnęła zmęczona.
- Za dwie godziny. Spokodążymy. Będzie sama?- skręcił na światłach w prawo.
- Wspomniała, że będzie z nią asystent. Czy to ważne?
- Szlag. Tak, bo będziemy musieli jednakpolegać na twoim uroku. Gdzieś w środku Nadia powiedziała sobie, że da z siebie wszystko.- Ale jeśli plan ma zadziałać, nie możesz się tam pokazać w tym.- Miał na myśli jej jasno niebieskie jeansy bardzo podkreślające nogi oraz skórzaną czarną kurtkę. Kobieta natychmiast jakby skuliła się w sobie.-Nie rób tak wyglądasz w tym naprawdę świetnie ale przy tej wampirzycy będziesz wyglądać jak zbuntowana nastolatka.-To jednak nie poprawiło jej humoru. Zatrzymali się przed centrum handlowym, w którym rzadko można spotkać rodziny z dziećmi.
- Hej!- krzyknęła do szefa, który był już kilka metrów od samochodu.
- Chodź!- nakazał ruchem ręki. Poczekał aż wysiądzie i włączył alarm. Sklep był cały w marmurze. W środku nie było wiele ubrań ale ceny na pewno rekompensowały brak zaopatrzenia. Alex zaczepił pierwszą ekspedientkę jaką zobaczył. - Sukienka rozmiar 34/36 stylowa, podkreślająca kształty ale bez zbyt dużego negliżu, szpilki wysokie najlepiej ze srebrnymi elementami bez czubków, biżuteria srebrna delikatna nierzucająca się w oczy. Potrzebne na wczoraj.- Popędził kobietę i podszedł do Nadii.
CZYTASZ
ona zła
RomanceAleksander Blanc, przyszły właściciel firmy akcyjnej i wyleczony z depresji narcyz, po tymczasowym przejęciu stołka prezesa, przekona się ile rzeczy trzeba w życiu załatwiać "pod stołem", aby coś osiągnąć . Obowiązek wspierania go w tym, spadnie na...