CZĘŚĆ II: Rozdział I- Piękna i bestia

171 6 2
                                    

Abigail Thorne siedziała na uklepanej ziemi, wpatrując się w stojącą trumnę. Ze zdenerwowania wbijała sztylet w ziemię tworząc skupisko dziur. W oddali paliło się gasnące ognisko, które dodawało tajemniczego klimatu w całej izbie. Skupiona nagle przestała bawić się nożem i zerwała się z ziemi do otwarcia sarkofagu. Zaczęła z dużą siłą ciągnąć za krawędź drzwiczek, aż w końcu odpadł jej cały paznokieć, kobieta jęknęła boleśnie i odskoczyła chwytając za dłoń.

Popatrzyła nienawistnie na zżerający ją z ciekawości sarkofag i wyszła z izby, a po chwili powróciła, ale z siekierą w ręku. Z impetem uderzyła łamiąc narzędzie o twardy kamień trumny. Krzyknęła i upadła na kolana pogrążając się w złym humorze przytrzymując ręką obolały palec.
Odkąd tu zamieszkała czuła się inaczej, czuła, że jest oddana innym siłom, odkąd znalazła trumnę wydawało jej się, ze ktoś ją wzywa.
Abigail śniła przy gasnącym ognisku we wnętrzu swojej chatki, śniła o wydarzeniach z przeszłości, lecz po chwili przebudziła się z głębokiego snu. Usłyszała głos oślizgły, zachrypły, nieprzyjemny, który pochodził z eteru.

Głos rozprzestrzeniał się po całym obszarze, na początku wydawał się bardzo odległy, lecz po chwili zaczął się nasilać. Kobieta zerwała się gwałtownie i w pozycji siedzącej wypatrywała zagrożenia. Nie wiedziała co się dzieje, była oszołomiona dziwnym zjawiskiem, nie potrafiła zlokalizować źródła, a po chwili dziwne głosy ucichły. Szybko oddychając obserwowała otoczenie jeszcze przez jakiś czas, a następnie jej wzrok powędrował na sarkofag. Kobieta wstała i powoli podeszła do niego, przyłożyła ucho do zimnego kamiennego sarkofagu. Chciała sprawdzić, czy coś słychać z wnętrza, lecz usłyszała tylko ciszę.

Dosięgła długiego futra i wyszła na zewnątrz, zamyślona wpatrywała się w zmrożone jezioro. Z nocnego nieba zaczęły spadać duże płatki śniegu, które leniwie opadały na zmrożoną ziemię. Było spokojnie, ponieważ cała dolina odpłynęła w zimowy sen. Mróz szczypał kobietę po policzkach, Abigail była pogrążona w smutku, nic ją nie obchodziło.

Przez kilka następnych dni głos ustał, Abigail uznała to za jakieś halucynacje, wykreowane przez jej umysł. Prała ubrania w podgrzanej wodzie w drewnianej miednicy przed domem i wtedy usłyszała głośny huk, który doszedł z chaty. Pogrążona w szoku zerwała się natychmiastowo i pchnęła drzwi, aby zobaczyć co się stało. Ujrzała trumnę w pozycji leżącej, przewróciła się.

- Dziwne - szepnęła do siebie podejrzliwie obserwując zaistniałą sytuację. Gdy podeszła bliżej zauważyła, że jest lekko uchylona. Serce Abigail zaczęło szybciej bić, przeszły ją ciarki od stóp do głów, odetchnęła ciężko, aż w końcu zbierając się na odwagę pchnęła klapę trumny.

To, co zobaczyła wplątało ją w mieszankę emocji. Na początku zaczęła się gromko śmiać na całą izbę, ale po chwili ogarnęło ją zakłopotanie. Była to czarna maź, która spokojnie falowała niczym jezioro. Uradowała się na początku, ponieważ pomyślała, że jest to moc, ale szybko zdała sobie sprawę, że wygląda zbyt podejrzanie i może wplątać ją w kłopoty, a Abigail nie chciała kłopotów.Czym dłużej wpatrywała się w tajemniczą substancję tym bardziej w jej głowie kreowały się najgorsze scenariusze, myślała też nad tym, że może to być podstęp Lokiego.

Niebawem przeniosła grobowiec z dziwną zawartością na zewnątrz i zajęła się codziennymi obowiązkami nie zwracając na niego uwagi. Czasami słyszała w swojej głowie głosy, które pytały, czy nie gnębi ją samotność, odpowiadała na to, że nie. Mówiła im, że człowiek nawet i wśród ludzi może być samotnym.

Pewnego dnia, gdy śnieg nie sypał, postanowiła wybrać się do lasu po suche gałęzie. Wędrowała śnieżną ścieżką wydeptaną przez leśne zwierzęta, zrywając gałązki po drodze z niskich drzewek i wkładając je do wiklinowego koszyka. Las był mroczny i cichy, Abigail od czasu do czasu słyszała tylko wrzaski ptaków. Tajemnicza, zaśnieżona kraina przeraziłaby nie jednego człowieka, ale Abigail była przyzwyczajona, bo jej zdaniem las był na pozór niegościnny, tak naprawdę był niegroźny i przyjazny.
Gdy zamglone słońce zachodziło, kobieta usłyszała wycie.

Abigail Thorne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz