Część 7

70 6 16
                                    


- Nie poddawaj się idioto. Musi być z Tobą dobrze rozumiesz? Chciałabym usłyszeć Twój głos, którego tak bardzo teraz potrzebuje proszę odezwij się. Otwórz oczy- w tej chwili się rozpłakałam. Usłyszałam cichy, zachrypnięty głos.

-Nie płacz księżniczko, proszę.

-Mariusz..

-Css skarbie jest dobrze.

-Skoro jest dobrze to..

-To co mała?

-Ty pojebie! Dlaczego nie uważałeś co?! Mogłeś umrzeć!!

-Jesteś słodka jak się wkurzasz- ach i ten jego uśmiech, cudowny.

-Nie jestem  słodka- udawałam focha. Wyglądałam pewnie jak mała naburmuszona dziewczynka.

-Wyglądasz jak mała dziewczyna w tej chwili hahaha- Mówiłam?!

-Kto się śmieje ten się śmieje ostatni mój drogi.

-Mmm mój drogi- O nie ta mina pedofila zawsze mnie rozśmiesza, chociaż w wydaniu mojego brata to śmieszniej wygląda.

-Spadaj

-Ooo co się stało, że nie zabluźniłaś?

-Ludzie się zmieniają- i w tym momencie zaczął mnie łaskotać.

-I co teraz co?

-Ty pierdolony chuju przestań !!

-Dobrze, i nie bluzgaj tak, damie nie przystoi.

-Wal się

-Tylko z Tobą

-Idę do lekarza powiedzieć, że się obudziłeś- wstałam i kierowałam się ku drzwiom ale chłopak zatrzymał mnie.

-Poczekaj

-Na co?

-Chodź tu

-Ale po co?

-Po prostu chodź-podeszłam do niego i stanęłam przy łóżku. Złapał mnie za rękę i trzymał.

- Puszczę Cię jak dasz mi buzi w policzek

-No okej.- nachyliłam się i byłam już blisko jego policzka, a ten pacan się odwrócił i pocałowałam go w usta. Myślicie pewnie, że się oburzyłam, przerwałam to, przywaliłam mu i wyszłam? Otóż nie. Wręcz przeciwnie pogłębiłam pocałunek co jemu najwyraźniej się podobało,bo zaczął mruczeć. Polizał moją wargę prosząc o dostęp,którego nie udzieliłam mu od razu ale po chwili sama zapragnęłam tego i uchyliłam lekko usta a on wsunął swój język. Nasze języki zaczęły toczyć walkę,nie powiem,bo bardzo mi się to podobało.Puścił moją rękę i zaczął gładzić moje ciało ja swoje ręce wczepiłam w jego czuprynę. Całowaliśmy się tak póki nie zabrakło nam powietrza. Odsunęliśmy się od siebie zdyszani. Jego uśmiech jest taki cudowny.

-Jja pójdę po tego lekarza-czy ja się jąkam? Tak, chyba tak.

Poszłam po lekarza,który zajmuje się Mariusza, powiedziałam mu o wybudzeniu się chłopaka, wybiegł z pokoju dla lekarzy jak poparzony, oczywiście pobiegłam za nim ale zamknął mi drzwi przed nosem drzwi. Dupek.Patrzyłam przez szybę jak doktor rozmawia z chłopakiem, on jednak bardziej chyba był zainteresowany mną bo patrzył się w szybę.  Zarumieniłam się trochę przypominając sobie wydarzenia sprzed chwili i przegryzłam wargę. Chłopak puścił mi oczko i polizał wargi, po czym odwrócił się do mężczyzny tłumacząc mu coś. Po chwili facet w białym kitlu wyszedł z sali mówiąc iż mogę już wejść. Nic nie mówiąc skierowałam się do mojego mężczyzny. Chwila co?! Czy ja powiedziałam mojego?! Nie, to niemożliwe. On nie jest mój i nigdy nie będzie, on ma swoje panienki na jedną noc, a ja nie chce być kolejną dziwką, którą pieprzy. Chłopak zauważył chyba,że się zamyśliłam bo bacznie mi się przygląda.

Niewinna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz